Fed w obliczu poważnego dylematu

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

rosinski.damian.02.400x376Rynki pozostają na łasce Fed, a ten ma poważny dylemat. Czy dokonać już teraz tego, co nieuniknione czy dalej utrzymywać niepewność i pozory niezależności od bieżących wahań nastrojów inwestorów? W gospodarce USA są dogodne warunki do podnoszenia stóp procentowych. Zbyt długie utrzymywanie ich na niskim poziomie tworzy szereg zagrożeń, które potencjalnie mogą okazać się bardziej szkodliwe, niż korzyści z odsuwania podwyżki. Pani Yellen, Czas zakończyć okres obaw i niepewności!

Doniesienia dotyczące procesów cenowych w gospodarce USA w sierpniu, które opublikowane zostały bezpośrednio przed trwającym od wczoraj dwudniowym posiedzeniem amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed) nie dostarczyły dodatkowego argument za rozpoczęciem już teraz cyklu podwyżek stóp procentowych. Inflacja CPI utrzymała się na poziomie z lipca (0,2 proc. r/r dla wskaźnika ogółem i 1,8 proc. z wyłączeniem żywności i energii) wypadając blisko wartości oczekiwanych przez ekonomistów. W krótkim terminie nie widać presji na wzrost cen. Nie może jej być, bo w ryzach utrzymują inflację spadające notowania nośników energii i surowców. Jednak ponieważ ceny ropy naftowej, gazu i towarów przemysłowych nie mogą tanieć w nieskończoność i już wykazały oznaki wyczerpywania się spadkowego potencjału, można postawić tezę, że okres niskiej inflacji dobiega końca i od IV kw. będzie miał miejsce stopniowy wzrost wskaźników cen.

Tak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o stronę kosztową. Ze strony popytowej presja inflacyjna wydaje się znacznie silniejsza. Gospodarka rozwija się w solidnym tempie, a rynek pracy jest w stanie pełnego zatrudnienia. Działając w myśl zasady znacznych opóźnień w przełożeniu zmian w polityce pieniężnej na sferę realną i antycypowania trendów w gospodarce, Fed powinien rozpocząć cykl normalizowania warunków kredytowych. Argument o konieczności dalszego wspierania aktywności ultra akomodacyjną polityką pieniężną wyczerpuje się, ponieważ wpływ 2 czy 3 podwyżek w minimalnej skali na funkcjonowanie gospodarki jest symboliczny. Również twierdzenie o konieczności wstrzymania się z podjęciem takiej decyzji w związku z zagrożeniem dalszej destabilizacji sytuacji na rynkach finansowych wobec ostatnich zawirowań wywołanych obawami o kondycję Chin, jest dość płonne. Bank centralny nie może stać się zakładnikiem rynków i podejmować decyzji pod wpływem krótkoterminowych wahań (szumu) i zmian nastrojów. Manipulując stopami oddziałuje przede wszystkim na długofalowe tendencje w sferze rzeczywistej działalności, oceny opłacalności inwestycji i zachowania firm, konsumentów oraz gospodarstw domowych. Nie powinien brać pod uwagę wyłącznie dobra uczestników spekulacyjnej gry opartej na konfrontacji chciwości ze strachem, w dużym stopniu oderwanej od rzeczywistości (papierowe zyski/straty).

Zwlekanie z podwyżkami grozi pozbawieniem możliwości wpływania na aktywność za pomocą tradycyjnych instrumentów, realizacją nierentownych inwestycji opartych o założenia długiego obowiązywania zerowego kosztu pieniądza, uzależnieniem podmiotów od taniego finansowania oraz koniecznością „gonienia” z podwyżkami, w sytuacji nasilenia się procesów inflacyjnych.

Ważnym argumentem za rozpoczęciem podwyżek już teraz jest zlikwidowanie niepewności, która powstała w ostatnich tygodniach, kiedy nastąpiła zmiana konsensusu w tej kwestii w II poł. sierpnia. Jest to szczególnie ważne dla krajów wschodzących, które w największym stopniu stały się ofiarami braku stabilizacji i są narażone na podwyższenie stóp w USA i umocnienie dolara. Czy Fed wpisze się w oczekiwania emerging markets? Bierze pod uwagę przede wszystkim dobro rodzimej gospodarki, ale tu argumenty za podwyżkami są nie mniej solidne, jak dla peryferii gospodarczego świata.

Damian Rosiński,
Dom Maklerski AFS