Emerytura stażowa nie jest dobrym pomysłem
Emerytura „stażowa” jest bardzo niedobrym pomysłem. Z wielu powodów. Dwa najważniejsze to:
(1) może spowodować ona jeszcze wcześniejsze rozpoczynanie pobierania emerytury niż dzisiaj, co spowoduje z kolei niższe emerytury oraz obniży i tak niską podaż pracy osób w wieku okołoemerytalnym,
(2) opiera się na kompletnym niezrozumieniu istoty systemu emerytalnego.
Po co jest emerytura?
To drugie wymaga wyjaśnienia. Zwolennicy takich emerytur zakładają, że emerytura jest rodzajem zapłaty za lata pracy, innymi słowy jest ZA COŚ. To nieporozumienie. Za pracę należy się wynagrodzenie dziś, a nie obietnica, że coś kiedyś się dostanie.
W rzeczywistości emerytura jest PO COŚ. Tym czymś jest umożliwienie finansowania konsumpcji w okresie, gdy nie jest się już w stanie − z powodu wieku starczego, uzyskiwać dochodu z własnej aktywności zawodowej.
Ważne są więc nie lata przeszłe (staż), tylko przyszłe (średnia liczba lat życia po przejściu na emeryturę).
Im wcześniej zacznie się pobierać emeryturę, tym mniej środków pozostanie na czas późnej starości, gdy tych środków potrzeba zdecydowanie bardziej niż zaraz po przejściu na emeryturę.
Czytaj także: Dla kogo emerytury stażowe i kto straci najwięcej na ich wprowadzeniu?
Od czego zależy wysokość emerytury?
Nie łudźmy się przy tym, że ktoś kiedyś podniesie emerytury zmniejszone na skutek za wczesnego ich pobierania.
Taka możliwość nawet teoretycznie nie istnieje.
Przyszłe emerytury zależą bowiem jedynie od proporcji liczby płacących składki (albo dodatkowe podatki) do liczby otrzymujących emerytury oraz od stopnia „dociśnięcia” pracujących kosztami finansowania konsumpcji emerytów.
Ani politycy (dowolnej opcji), ani rynki finansowe nie są w stanie tego spowodować.
Podsumowując więc, koncepcja emerytur stażowych jest społecznie szkodliwa.