Europa ponownie w kłopotach

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

hft.brokers.01.400x137Europejskie indeksy giełdowe znajdują się pod silną presją spadkową już ósmą sesję z rzędu z jednym tylko dniem przerwy. W tym czasie niemiecki DAX zanurkował już o niemal 9%! W ślad za najważniejszym indeksem giełdowym w Europie podążają również pozostałe indeksy Strefy Euro. Sytuacja na GPW w ostatnich dwóch dniach akurat się poprawiła, ale większych powodów do optymizmu nie ma, ponieważ WIG20 nadal znajduje się w ścisłej czołówce najgorszych europejskich indeksów tego roku.

Powodów do optymizmu w Europie właściwie nie brakuje – dane gospodarcze sugerują coraz wyraźniejsze ożywienie na Starym Kontynencie. Wyraźnego odbicia inflacji nie ma, ale dane o produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej czy odczyty z rynku pracy w większości przypadków zaskakują in plus. Co ważne, nie mówimy już tylko o gospodarce niemieckiej, a o strefie jako całości. Drugim powodem do optymizmu jest czasowe załatwienie problemu Grecji. Do porozumienia doszło już kilka tygodni temu, ale to właśnie w tym tygodniu europejscy pożyczkodawcy zdecydowali, że wypłacą pierwszą transzę pomocy. Do ostatecznego potwierdzenia tej decyzji cały czas istniało ryzyko, że jednak coś pójdzie nie tak. Kolejnym powodem do optymizmu mają być wyniki spółek, które powinny w najbliższym czasie ulegać systematycznej poprawie, a jakby tego było mało to jeszcze Europejski Bank Centralny będzie pompował do europejskiej gospodarki 60 miliardów euro miesięcznie.

Mimo, wydawałoby się, niezwykle korzystnej sytuacji fundamentalnej w Europie wyprzedaż na rynku akcyjnym jest coraz bardziej dotkliwa. Niemiecki DAX przełamał już ważną technicznie dwustudniową średnią krocząca, a dodatkowo znalazł się poniżej lipcowych minimów. Nieco lepiej wyglądają pozostałe główne indeksy strefy euro, które utrzymują się powyżej minimów z lipca, ale jak zostało wspomniane to DAX jest jednak najważniejszym indeksem w Europie.

Co jest zatem przyczyną takich spadków? Mocne spadki pojawiły się w Europie po dewaluacji juana i jest to fakt, z którym trudno polemizować. Słabsza chińska waluta spowoduje, że import z Europy stanie się dla Chińczyków droższy, a nie jest tajemnicą, że obecnie europejskie firmy zwiększają swoje zyski głównie w tym kraju. Drugą sprawą jest konkurencja globalna – skończyły się czasy, kiedy Chiny konkurują z Europą tylko tanią siłą roboczą. Chińskie produkty to obecnie realna konkurencja dla produktów europejskich, a skoro Chiny osłabiły swoją walutę, to zanotują kolejny mały plus w wyścigu o globalnego klienta. I wreszcie działanie Chin może być dopiero początkiem większych zmian. Po pierwsze nie wiadomo co jeszcze wymyśli Pekin, po drugie dewaluacja juana doprowadziła do ogólnej wyprzedaży walut krajów wschodzących, a w ostatnim tygodniu dwa kraje azjatyckie również zdecydowały się na dewaluację swoich walut. Paradoksalnie może się zatem okazać, że Europa stanie się zakładnikiem swojej coraz lepszej sytuacji. Popyt inwestorów na europejską walutę szkodzi eksportowi, a indeksy takie jak DAX są oparte głównie na spółkach eksportujących. I nie chodzi tylko o umocnienie o kilka procent w skali tygodnia – inwestorzy instytucjonalni już teraz próbują pozycjonować się pod przyszłe wydarzenia, dlatego być może, właśnie teraz przyszłość europejskich akcji rozstrzyga się w większym stopniu niż podczas kryzysu europejskiego.

Mateusz Adamkiewicz,
Robert Pietrzak
Analitycy HFT Brokers