Coraz mniej mieszkań kupujemy za gotówkę
2,9 miliardów złotych wydali Polacy na zakup nowych mieszkań w 7 polskich miastach – wynika z najnowszych szacunków zaprezentowanych przez Narodowy Bank Polski w raporcie za 3 kwartał 2018 roku. To o 434 miliony złotych mniej niż kwartał wcześniej, ale też o 1,2 miliarda mniej niż w analogicznym okresie przed rokiem.
Zysku nikt nie gwarantuje
Od kilku kwartałów widzimy znaczny spadek zakupów gotówkowych dokonywanych w biurach sprzedaży deweloperów, choć trzeba podkreślić, że wciąż notowane wyniki nie są niskie. Dlaczego Polacy kupują mniej mieszkań za gotówkę? Najprawdopodobniej najbardziej zachowawczy inwestorzy wstrzymali się z zakupami widząc bardzo szybko rosnące ceny mieszkań. Wszystko wynika więc z obawy przed zakupem mieszkania na tzw. „górce cenowej”.
Nie pomaga przy tym utrzymująca się dobra koniunktura na rynku wynajmu, która pozwala w ciągu roku zarobić na wynajmie mieszkania nawet 5-6% wartości posiadanego lokum i to już po potrąceniu kosztów. Rentowność wynajmu pozostaje więc wciąż na bardzo atrakcyjnych poziomie – średnio 3-4 razy wyższym niż zyskowność przeciętnej rocznej lokaty (obecnie około 1,4% po opodatkowaniu). Do tego dochodzi wzrost cen mieszkań szacowany na od 9% (dane NBP) do bez mała 15% (Home Broker i Open Finance). Problem w tym, że nikt nie daje gwarancji, że tak wysokie zwroty utrzymają się w przyszłości.
Wróćmy jednak do meritum. Wspomniane 2,9 miliardów złotych to pieniądze, które Polacy wyciągnęli z kont bankowych czy przysłowiowych „skarpet” i przelali deweloperom płacąc za mieszkania bez jakiegokolwiek udziału kredytowania hipotecznego. Co więcej w tej liczbie nie ma gotówki, którą Polacy przedstawili jako wkład własny przy zakupie nowego mieszkania na kredyt.
7 tysięcy mieszkań tylko za gotówkę
Policzmy więc o jakiej liczbie mieszkań kupionych za gotówkę możemy mówić. Z danych publikowanych przez firmę doradczą REAS wynika, że w trzecim kwartale 2018 roku deweloperzy sprzedali łącznie około 14,3 tys. mieszkań w największych miastach (za gotówkę i na kredyt). Biorąc pod uwagę ich łączną wartość oszacowaną przez NBP na poziomie prawie 5,9 miliarda z łatwością obliczymy, że przeciętne nowe „M” kosztowało w trzecim kwartale ponad 412 tysięcy złotych. W sumie więc, za wspomniane 2,9 miliardów gotówki można było kupić aż 7 tysięcy nowych mieszkań. Wciąż jest to przyzwoity wynik, choć jeszcze niedawno – w czwartym kwartale 2017 roku deweloperzy sprzedali bez udziału kredytu hipotecznego aż 12,6 tys. mieszkań.
Wciąż połowa to gotówka
Pomimo słabszych danych zakupy stricte gotówkowe stanowią wciąż bez mała połowę (49%) pieniędzy trafiających do biur sprzedaży deweloperów – wynika z najnowszych szacunków zaprezentowanych przez bank centralny. Odsetek ten wzrósłby do 62%, gdyby uwzględnić też obecną na rynku gotówkę, którą Polacy wykorzystują jako wkład własny przy zaciąganiu kredytów mieszkaniowych (NBP szacuje, że przeciętny kredytobiorca ma 25% wkładu). Jakby jednak nie liczyć, to w obu ujęciach mamy od kilku kwartałów do czynienia ze spadkiem udziału gotówki w sprzedaży nowych mieszkań.
Kwartał wcześniej transakcje, w których w ogóle nie występowały kredyty, odpowiadały za 53% pieniędzy trafiających do biur sprzedaży deweloperów. Rekordowy wynik z ostatniego kwartału 2017 roku sugerował natomiast 66-proc. udział transakcji stricte gotówkowych. A jak sytuacja wyglądała w trzecim kwartale 2017 roku? Transakcje bez udziału kredytu miały 60-proc. udział w rynku – o 11 pkt. proc. więcej niż dziś.
Źródło: Bartosz Turek, analityk Open Finance