Deloitte prognozuje wzrost polskiego PKB w tym roku na poziomie 2,9 procent, a w przyszłym roku 3,5 procent
Tematem specjalnym aktualnego CE Economic Outlook są długookresowe perspektywy wzrostu gospodarczego Polski.
– Nawet niewielkie zmiany w długoterminowych stopach wzrostu PKB mają bardzo duży wpływ na dobrobyt przyszłych pokoleń. Globalny spadek tempa wzrostu z 2,5 proc. do 2 proc. sprawiłby, że pokolenia w 2100 roku byłyby biedniejsze aż o jedną trzecią.
Tymczasem od czasu globalnego kryzysu finansowego analitycy obniżają swoje oczekiwania dotyczące światowego wzrostu gospodarczego w średniej perspektywie czasowej. Jest to w znacznej części związane z wyzwaniami stwarzanymi przez starzenie społeczeństwa, dostrzegalne również w Polsce – mówi Julia Patorska, partnerka, liderka zespołu analiz ekonomicznych, Deloitte.
To stwarza wyzwania dla poziomu życia i finansów publicznych. W prawie wszystkich krajach OECD stosunek długu publicznego do PKB będzie rósł bez cięć wydatków lub wzrostu podatków.
W Polsce do 2060 r. podatki musiałyby wzrosnąć aż o 9,2 proc. PKB, żeby utrzymać relację długu publicznego do PKB na obecnym poziomie.
– Większość tych rosnących kosztów to wydatki na emerytury i opiekę zdrowotną, co jest naturalne przy starzejącym się społeczeństwie w Polsce i Europie. Utrudnia to finansowanie innych celów, na przykład takich jak transformacja energetyczna.
Rozwiązania mogą być różne: od działań przyspieszających wzrost PKB, przez reformy emerytalne i systemu zdrowia, aż po podniesienie podatków – mówi dr Aleksander Łaszek, starszy menedżer w zespole analiz ekonomicznych, Deloitte.
Według szacunków MFW największym zagrożeniem dla średnioterminowego globalnego wzrostu gospodarczego jest cofnięcie się globalizacji. Ograniczenie przepływu kapitału i wiedzy może mieć silny negatywny wpływ na wzrost firm, który zniweluje korzyści z wdrożenia sztucznej inteligencji.
Tymczasem jednym z największych beneficjentów globalizacji jest właśnie Polska. Nasz handel wzrósł z 44 proc. PKB w 1995 roku do 122 proc. PKB w 2022 roku, pozwalając naszym firmom na wzrost skali działalności, specjalizację i w efekcie wzrost wydajności pracy.
Z punktu widzenia Polski istnieje także ryzyko, że adopcja sztucznej inteligencji pobudzi wzrost głównie w gospodarkach rozwiniętych, spowalniając tym samym konwergencję gospodarczą Polski z Europą Zachodnią.
Czytaj także: Minister finansów: w 2024 roku gospodarka urośnie o 3% r/r, w 2025 roku – o blisko 4%
Niemieckie nastroje zaczynają się poprawiać, w Polsce wciąż pozytywnie
W ciągu ostatniego półtora roku nastroje w Polsce poprawiały się, a pogarszały w Niemczech. Dzisiaj wydaje się, że Niemcy w końcu przechodzą od recesji do ożywienia. Widać to we wskaźniku nastrojów gospodarczych Komisji Europejskiej (ESI – złożony z przemysłu, budownictwa, usług, handlu detalicznego, i zaufanie konsumentów wyliczany poprzez równowagę między pozytywnymi oraz negatywnymi odpowiedziami firm i konsumentów).
W Niemczech obserwujemy obecnie poprawę nastrojów konsumentów, a także tych w handlu detalicznym i usługach. Zaufanie konsumentów jest w tej chwili najsilniejszym komponentem niemieckiego ESI, ale wciąż bardzo odbiega od jego odpowiednika w Polsce.
Nasz kraj i Niemcy różnią również nastroje w budownictwie oraz przemyśle. Najbardziej podobnie w obu krajach kształtuje się sentyment w usługach, który znajduje się nieco powyżej długookresowej średniej z okresu od marca 2020 do czerwca 2024 roku.
Czytaj także: PKB w drugim kwartale ’24 wzrósł powyżej oczekiwań rynku – o 3,2% r/r, poinformował GUS
Silniejsze odbicie wzrostu PKB w 2025 roku
W 2024 roku odbicie wzrostu PKB w Europie Środkowej pozostaje jak dotąd dość umiarkowane wobec powolnego wzrostu w Niemczech i Europie Zachodniej.
Zbierany przez Deloitte konsensus prognoz rynkowych i instytucjonalnych wskazuje, że wyniesie ono średnio 2,1 proc. (od -0,1 proc. w Estonii do +3,3 proc. w Chorwacji) i 2,9 proc. w Polsce. Dla porównania w Niemczech będzie to tylko 0,3 proc.
Silniejsze odbicie wzrostu przesuwa się na 2025 rok – sięgając 2,9 proc. dla Europy Środkowej i 3,5 proc. dla Polski, wobec 1,2 proc. w Niemczech. Ciągle wydaje się to jednak tylko nieznacznie szybciej od potencjału.
Konsensus prognoz wskazuje również, że w tym roku średnia inflacja w Europie Środkowej wyniesie 3,2 proc. (od 1,6 proc. na Litwie do 5,6 proc. w Rumunii), a w 2025 roku 3 proc. (od 2,2 proc. na Łotwie do 4,1 proc. w Polsce).
Wciąż realny pozostaje problem „ostatniej mili”, czyli obniżenia inflacji z obecnego ciągle podwyższonego poziomu do celu inflacyjnego na Węgrzech, w Polsce i Rumunii.
Środkowoeuropejskie waluty nieznacznie umocniły się od wiosny, jednak w agregowanych przez Deloitte prognozach wciąż utrzymuje się niepewność wokół złotego i węgierskiego forinta. Jest to spowodowane przez wysokie stopy inflacji w tych krajach.
Z kolei rumuńska waluta jest stabilna pomimo wysokiej inflacji ze względu na bardziej kontrolowany reżim walutowy.
– Jeśli chodzi natomiast o czynniki ryzyka dla prognoz makroekonomicznych, to koncentrują się one wokół inflacji i przełożenia sztucznej inteligencji na wydajność pracy, a także zagrożeń geopolitycznych w Ukrainie, Tajwanie, na Bliskim Wschodzie.
Wpływa na nie również fragmentacja handlu międzynarodowego w efekcie konfliktów geopolitycznych i tendencji protekcjonistycznych na świecie, a także niepewne perspektywy wzrostu w Chinach – mówi dr Rafał Trzeciakowski, starszy ekonomista w zespole analiz ekonomicznych, Deloitte.