COVID-19: niemiecka gospodarka zapadnie w sen zimowy do połowy stycznia
Według ministra gospodarki Petera Altmaiera, to konieczne ze względów ekonomicznych. Tylko stosując twarde środki ‒ mówił ‒ „możemy zapobiec ponownej recesji”.
Gospodarcza ucieczka do przodu
Również czołowi ekonomiści są przekonani co do słuszności takich surowych posunięć. Są też zdania, że firmy ponowne zamknięcie przetrwają lepiej niż to z wiosny.
A Clemens Fuest, prezes monachijskiego instytutu badań gospodarczych Ifo wręcz oznajmił, że „lockdown to inwestycja w przyszłość” i start w nowy rok możliwie od połowy stycznia.
Inny ekspert Sebastian Dullien, dyrektor Instytutu Makroekonomii i Badań Koniunktury (Institut für Makroökonomie und Konjunkturforschung – IMK), zauważył, że wiosną ucierpiała produkcja, a obecnie ona trwa. „Przemysł ma dzięki zamówieniom dobrą sytuację i może wyrównywać straty w handlu i usługach. Dlatego nie spodziewamy się załamania” ‒ ocenił Dullien.
Lockdown to inwestycja w przyszłość
Podobnie sądzi członkini Rady Ekspertów Ekonomicznych (Sachverständigenrat zur Begutachtung der gesamtwirtschaftlichen Entwicklung), która sporządza raporty gospodarcze dla rządu i parlamentu, Veronika Grimm. Jej zdaniem, „czas na lockdown jest korzystny”. Przy tym jednak – zastrzegła – zamknięcie szkół i przedszkoli nie będzie miało większego wpływu na gospodarkę, jeśli potrwa do 10 stycznia. Jeśli się przeciągnie, może zablokować pracowników (zmuszonych do pilnowania dzieci).
Wsparcie dla firm: 90% kosztów stałych
Rząd federalny na wsparcie przedsiębiorstw w nowym lockdownie przeznaczył 11,2 mld euro, które doszły do już uchwalonej wcześniej kwoty 39,5 mld euro.
Zaliczki na poczet przyszłych rekompensat mają być, jak dotychczas, wypłacane bardzo szybko
W budżecie na przyszły rok zabezpieczono na nieprzewidzianą pomoc 35 mld euro (obejmują wspomniane 11,2 mld euro). Nie będą to jednak np. wyrównania za utracone obroty, jak to ma miejsce obecnie, gdy zamykane w listopadzie i grudniu restauracje i bary otrzymują do 75 proc. straconych utargów.
Tym razem przedsiębiorstwa, sklepy, studia, salony dostaną na przetrwanie sto, dwieście, trzysta, a wyjątkowo i więcej tysięcy euro w formie bezzwrotnej dopłaty z uwzględnieniem kosztów stałych.
W budżecie na przyszły rok zabezpieczono na nieprzewidzianą pomoc 35 mld euro
Jak oznajmił minister finansów Olaf Scholz, firmy mogą liczyć na pokrycie do 90 proc. kosztów stałych czyli kosztów wynajmu, dzierżawy, odpisów i innych wydatków bieżących.
Czytaj także: 1200 euro powszechnego dochodu podstawowego przez trzy lata, startuje niemiecki eksperyment
Kryteria dla firm
Warunkiem uzyskania dotacji jest spadek obrotów w danym miesiącu w stosunku do tego samego miesiąca roku poprzedniego co najmniej o 30 proc.
Wyliczenie jest następujące: jeśli spadek wyniósł połowę, firma otrzymuje 40 proc. rekompensaty kosztów stałych; jeśli o 70 proc., dostanie 60 proc., a jeśli więcej, to 90 proc. Co istotne, zaliczki na poczet przyszłych rekompensat mają być, jak dotychczas, wypłacane bardzo szybko.
Firmy mogą liczyć na pokrycie do 90 proc. kosztów stałych
Minister Scholz ponadto obiecał, że rząd pomoże przedsiębiorcom w negocjacjach z właścicielami wynajmowanych lub dzierżawionych lokali, żeby wynajmujący lub dzierżawiący uzyskali lepsze warunki na czas pandemii.
Bankructwa były i będą, ale gospodarka niemiecka trzyma się mocno. Kanclerz Angela Merkel oraz ministrowie Peter Altmaier (CDU) i Olaf Scholz (SPD) raczej wiedzą, co robić.
Czytaj także: Skandal na niemieckim rynku finansowym, Wirecard oferujący płatności internetowe oskarżony o oszustwa