Czy Unia Europejska zmieni przepisy dotyczące nieregulowanych kredytów?
Wspominał o tym Piotr Gałązka, dyrektor przedstawicielstwa Związku Banków Polskich w Brukseli, podczas webinarium prezentującego wyniki prac, prowadzonych w ramach Programu Analityczno-Badawczego Fundacji Warszawski Instytut Bankowości.
Tematem prezentowanego raportu, przygotowanego przez zespół badawczy pod kierownictwem prof. J. Czekaja, dr. A. Banasiaka, dr. W. Zatonia, dr. hab. Cz. Lipińskiego oraz P. Gałązki były uwarunkowania, w jakich funkcjonuje obecnie polska branża finansowa.
Banki tracą zdolność do finansowania rozwoju
– Po tych kilkunastu już webinariach i po kilkudziesięciu raportach, które powstały w ramach ośrodka analityczno-badawczego możecie państwo zadać sobie pytanie, dlaczego tak często wracamy do kondycji sektora bankowego. Odpowiedź jest jasna: w tym środowisku działamy, przyglądamy się różnym aspektom warunków działania polskich banków, traktujemy bowiem sektor bankowy jako niezmiernie ważne ogniwo w całej gospodarce. Nikogo nie dziwi, że w przypadku samochodu należy okazać należytą troskę o silnik czy inne mechanizmy, dzięki którym pojazd może sprawnie i bezpiecznie służyć – zauważył w wystąpieniu wprowadzającym prezes ZBP, Krzysztof Pietraszkiewicz.
Zwrócił on też uwagę, iż od roku 2012 daje się zaobserwować systematyczny, a zarazem głęboki spadek rentowności polskich banków. O ile w pierwszej fazie można było oceniać ten trend jako pewną korektę wskaźników, z uwagi na fakt iż zwrot z kapitału był wcześniej znacząco wyższy niż w niektórych państwach zachodnich, to utrzymywanie się tak niskich wskaźników przez kolejne lata musi budzić zrozumiały niepokój.
– Polska bankowość od kilku lat traci zdolność do finansowania rozwoju, ale także do zachowania stabilności w sytuacji, gdyby zrealizowały się jakieś ryzyka bądź to systemowe, bądź też dotyczące poważnej części sektora – wskazał prezes ZBP.
Podkreślił on też, że spadek rentowności przekłada się na ograniczone możliwości finansowania innowacji w branży, na co już od trzech lat zwracają uwagę szefowie polskich instytucji finansowych.
To zaś jest bardzo złym sygnałem w sytuacji, kiedy rodzima bankowość od lat jest liderem innowacji w skali globalnej, a kilka polskich instytucji finansowych znajduje się na liście 30 najbardziej zaawansowanych technologicznie banków świata.
Kłopotliwy podatek bankowy
Czemu tak się dzieje? Krzysztof Pietraszkiewicz wspomniał o nadmiernych obciążeniach fiskalnych dla sektora, których przejawem jest choćby tzw. podatek bankowy. Spadek rentowności to także efekt niesprzyjających regulacji, choćby tych, warunkujących finansowanie gospodarstw rolnych, co w szczególny sposób dotyka polską bankowość spółdzielczą.
Instytucje finansowe chciałyby w dalszym ciągu jak najlepiej służyć gospodarce, zwłaszcza w perspektywie kolejnych, dużych transz funduszy na rozwój z unijnego budżetu
– Byliśmy bardzo dumni z tego że przez kryzys 2008-2015 przeszliśmy w dobrym stylu, nie trzeba było rekapitalizować banków, wręcz przeciwnie, zasilały one budżet wysokimi kwotami z tytułu podatków, zwiększyły swoje fundusze własne i zbudowały ważną część potencjału Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Nagle dowiadujemy się, że sektor musi być bardzo mocno obciążony dodatkowym podatkiem bankowym. Uważaliśmy i nadal uważamy, że to rozwiązanie nie jest optymalne. Kiedy patrzymy, że PKB wzrastało, a fundusze własne wzrastały w znacznie wolniejszym tempie, kiedy spadało tempo kredytowania polskich przedsiębiorstw, to wiemy, że ten scenariusz z lat 2008-15 nie może być powtórzony – ocenił prezes ZBP
Przypomniał, że w tamtych uwarunkowaniach mieliśmy do czynienia nie tylko ze stabilnym sektorem bankowym, ale również przewidywalną polityką gospodarczą, wpieraną przez środki zewnętrzne z Unii.
Zadeklarował on też, że instytucje finansowe chciałyby w dalszym ciągu jak najlepiej służyć gospodarce, zwłaszcza w perspektywie kolejnych, dużych transz funduszy na rozwój z unijnego budżetu.
– Mamy nadzieję, że również w tym obszarze stabilności i szans rozwojowych polskiego sektora bankowego nastąpi korekta, i sądzimy, że te szansę wspólnie z naszymi rodakami, naszymi przedsiębiorcami wykorzystamy – apelował prezes Związku Banków Polskich.
Zmiany prawa unijnego to nie tylko efekt COVID
Jednym z istotniejszych czynników, determinujących w ostatnim czasie funkcjonowanie całej gospodarki, w tym także i rynku finansowego, są zmiany w przepisach, określane wspólnym mianem „antycovidowych”.
Działania, podejmowane w tym obszarze przez ustawodawcę unijnego omówił podczas webinarium Piotr Gałązka. Przedstawiciel ZBP podkreślił, że z punktu widzenia bankowości największym wyzwaniem wygenerowanym przez pandemię jest utrudnienie terminowej realizacji płatności pomiędzy poszczególnymi uczestnikami rynku, co zwiększa potrzeby płynnościowe w sektorze finansowym.
Odpowiedzią na te problemy mają być regulacje, bądź to już wprowadzone w życie, bądź też procedowane na szczeblu wspólnotowych agend. Należy do nich między innymi tzw. pakiet quick fixes, przygotowany jeszcze wiosną 2020 r., a więc u progu pandemii.
Niektóre obowiązujące dyrektywy liczą sobie nawet po kilkanaście lat, z tego powodu pod wieloma względami nie przystają do aktualnych uwarunkowań, takich jak choćby gospodarka elektroniczna
Obejmuje on szerokie spektrum instrumentów, łagodzących skutki pandemii, wśród nich zmiany w przepisach dotyczących sekurytyzacji czy pakiecie CRD/CRR. Regulacje te zmieniają także terminy stosowania niektórych standardów rachunkowości oraz przewidują bardziej uprzywilejowane niż dotychczas traktowanie gwarancji publicznych – zauważył Piotr Gałązka.
Istotną nowością z uwagi na potrzeby finansowania wychodzącej z kryzysu gospodarki są zmienione zasady, w oparciu o które określone ekspozycje mogą być wyłączone ze wskaźnika dźwigni. Elastyczne traktowanie ekspozycji ma dotyczyć głównie zobowiązań, zaciąganych przez sektor małych i średnich przedsiębiorstw, który w obecnych uwarunkowaniach szczególnie potrzebuje wsparcia.
Aktywność władz UE na polu antykryzysowym nie ogranicza się do interwencji punktowych – po pierwszym okresie pandemii Komisja Europejska rozpoczęła gruntowny przegląd regulacji pod kątem dostosowania ich do nowych realiów.
I nie chodzi tylko o kryzys spowodowany wirusem SARS-CoV-2, prelegent wielokrotnie wykazywał, że niektóre obowiązujące dyrektywy liczą sobie nawet po kilkanaście lat, z tego powodu pod wieloma względami nie przystają do aktualnych uwarunkowań, takich jak choćby gospodarka elektroniczna.
Podczas pandemii ujawniły się między innymi takie luki prawne jak brak definicji legalnej moratorium kredytowego, ale też niewystarczająca ochrona kredytobiorcy w sytuacjach kryzysowych.
Dyrektywa CCD jest już dinozaurem, czas na zmiany!
Istotne zmiany w tym ostatnim obszarze przewiduje projekt obszernej nowelizacji przepisów, dotyczących zaciągania kredytów konsumenckich.
Piotr Gałązka potwierdził potrzebę zmian w tych regulacjach, wskazując, iż ich obecna postać uchwalona została w roku 2008, a pierwszy projekt zaprezentowano sześć lat wcześniej.
Komisja Europejska zauważyła, że w ostatnich latach doszło do istotnego zwiększenia wartości zaciąganych kredytów konsumenckich, co generuje dodatkowe ryzyka
– Przez ten czas zmienił się sposób oferowania i sprzedaży a także relacje między klientami i dostawcami kredytu konsumenckiego. Komisja Europejska dostrzegła ten problem – ocenił przedstawiciel ZBP.
Szeroki zakres zmian w prawie konsumenckim, nie ograniczający się tylko do branży finansowej, przedstawiony został w postaci projektu New Consumer Agenda.
– Mają one umożliwić konsumentom odgrywanie większej roli w transformacji ekologicznej i cyfrowej – podkreślił Piotr Gałązka, dodając, iż osią tego projektu jest zwiększenie ochrony konsumenta w sytuacjach kryzysowych, których najlepszym przykładem jest obecna pandemia.
Ponadto Komisja Europejska zauważyła, że w ostatnich latach doszło do istotnego zwiększenia wartości zaciąganych kredytów konsumenckich, co generuje dodatkowe ryzyka. Do tego dochodzą takie zjawiska jak rosnąca cyfryzacja usług finansowych, w tym zwiększona ich sprzedaż online, a także pojawienie się na rynku nowych rodzajów produktów, takich jak zakupy ratalne oferowane przez sieci e-commerce czy tzw. one click loans. –
Mamy wyższą dostępność kredytu konsumenckiego, Komisja Europejska uważa, że generuje to ryzyko nadmiernego zadłużenia – dodał przedstawiciel ZBP.
Zmiany, zaproponowane w New Consumer Agenda, obejmują dwie dyrektywy: o kredycie konsumenckim (CCD) oraz o sprzedaży usług finansowych na odległość.
Projekt nowelizacji pierwszej z nich przedstawiono 30 czerwca br., prace nad drugą są na znacznie wcześniejszym etapie.
– Komisja Europejska konsultuje się z przedstawicielami rynku i prowadzi analizy, by ustalić, czy dyrektywa powinna być obowiązująca, czy ją uchylić, przenosząc stosowne przepisy do innych aktów prawnych – zauważył przedstawiciel ZBP.
Lepiej chronić konsumenta w dobie kryzysu
Co ma się zmienić w obszarze finansowania konsumenckiego? Przede wszystkim, wyeliminowany ma zostać tzw. próg 200 euro, który dotychczas wyłączał spod regulacji zobowiązania poniżej tej kwoty. Nowe przepisy powinny objąć także kredyty bezpłatne.
Wiele miejsca poświęcono kwestii prezentacji informacji, dostarczanych konsumentowi przed zawarciem umowy, wskazując, że mają być one nie tylko jednoznaczne i zwięzłe, ale też dopasowane do specyfiki używanych obecnie kanałów komunikacji, w tym urządzeń mobilnych.
Analizie mają zostać poddane też regulacje, mówiące o odpowiedzialnym zaciąganiu zobowiązań przez klientów. Piotr Gałązka podkreślił, że projekt odnosi się głównie do pożyczek niebankowych, którzy oferują niewielkie kwoty na relatywnie wysoki procent, natomiast z uwag na doświadczenia COVID-19 w ramach pakietu uwzględniono też potrzebę ochrony konsumenta, który wpada w problemy ze spłatą nie ze swojej winy, akcentując konieczność wdrożenia takich instrumentów jak zawieszenie spłaty lub restrukturyzacja.
Zmian możemy się spodziewać także w dyrektywie o kredycie hipotecznym, aczkolwiek w tym przypadku wnioski legislacyjne przewidziane są dopiero na połowę przyszłego roku.
Przedstawiciel ZBP wskazał, że nie będą one miały aż tak rewolucyjnego charakteru jak te, odnoszące się do dyrektywy CCD, gdyż przepisy unijne w zakresie finansowania hipotecznego są znacznie świeższe i nie zdążyły się jeszcze zdezaktualizować aż w takim stopniu.
– Komisja Europejska potwierdza, że dyrektywa podniosła standardy ochrony konsumenta, jednak niespełnionym celem jest niwelowanie różnic w poziomie ochrony klienta w poszczególnych krajach – dodał Piotr Gałązka. Także i tu szczególnego znaczenia nabrała ochrona konsumenta w sytuacjach kryzysowych.
Czy doczekamy się unijnego quasi-BTE?
Ważnym wyzwaniem, towarzyszącym obecnemu kryzysowi jest rosnący poziom kredytów zagrożonych. Problem ten pojawiał się już przy wcześniejszych spowolnieniach, dlatego władze unijne postanowiły rozwiązać go systemowo.
Już w roku 2019 pojawił się projekt zmian, obejmujący dwa obszary: ułatwienie egzekucji z przedmiotu zabezpieczenia oraz zmiany w rozporządzeniu CRR dotyczące minimalnego pokrycia strat z tytułu ekspozycji nieobsługiwanych – przypomniał Piotr Gałązka.
Pojawiła się tam m.in. koncepcja obowiązkowego ostrożnościowego mechanizmu ochrony, polegającego na tym, że obowiązek pokrycia strat zwiększałby się wraz z wydłużaniem się okresu zalegania ze spłatą. Projekt ten utknął jednak na etapie prac parlamentarnych, a osią sporu okazała się być instytucja ułatwienia egzekucji z kredytów zabezpieczonych.
To mechanizm w pewnym stopniu podobny do polskiego BTE, choć można by go stosować tylko w odniesieniu do przedsiębiorców, i jedynie wobec kredytów zabezpieczonych rzeczowo.
Według informacji przekazanych przez prelegenta, w nowej kadencji PE prace nad zmianami gwałtownie ruszyły, może się zatem okazać, że w ramach zmian „antycovidowych” uda się wprowadzić instrument choć w części ułatwiający dochodzenie roszczeń przez banki.