Deflację pożegnamy za rok, kryzys chiński nie straszny polskim eksporterom: NBP zaprezentował „Raport o inflacji”

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

nbp.logo.01.400x92Poziom międzynarodowej wymiany handlowej w istotny sposób obniżył się po kryzysie lat 2007-2011 - twierdzą eksperci Narodowego Banku Polskiego w tegorocznej edycji "Raportu o inflacji". Jakie są przyczyny tego zjawiska, w którym miejscu dziś znajduje się globalny handel - i jak ogólnoświatowe wyniki wpływają na pozycję gospodarczą Polski? Na te pytania szukali odpowiedzi autorzy opracowania.

Jedno jest niewątpliwe: spadek dynamiki handlu światowego z 7 procentowego w latach 1992-2007 do zaledwie 3,5 proc. w latach 2011-2014, czyli już po wyjściu z pierwszej fazy kryzysu, musi mieć podłoże w kluczowych mechanizmach kształtujących globalną gospodarkę. Na temat tego, które to elementy w najsilniejszym stopniu wpływają na kryzys zdania są podzielone. Niektórzy z ekspertów uważają, że głównym „winowajcą” jest malejący przyrost popytu światowego, czyli czynnik który wpływał negatywnie na poziom międzynarodowej wymiany handlowej w najtrudniejszych latach 2008-2010. Nie brakuje również opinii, w myśl których za spowolnienie wzrostu handlu zagranicznego już po kryzysowym apogeum odpowiada odchodzenie od globalnego modelu gospodarczego (w czym zapewne niemały udział ma malejąca atrakcyjność Chin jako „globalnej fabryki”). Jedna z konsekwencji takiego stanu rzeczy ma być spadające zapotrzebowanie na import zarówno w odniesieniu do dóbr przeznaczonych dla konsumentów, jak również środków trwałych i inwestycji firmowych.

Jak przemiany na globalnym rynku wpływają na gospodarkę Polski? Przede wszystkim, przynajmniej przez najbliższe miesiące raczej nie mamy co liczyć na pożegnanie z deflacją – i to pomimo że bezdeszczowe lato przyniosło spadek poziomu produkcji rolnej, a co za tym idzie- podwyżki cen towarów spożywczych (głównie owoców, warzyw oraz przetworów z nich). Decydujące są jednak ceny surowców – a tu obserwować możemy ewidentny regres. Jak twierdzą analitycy NBP, gospodarki surowcowe rosną obecnie nieco wolniej aniżeli inne kraje z kategorii tzw. emerging markets. To jeden z powodów, dla których, według prognoz NBP, pierwszych sygnałów inflacji spodziewać się możemy nie wcześniej niż w grudniu 2016 roku. Co więcej – wpływ niskich stóp procentowych i zastoju cen będzie wpływać na liczne aspekty życia gospodarczego kraju.

Jednym z czynników istotnie wpływających na sytuacje gospodarczą Polski, tym razem dotyczącym rynku wewnętrznego, jest popyt krajowy. Daje się zauważyć nieznaczny wzrost dynamiki konsumpcji krajowej, którego przyczyna jest bez wątpienia poprawiająca się sytuacja na rynku pracy. Warto jednak podkreślić, że owa dynamika nie nadąża za znacznie szybszym tempem przyrostu dochodów gospodarstw domowych – co może potwierdzać pojawiającą się zarówno w różnych niezależnych badaniach, jak również i we wcześniejszych publikacjach NBP tezę, że nasi rodacy coraz większe znaczenie przykładają do oszczędzania. Motywacją dla większego oszczędzania może być również – wciąż odczuwalny pomimo poprawy sytuacji na rynku pracy – lek przed bezrobociem. Tymczasem to ostatnie wyjątkowo nam nie grozi – co udowadniają dane przedstawione przez NBP, z których jasno wynika, że tak dobrej sytuacji na rynku pracy nie obserwowaliśmy nawet w pierwszych latach XXI stulecia, a więc tuż przed kryzysem. Na dodatek wszystko wskazuje na to, że wolnych zasobów pracy jest więcej niż by to wynikało z wcześniejszych analiz, prowadzonych na podstawie m.in. wskaźników bezrobocia. Wskaźnikiem potwierdzającym taką obserwację jest fakt, że pracownicy gotowi byliby pracować dłużej, aniżeli wymaga tego od nich szef. Nie ma również szczególnej presji na podwyżki wynagrodzeń – według analityków NBP jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest panująca deflacja i spadek cen towarów konsumpcyjnych.

Rosną wydatki przedsiębiorstw – i to zarówno konsumpcyjne, jak również inwestycyjne. Niestety, w przypadku tych ostatnich dominujące znaczenie mają inwestycje o charakterze odtworzeniowym (remonty) i modernizacyjnym – w tym zakupy nowocześniejszych środków trwałych wykorzystywanych w biznesie. Z dołka zdaje się wychodzić sektor budowlany – choć dynamika portfela zamówień w tej branży dalej jest na poziomie ujemnym to jednak do przekroczenia progu w pierwszym kwartale 2015 roku zabrakło naprawdę niewiele. Biorąc pod uwagę systematyczną poprawę dynamiki portfela zamówień w budownictwie o niemal 20 punktów procentowych w okresie 2012- 1 kwartał 2015 można przypuszczać, że – jeśli ten trend się utrzyma – już w tym roku obserwować będziemy dodatnie wartości w tej dziedzinie. Należy również podkreślić, że dynamika portfela zamówień w budownictwie odpowiada oscylującej wokół zera dynamice produkcji w tym sektorze. Owa równowaga oznacza, że sukcesywny przyrost liczby zamówień nie będzie hamowany przez brak wystarczających mocy przerobowych – które to zjawisko obserwowaliśmy już w roku 2010.

Wbrew pojawiającym się w niektórych opracowaniach czarnym scenariuszom, eksperci NBP nie wierzą natomiast w zbytni wpływ spowolnienia gospodarczego w Chinach na kondycje polskiej gospodarki. Po pierwsze, nasz eksport do Chin stanowi zaledwie 1 procent polskiego eksportu. Po drugie – przedsiębiorcy wysyłający towary do Państwa Środka z reguły obecni są również na innych rynkach zbytu – w konsekwencji wycofanie się z rynku chińskiego lub znaczne ograniczenie eksportu może zostać zrekompensowane zwiększeniem udziału u dotychczasowych odbiorców. Podobny trend jest już zresztą obserwowany od pewnego czasu; udział polskiego eksportu poza strefę euro zmalała (na co wpływ miały między innymi rosyjskie sankcje), jednak polscy przedsiębiorcy zrekompensowali to zwiększeniem udziału w strefie euro oraz na rynku brytyjskim i amerykańskim.

Karol Jerzy Mórawski