Deficyt finansów publicznych, nawet mniejszy, nie jest powodem do dumy

Deficyt finansów publicznych, nawet mniejszy, nie jest powodem do dumy
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
W ubiegłym tygodniu rząd przyjął wstępnie projekt budżetu na rok 2018. Zakłada on m.in. wzrost PKB o 3,8% i deficyt budżetu na poziomie 2,7% PKB.

Do budżetu państwa powinniśmy podchodzić podobnie jak do budżetów rodzinnych.

Kilkanaście lat temu moi sąsiedzi postanowili w finansach rodzinnych wzorować się na polityce kolejnych polskich rządów, które od 20 lat wydają średnio rocznie o 10 procent więcej niż wynoszą przychody budżetu. On prowadził z sukcesem firmę, ona miała stabilną i dobrze płatną pracę, a dwoje dzieci chodziło do szkoły. Zaciągane kredyty przeznaczyli na rozsądne cele: wyposażenie firmy, rozbudowę domu, większy samochód, dodatkowe zajęcia dla dzieci, atrakcyjne wakacje. Kilka lat temu pogorszyła się jednak koniunktura w branży, w której sąsiad działał, a wkrótce potem jego żona straciła pracę i choć szybko znalazła następną, to jednak znacznie gorzej płatną. Nie byli w stanie spłacać kredytów. Ich standard życia wyraźnie się obniżył. Ostatnio wystawili dom na sprzedaż.

Jeżeli w okresie wyjątkowo dobrej koniunktury, z którą obecnie mamy do czynienia, rząd wydaje o 10 procent więcej niż wynoszą przychody, to co się stanie w czasie pogorszenia koniunktury, kiedy wydatki na bezrobotnych będą rosły a wpływy podatkowe będą malały? Wyhamujemy inwestycje publiczne wysyłając setki tysięcy pracowników na bruk i prowadząc do bankructwa wielu firm? Obetniemy wydatki na opiekę zdrowotną, edukację, świadczenia socjalne? Przyspieszymy zadłużanie państwa wpadając w spiralę podobnie jak Grecy?

W czasie dobrej koniunktury powinniśmy gromadzić oszczędności na czarną godzinę, czyli wypracować nadwyżkę przychodów nad wydatkami. Jeżeli tego nie robimy, to zwiększamy ryzyko kryzysu przy najbliższym spowolnieniu gospodarki. Już to przerabialiśmy, a mimo to niczego się nie nauczyliśmy. Dlatego deficyt finansów publicznych w czasie dobrej koniunktury, nawet mniejszy od założonego, nie jest powodem do dumy, lecz wyrazem krótkowzroczności i braku poczucia odpowiedzialności.

Szkoda, że politycy, którzy zazwyczaj dbają o zrównoważenie budżetów własnych rodzin, nie podchodzą podobnie do budżetu państwa.

Rządy Niemiec i Czech utrzymują w pełni zrównoważone finanse publiczne, uznając, że deficyt jest dopuszczalny jedynie w sytuacji silnego spowolnienia gospodarki, a w czasie dobrej koniunktury należy gromadzić oszczędności na złą godzinę. Polski rząd mimo wyjątkowo dobrej koniunktury wydaje znacznie więcej niż wpływa do kasy państwa. Kto postępuje słusznie?

Jeremi Mordasewicz

Konfederacja Lewiatan