Czy Polska ma przyjąć euro? Zapytajcie Stiglitza
Przyznaję, że jednym z nielicznych ekonomistów, którzy publicznie wyrażali obawy co do naszego przystąpienia do Eurolandu był Piotr Kuczyński główny analityk Xeliona. Twierdził on, że jeszcze nie jesteśmy wystarczająco dojrzali, aby przystąpić do tego elitarnego klubu i móc zrezygnować z możliwości automatycznego dostosowania się gospodarki do sytuacji kryzysowej dzięki możliwości osłabienia własnej waluty i podnoszenia lub obniżania stóp procentowych przez własny bank centralny.
Potem nastąpił kryzys i obowiązywała wśród ekonomistów następująca opinia: euro tak, ale jeszcze nie teraz. Kłopoty państw strefy euro, szczególnie Grecji, a także Hiszpanii, Portugalii, a nawet Włoch, jak również trwający wiele lat anemiczny wzrost gospodarczy całej strefy euro zdawał się potwierdzać tę opinię.
Jednak teraz mamy do czynienia z inną sytuacją. Wzrost gospodarczy wraca do Eurolandu, z czego i my korzystamy. Rumunia, Polska i Czechy – kraje poza strefą euro mają co prawda wyższy wzrost gospodarczy niż Niemcy czy Francja, ale te dwa największe kraje Unii Europejskiej zapowiadają reformę strefy euro i większą integrację państw Unii należący do tej strefy. I polskie ekonomiczne autorytety znów nawołują do jak najszybszego przyjęcia euro. Nawet profesor Marek Belka, który jeszcze niedawno jako szef NBP zalecał czekanie z tą decyzją. Skąd się bierze taka zmiana opinii na przestrzeni kilku lat, od ściany do ściany?
Kiedy nasze elity zmieniają poglądy w sprawie euro, inni światowej sławy ekonomiści krytykują obecny projekt wspólnej europejskiej waluty. Laureat nagrody Nobla, Joseph E. Stiglitz w swojej książce opublikowanej w Polsce w ubiegłym roku pod tytułem „Euro. W jaki sposób wspólna waluta zagraża przyszłości Europy” zdaje się rozbijać w pył marzenia twórców euro.
Tytuł książki jednak nie oddaje przesłania autora. Owszem Stiglitz, krytykuje obecny projekt euro, mówiąc to, co mówili już inni, że była to koncepcja niedopracowana, polityczna i niedokończona.
Kiedy już poznęca się nad projektem euro nagle w połowie książki pisze: „Euro można i należy uratować-, ale nie za wszelką cenę. Nie, jeśli kosztem mają być recesje i załamania gospodarcze, wysokie bezrobocie, złamane życia i zniszczone aspiracje. (…) Można zbudować taką strefę euro, która będzie funkcjonowała prawidłowo, promując rozwój i spełniając nadzieje pokładane w integracji”.
Dalej zauważa, że Europa jest w połowie drogi, albo powinna zrobić krok w przód i bardziej się integrować, albo krok w tył i rozwiązać strefę euro w obecnym kształcie.
W dalszej części swojej książki Stiglitz pisze jak należy reformować strefę euro. Dla obecnie rządzących, którzy nie wierzą w euro podam tylko dwa z jego stwierdzeń, które z racji tego co i jak mówią mogą się im spodobać: ” Potrzeba nam głębokiego zaangażowania strefy euro w zadanie utrzymania gospodarek w stanie pełnego zatrudnienia. (…) Bez interwencji państwowych będziemy skazani na stały wysoki poziom bezrobocia i brak równowagi”.
Drugie stwierdzenie Stiglitza dotyczy wykorzystania projektu euro do pogłębiania polityki spójności. Jednym ze sposobów na pogłębianie spójności i niwelowanie różnic między bogatymi a biednym państwami strefy euro byłoby „karanie” za nadwyżki finansowe czyli ich opodatkowanie.
Ekonomista pisze – „Nadwyżka na rachunku obrotów bieżących oznacza przecież, że dane państwo musi udzielać pożyczek – i to jest tak samo pewne jak to, że posiadanie deficytu skazuje na zaciąganie długów. Jeżeli rachunek obrotów bieżących dla całej strefy euro jest zbilansowany, oznacza to, że państwa, które zgromadziły nadwyżki, ( czyli głównie Niemcy), sprzedają kredyty innym państwom. Niemiecka nadwyżka ( przy zbilansowanej sytuacji strefy euro jako całości) automatycznie wpędza inne kraje w długi.”
Nie wiem czy Angela Merkel i Emmanuel Macron chcą skorzystać z tych i wielu innych pomysłów Josepha E. Stiglitza na zreformowanie strefy euro, ale nawet jeśli sięgną tylko po niektóre z nich, to i tak strefa euro oznaczać będzie pogłębioną integrację jej uczestników w ramach Unii Europejskiej, co w efekcie może zapewnić dalszy rozwój cywilizacyjny jej obecnie słabszym członkom takim jak Słowacja, kraje Bałtyckie, Portugalia czy Grecja.
Przed 1989 rokiem Polska była na podobnym poziomie rozwoju gospodarczego jak Ukraina. Teraz Ukraińcy emigrują za pracą do Polski. Oby za kilkanaście lat Słowacy czy Bałtowie nie cieszyli się z wyboru swojej drogi rozwoju porównując się z Polską, tak jak my teraz porównujemy się z Ukrainą.
Cytaty z Joseph E. Stiglitz „Euro. W jaki sposób wspólna waluta zagraża przyszłości Europy”.
Wydawnictwo Krytyki Politycznej Warszawa 2017.