Czy upadek Silicon Valley Bank jest groźny dla amerykańskich banków?

Czy upadek Silicon Valley Bank jest groźny dla amerykańskich banków?
Fot. stock.adobe.com / semerokozlyat
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Rejwach w serwisach amerykańskich telewizji i na pierwszych stronach wielkich gazet. Przyczyna to zamknięcie przez regulatora dużego Silicon Valley Bank (SVB) z siedzibą w Santa Clara w Dolinie Krzemowej. Wrzawa ma uzasadnienie, bo od 2008 r. żaden znaczący bank nie upadł w Ameryce, pisze Jan Cipiur.

Miejsce zdarzenia też ma znaczenie, ponieważ Santa Clara to siedziba gigantów takich jak m.in. AMD, Intel, Nvidia, czy McAffee, a bank obsługuje przede wszystkim start-upy technologiczne rozsiane wokół takich olbrzymów po Dolinie Krzemowej, ale także po całej Kalifornii. SVB nie jest olbrzymem, ale w rankingu pod względem wielkości aktywów zajmował jednak 16. miejsce wśród amerykańskich banków.

Biznesowy powód jego narastających od kilku lat kłopotów to zmniejszenie aktywności sektora venture capital (VC) będącego podstawowym obszarem jego aktywności. SVB był bankiem prawie połowy notowanych w 2022 r. na giełdach amerykańskich spółek technologicznych i z sektora ochrony zdrowia będących na wczesnych etapach swej historii.

Formalno-techniczna przyczyna jego problemów to luka w kapitale. Na początku marca SVB szukał 2,5 mld dolarów na jej zasypanie, ale nie znalazł wystarczającej liczby chętnych, więc w obliczu najazdu depozytariuszy wycofujących pieniądze z SVB Federal Deposit Insurance Corporation (FDIC) ogłosiła, że zamyka jego podwoje, przejmuje nad nim pełną kontrolę i wdraża postępowanie upadłościowe (receivership).

Nawet szeroka publiczność domyśliła się złego, bowiem kurs akcji banku poszedł bardzo ostro w dół. W czwartek 9 marca spadł aż o 60 proc., co wypłukało aż 80 mld dol. z jego kapitalizacji rynkowej. Stąd szturm na jego kasy.

Wprawdzie FDIC gwarantuje wypłatę środków do 250 tysięcy dolarów, ale główni klienci to firmy i aż ok. 93 proc. depozytów złożonych w SVB nie spełnia warunków gwarancji udzielanych przez FDIC.

Depozytariusze SVB dostaną więc bardzo mocno po kieszeni. Chyba, że właściciele i zarząd znajdą nowych inwestorów z głębokimi kieszeniami lub do akcji wejdzie rząd federalny, dokapitalizuje, wypuści bank na nowe wody i przynajmniej częściowo zaspokoi roszczenia poszkodowanych.

Czytaj także: Władze federalne USA reagują na problemy amerykańskich banków

Wierzyciele posyłają bank na dno

Wprawdzie bank pożyczał start-upom, które nie miały szans w innych bankach z powodu braku dobrych zabezpieczeń, ale głównym źródłem ostatnich problemów nie byli niesolidni dłużnicy, a zniecierpliwieni wierzyciele.

Wielki boom buszujący w drugiej dekadzie stulecia po Dolinie Krzemowej sprawił, że w tamtejszych firmach gotówka wręcz kipiała. Inwestycje samego tylko globalnego sektora VC wzrosły od 2012 roku ok. 10-krotnie, osiągając w 2021 r. wartość 638 mld dolarów. Frenetyczną aktywność gospodarczą pobudzały „zerowe” stopy procentowe zapewniające niemal darmowe pieniądze na kolejne przedsięwzięcia.

Jednak najpierw Covid i związane z nim wielkie perturbacje gospodarcze, potem agresja rosyjska na Ukrainę, kryzys energetyczny w Europie i na koniec wybuch inflacji sprawił, że koło fortuny zaczęło szybko zwalniać. Rząd i Fed zalały Amerykę i świat ogromnymi pieniędzmi najpierw w procesach luzowania pieniężnego QE, a potem w reakcji na pandemię, więc kasa wylewa się z każdego kąta. Jednak ostatnio, w warunkach narastającej niepewności, przedsiębiorcy i inwestorzy zaczęli zwalniać aktywność i grać na przeczekanie, przemieniając się coraz częściej w tymczasowych rentierów żyjących np. z bankowego procentu.

W wyniku tych procesów klienci instytucjonalni SVB składali w nim coraz większe środki. Depozyty złożone w banku wzrosły zatem z 44 mld dol. na koniec 2017 r. do 189 mld dol. na koniec 2021 r. W tym samym czasie wolumen udzielonych przez bank pożyczek był o wiele mniejszy – wzrósł z 23 mld dol. do 66 mld dol.

Wolne środki to w banku to wstyd i strata. Ponieważ stopy były minimalne, to przewaga depozytów rodzących koszty nad pożyczkami dającymi dochody nie była jednak zmartwieniem ostatecznym. Jeśli kupić za te depozyty obligacje, to przy „zerowych” jeszcze niedawno stopach procentowych zarobek jednostkowy nie był wielki, ale z uwagi na wielkość takich inwestycji dość solidny. Portfel rynkowych inwestycji finansowych SVB osiągnął więc 128 mld dolarów i składał się głównie z obligacji zabezpieczonych spłatami kredytów hipotecznych (mortgage bonds) i papierów rządowych (treasuries).

Będzie efekt domina?

Jednak gdy fundusze VC zaczęły zmniejszać swoje zaangażowanie inwestycyjne, niedawno założone firmy wymagające stałego dofinansowywania zaczęły wycofywać depozyty z SVB. Bank został zmuszony do tzw. fire sale, czyli nagłej wyprzedaży obligacji. Przedwczesna sprzedaż względnie małej części portfela (21 mld dol.) nie tylko nie dała zarobku, a przyniosła duże straty (1,8 mld dol.).

To bardzo nietypowa struktura aktywów będących narzędziami kreowania dochodów położyła się cieniem na Sun Valley Banku. Ale zagrały też czynniki rynkowe. Bank sprzedał wspomniane obligacje z uzyskiem 1,79 proc., podczas gdy obecne 10-letnie obligacje skarbowe USA dają 3,9 proc. Przy pieniądzach z wielkich transakcji różnica jest istotna.

Dopóki obligacje przynoszące kiepskie korzyści tkwią w portfelu, ponoszone (względne) straty nie są księgowane. Dlatego pobieżny obserwator nie dostrzeże raczej, że może być coś nie tak z perspektywami finansowymi ich posiadacza. Jednak gdy są sprzedawane przed datą wykupu, zły wynik trzeba natychmiast uwzględnić w księgach i tak stało się w przypadku SVB. Jako że jego klientela to ludzie wykształceni i otrzaskani z biznesem, szybko wyczuli pismo nosem. Stąd masowy run na bank.

Ameryka obawia się efektu domina. Sekretarz Skarbu Janet Yellen będąca za pan brat z sekretami bankowości uspokaja, że żadna zła fala nie rozleje się po Stanach, ale szeroka publiczność zapamiętuje ze zgiełku, że to drugi pod względem wielkości upadek banku w historii USA. Obecne aktywa SVB mają wartość 209 mld dol., a upadły w 2008 r. Washington Mutual miał w księgach 309 mld dol.

Fed podał, że 1 marca 2023 roku aktywa sektora bankowego USA wyniosły 22 861 mld dol. Aktywa SVB stanowią zatem niespełna 1 proc. całości. To niedużo, ale też niemało. Bank zajął dość wyjątkową niszę – nie ma w Stanach w tej niszy innych tak dużych.

Może to prowadzić do wniosku, że „zaraza” nie dotknie czołówki amerykańskich banków o zasięgu ogólnokrajowym, ale tamtejsi eksperci nie są pewni, czy w obliczu możliwych panicznych odruchów klienteli, mniejszych lub większych problemów unikną banki regionalne i tysiące „maluchów”.

I wiadomość „z ostatniej chwili”. FDIC ogłosił, że w poniedziałek 13 marca na bazie dotychczasowych aktywów SVB rozpocznie działalność nowy bank o nazwie National Bank of Santa Clara, który będzie wypłacał pieniądze z depozytów objętych gwarancjami federalnymi, tj. do 250 tys. dol.

Jan Cipiur
Jan Cipiur, dziennikarz i redaktor z ponad 40-letnim stażem. Zaczynał w PAP, gdzie po 1989 r. stworzył pierwszą redakcję ekonomiczną. Twórca serwisów dla biznesu w agencji BOSS. Obecnie publikuje m.in. w Obserwatorze Finansowym.
Źródło: BANK.pl