Kredyty samochodowe: słaby początek roku
O 24 mln zł (3,5 proc.) spadła rok do roku sprzedaż kredytów samochodowych w pierwszym kwartale 2013 r. W ujęciu liczbowym wygląda to jeszcze gorzej, obniżka wynosi 7,5 proc.
O 24 mln zł (3,5 proc.) spadła rok do roku sprzedaż kredytów samochodowych w pierwszym kwartale 2013 r. W ujęciu liczbowym wygląda to jeszcze gorzej, obniżka wynosi 7,5 proc.
Dynamiczne wzrosty na głównych giełdach świata opierają się na przekonaniu, że ożywienie w globalnej gospodarce nadejdzie w drugiej połowie roku. Na naszym parkiecie takiej wiary jest znacznie mniej. Zagrożenie wynikające z dłuższego niż się oczekuje czasu powrotu dobrej koniunktury, jest bardzo realne.
Zwolennicy tezy, że w czwartek Europejski Bank Centralny (ECB) obniży stopy procentowe zyskali dziś kolejny mocny argument. Są nim dane o kwietniowej inflacji w strefie euro.
Banki zaczynają odczuwać konsekwencje obniżek stóp procentowych. W kwietniu z lokat wyparowało 6,66 mld zł. Nigdy wcześniej rynek nie doświadczył takiego zdarzenia.
W I kwartale 2013 roku wzrost gospodarczy w Polsce wyhamował do 0,5% z 0,7% R/R. Dane, pomimo że były nieco lepsze od wstępnych szacunków GUS, nie zastopowały wyprzedaży złotego. W relacji do euro jest on dziś najsłabszy od prawie 11 miesięcy, a do dolara od 6 miesięcy.
Po świątecznym poniedziałku inwestorzy amerykańscy i brytyjscy powrócili na rynek w dobrych nastrojach. Wczoraj giełda nowojorska pozwoliła sobie na odrobienie strat z ubiegłego spadkowego tygodnia, kiedy to rosnące obawy, że w najbliższym czasie Rezerwa Federalna zmniejszy program skupu aktywów wspierające amerykańską gospodarkę doprowadziły do silnej – pierwszej od początku maja – wyprzedaży na Wall Street. W Europie było podobne.
Wczoraj na rynkach bazowych uwidaczniała się od rana bardzo lekka tendencja wzrostowa rentowności obligacji safe-haven. Ale zmiana klimatu inwestycyjnego i intensyfikacja amerykańskiego „ciepłego frontu” sugerowała, że to tylko cisza przed większym „opadem”. A spadały (oczywiście) ceny obligacji amerykańskich i niemieckich. Bund 10Y zaczynał dzień w okolicy 1,48%. podczas gdy UST 10Y oscylował w przeważającej części dnia w okolicy 2,05%.
Kakofonia głosów, komentarz i interpretacji po zeszłotygodniowym impulsie płynącym z FOMC nie dziwi. QE był, jest i (wbrew pozorom jeszcze) będzie jednym z najważniejszym instrumentów antykryzysowych podjętych przez bank centralny w historii ekonomii. Jego wycofanie, tak jak jego implementacja, budzi niepokój.
Tak jak zakładaliśmy początek tygodnia okazał się bardzo spokojny dla rynku walutowego. Zamknięte w poniedziałek rynki w Wielkiej Brytanii (Wiosenne Święto Bankowe) i w USA (Dzień Pamięci) oraz brak publikacji ważnych danych makroekonomicznych spowodowały, że notowania głównych par walutowych pozostawały w konsolidacjach. Kurs EUR/USD oscylował pomiędzy 1,292-1,295 zaś EUR/PLN trzymał się przedziału 4,19-4,20.
Dysproporcje między notowaniami złota i giełdowych indeksów występują dość rzadko. Niemal zawsze są sygnałem większych zmian na rynkach. Być może trzeba wypatrywać ich już w nieodległej przyszłości. Wszystko wskazuje na to, że będą one niekorzystne dla akcji.
Po wydarzeniach ostatniego tygodnia zachowanie polskich instrumentów finansowych, a przede wszystkim rynku stopy będzie bez wątpienia zależało od rozwoju sytuacji na rynkach bazowych. Zmienność w poprzednim tygodniu karmiona była bolesną dla rynków kombinacją słabości ekonomicznych danych oraz grą na (szybsze niż późniejsze) wycofanie wsparcia ilościowego ze strony głównych banków centralnych, a przede wszystkim Fed.
Bieżący, krótszy dla polskiego inwestora, tydzień rozpoczynamy w okolicach piątkowego zamknięcia. Kurs EUR/USD notuje więc rejony lekko powyżej 1,29 zaś EUR/PLN nieco poniżej 4,20. Jak wskazywaliśmy w naszym Tygodniku Rynkowym, kwestia zmian w polityce monetarnej prowadzonej przez Rezerwę Federalną USA jest nadal otwarta -część przedstawicieli Fed nie wyklucza rozszerzenia QE3, część mówi już o ograniczaniu, natomiast sam przewodniczący Banku Rezerwy Federalnej jak na razie broni skupu aktywów.
Po rynkowych perturbacjach w ostatnich kilku dniach sesyjnych nowy tydzień zaczął się spokojnie, umiarkowanymi wzrostami na większości azjatyckich i europejskich parkietów.
3-miesięczny WIBOR spadł już do 2,76 proc., czyli do poziomu jaki w 2008 r. miał 3-miesięczny LIBOR CHF. Oprocentowanie, które można było uzyskać dzięki takiemu wskaźnikowi sprawiało wówczas, że nie bacząc na ryzyko kursowe tłumy Polaków brały kredyty we franku. Dziś płacą dużo wyższą ratę, niż klienci złotowi.
Poniedziałek na rynku walutowym, podobnie jak na wielu innych rynkach, upłynie pod znakiem niewielkich obrotów i równie ograniczonej zmienności. Wszystko za sprawą braku inwestorów z USA i Wielkiej Brytanii.
Zamieszanie na rynku finansowym w tym tygodniu skutkujące we wzroście awersji do ryzyka na globalnym rynku może okazać się przedsmakiem bezprecedensowej zmiany. Bezprecedensowej głównie dlatego, że nigdy żaden bank centralny nie miał wycofać się z super, hiper poluzowania ilościowego – a takie właśnie instrumentarium zastosował Fed. Bez wątpienia wypowiedź B.Bernanke, która podniosła wycenę ryzyka zbliżającego się wycofania ilościowego wsparcia w komfortowej dla rynku skali, była najważniejszą przesłanką do realizacji zysku na rynkach o wyższej stopie zwrotu (przynajmniej w kontekście rynku obligacji na świecie).
Kończący się tydzień obfitował w szereg kluczowych publikacji i wydarzeń, które zgodnie z oczekiwaniami odwróciły (zahamowały) pozytywny trend na dolarze. Para EUR/USD dotarła do poziomu 1,30 po tym jak równo tydzień temu testowała najniższe poziomy od miesiąca (okolice 1,28 USD).
Projekt ustawy o pomocy państwa w nabyciu pierwszego mieszkania przez ludzi młodych, wprowadzający nowy rządowy program „Mieszkanie dla Młodych”, został oficjalnie przyjęty przez Radę Ministrów 14 maja br. Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Wodnej przewiduje, że Program ma wejść w życie na początku przyszłego roku i będzie trwał 5 lat, a w tym czasie skorzysta z niego ponad 115 tysięcy beneficjentów.
Biuro Informacji Kredytowej przygotowało rewolucyjne zmiany. Zamiast jednego raportu z oceną punktową, proponuje klientom roczny dostęp do 12 raportów on-line i na deser dołącza SMS-owe alerty o złożonych zapytaniach kredytowych oraz opóźnieniach w spłacie.
Na warszawskim parkiecie giełdowa zasada, mówiąca, że po trzech obniżkach stóp nadchodzi hossa, wyraźnie się nie sprawdza. Nasz rynek ma swój schemat w wariantach na ostry kryzys i łagodne spowolnienie w gospodarce. Na razie trudno określić, jaki scenariusz właśnie przerabiamy.
Rynek bał się Fed-u, a przestraszyły go Chiny
Bezapelacyjnym wydarzeniem numer jeden na rynkach finansowych w mijającym tygodniu miało być wystąpienie szefa Rezerwy Federalnej na forum jednej z parlamentarnych komisji, gdzie mówił o perspektywach amerykańskiej gospodarki oraz publikacja protokołu z ostatniego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC). I były.
Pod względem osiąganych stóp zwrotu fundusze akcji japońskich są bezapelacyjnymi tegorocznymi liderami wszelkich zestawień. Inwestorzy zaczęli to dostrzegać.
Chociaż indeksy GPW prawdopodobnie wzrosną do końca roku o kilkanaście procent, w ocenie Union Investment TFI warto obecnie poszukać okazji inwestycyjnych również na rynkach akcji i obligacji w regionie „Nowej Europy”, zwłaszcza w Turcji.
Czwartek rozpoczął się od dramatycznej końcówki sesji na japońskiej giełdzie. Powodem załamania jest rosnąca rentowność obligacji dziesięcioletnich. Ich wskaźnik urósł do poziomu 1,0%, najwyższego od kwietnia 2012 roku.
Kwietniowy spadek sprzedaży detalicznej i mniejsza od oczekiwań poprawa na rynku pracy to kolejne argumenty przemawiające za obniżką stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Obecnie cięcie stóp na czerwcowym posiedzeniu jest już przesądzone.
Od zapaści z początku 2009 r. kredyty hipoteczne nie sprzedawały się tak źle jak w pierwszym kwartale 2013 r. Po raz pierwszy od tamtego czasu kwartalna sprzedaż nie przekroczyła 40 tys. sztuk.
Średnie oprocentowanie dostępnych dla inwestorów indywidualnych obligacji korporacyjnych wynosi 9,54 proc. i jest blisko trzykrotnie wyższe od oprocentowania bankowych lokat. Lecz nie za darmo.
Z ust polityków i centralnych bankierów często słyszymy, że jedyną drogą do dobrobytu jest osłabienie walut. Ale jak pokazuje wiele przypadków, wcale tak nie jest. Przez dewaluację waluty osiągniemy tylko jedno – zmniejszenie zadłużenia.
Inwestorzy z dużym zniecierpliwieniem oczekiwali wczorajszego wystąpienia szefa Rezerwy Federalnej Bena Bernanke przed Komitetem Ekonomicznym amerykańskiego Senatu. Przekonywał, że jest stanowczo zbyt wcześnie na ograniczenie programu stymulującego amerykańską gospodarkę, ponieważ sytuacja na rynku pracy jest nadal nie najlepsza. Bernanke potwierdził jednak, że w Fed toczą się dyskusje o ograniczeniu skali tej pomocy.
Z wczorajszym komentarzem B.Bernanke oraz protokołem z ostatniego posiedzenia FOMC, ruszyliśmy do przyszłości, czyli do czasu gdy QE nie będzie już potrzebne (zatroskany tatuś – Fed – nie będzie musiał asekurować uczącego się na nowo jazdy na rowerku podopiecznego – gospodarki USA), a nadmiar płynności i skala ingerencji banku centralnego będzie potęgować ryzyka dla stabilności sektora finansowego USA.