Demokraci rozmawiają z Republikanami
W ostatnich dniach największy wpływ na nastroje inwestorów ma zbliżający się dużymi krokami termin przekroczenia przez Stany Zjednoczone ustawowego limitu zadłużenia.
W ostatnich dniach największy wpływ na nastroje inwestorów ma zbliżający się dużymi krokami termin przekroczenia przez Stany Zjednoczone ustawowego limitu zadłużenia.
Politycy w USA rozmawiają nt. budżetu i limitu długu, ale zbliżenia stanowisk nie ma. Pytanie, czy przed 17 października zwycięży nadziej na kompromis „za pięć dwunasta”? Czy może jednak strach, że tego kompromisu na czas nie uda się wynegocjować?
Za nami drugi tydzień bez rozwiązania sporu w Kongresie USA, a 17 października tuż, tuż. Sytuacja jest poważna o czym świadczy fakt, iż pomimo dzisiejszego dnia Kolumba w USA pracują giełdy.
W zeszłym tygodniu w zasadzie liczył się jeden temat na rynkach finansowych. Ten sam co w tygodniu poprzednim. Mianowicie paraliż amerykańskiej administracji, po tym jak do końca września Kongresowi USA nie udało się uchwalić budżetu na nowy rok fiskalny, jak również spekulacje ws. ustawowego limitu zadłużenia, który to limit ma zostać osiągnięty najpóźniej do 17 października. Inne tematy spadły na drugi plan lub przestawały się liczyć. Nie inaczej będzie w przyszłym tygodniu.
Choć od ostatniej obniżki stóp procentowych minęły niespełna trzy miesiące, już trwają dywagacje, kiedy może rozpocząć się ruch w przeciwnym kierunku.
Minęło ponad 5 lat od wybuchu kryzysu, a my możemy spekulować, czy był dla nas czymś korzystnym czy nie. W ciągu ostatnich pięciu lat rzeczywiście w świecie zmieniło się wiele ustalonych konwencji i paradygmatów.
Euro (EUR) znajduje się w konsolidacji w obszarze 1.3485 – 1.3546 w stosunku do dolara amerykańskiego (USD). Mario Draghi powiedział wczoraj, że Europejski Bank Centralny (EBC) przyjął łagodne nastawienie, które oznacza dalsze obniżki stóp w celu uniknięcia zmienności na rynku.
Od przeszło 3 tygodni rynki akcyjne znajdują się w trendzie spadkowym natomiast rynek walutowy w trendzie horyzontalnym. Obawy i duże napięcie w kwestii budżetowej w USA nie pozwalają rynkom na kontynuowanie nadrzędnych trendów, aczkolwiek swoista korekta w mojej ocenie może się skończyć lada chwila. W mojej ocenie w obecnym strachu leży wartość, którą inwestorzy szukający ryzyka mogą wykorzystać.
Już za niecały tydzień – 17 października – Stany Zjednoczone przekroczą aktualny limit zadłużenia. Jeśli do tego czasu Kongres nie dojdzie do porozumienia w kwestii jego podwyższenia, Biały Dom będzie zmuszony ogłosić bankructwo.
Nadzieje na czasowe odsunięcie terminu osiągnięcia przez USA ustawowego limitu zadłużenia, a być może nawet na całkowite zakończenie kryzysu budżetowe, wspierają nastroje na rynkach globalnych.
Na taką sesję na GPW jak wczorajsza w połączeniu ze wzrostami złotego inwestorzy nastawieni byczo do rynku czekali od kilkunastu sesji. Akumulacja akcji, z którą mamy do czynienia od dłuższego czasu zaczyna więc przynosić efekty. Jednakże najważniejsza batalia o zmianę trendu WIG20 z horyzontalnego na wzrostowy jest jeszcze przed nami.
Słabe dane z rynku pracy przemawiają za przedłużeniem QE przez Fed (obecnie lekko może je zakłócać government shutdown). Teraz jednak w centrum uwagi nadal pozostaje pat w Kongresie USA, spychając publikacje danych na drugi plan. Zawziętość polityków może spowodować, że rok 2013 zapisze się w historii Stanów Zjednoczonych, jako pierwszy w 224 letnich dziejach Kongresu, kiedy brak kompromisu doprowadził do niewypłacalności (technicznej) kraju.
Zamiast nakazu przewalutowania kredytów po kursie z momentu zaciągania, czy podejmowania prób długoletnich procesów w celu udowodnienia bankom spekulacyjnych zamiarów, należałoby wreszcie skłonić banki do pomocy w zmianie nieruchomości kupionej za frankowy kredyt, tak aby klient nie ponosił przy tym gigantycznych strat.
Euro (EUR) nadal słabnie wobec dolara amerykańskiego spadając do poziomu 1.3487 z ostatnich maksimów powyżej poziomu 1.3600. Para może jeszcze stracić na wartości w związku z dzisiejszym przemówieniem prezesa ECB, Mario Draghiego.
Inwestowanie z myślą o dodatkowej emeryturze to na ogół długi proces. Wraz z upływem czasu, stopniowo zmienia się profil inwestycyjny oszczędzającego, a to wymaga dokonywania odpowiednich zmian w portfelu inwestycyjnym. Ale nie trzeba troszczyć się o to samemu, są fundusze, które zrobią to za nas.
Wybicie eurodolara dołem z kanału wzrostowego może zapowiadać silniejsze osłabienie wspólnej waluty. Dziś od rana kurs EUR/USD notowany jest poniżej 1,35. Złoty lekko słabszy, wciąż jednak utrzymując kurs w obrębie poziomu 4,20 wobec euro.
Nadzieje na czasowe odsunięcie terminu osiągnięcia przez USA ustawowego limitu zadłużenia mogą w czwartek wspierać nastroje na rynkach finansowych. Pomagać będzie też nominacja Janet Yellen na nowego szefa Fed.
Od początku roku średnia stopa zwrotu fundusze polskich obligacji korporacyjnych wynosi już 3,3 proc. Jeśli tempo wzrostu utrzyma się, najlepsze z nich na koniec roku będą mogły pochwalić się zyskami rzędu 6-7 proc.
Wczorajszy dzień nie przyniósł przełomu w trwającym pacie fiskalnym w USA. Obserwując wypowiedzi amerykańskich polityków można postawić tezę, iż obecnie nie ma większych szans na szybkie porozumienie w sprawie budżetu na 2014 rok oraz na podniesienie limitu zadłużenia.
Euro (EUR) zanotowało wczoraj wzrost do poziomu 1.3606 przed korektą do poziomu 1.3561 wobec dolara amerykańskiego (USD).
Ze względu na niewielką ilość publikacji, wtorkowa sesja na światowych rynkach finansowych upłynęła dosyć spokojnie. Uwagę inwestorów po obu stronach Oceanu przyciągnęły informacje napływające ze Stanów Zjednoczonych.
Silny spadek notowań EUR/USD, ale też i wzrost awersji do ryzyka po wczorajszej silnej wyprzedaży na Wall Street, ma negatywne konsekwencje dla złotego. Nie pomaga mu natomiast informacja o nominacji Janet Yellen na szefa Fed, co dziś nieco tonuje nienajlepsze nastroje na rynkach.
Spór o budżet i brak zgody na podniesienie limitu zadłużenia federalnego USA trwa. Obawy o negatywne tego konsekwencje prowadzą do powstania precedensu na: dwaj najwięksi wierzyciele USA (Chiny i Japonia) po raz pierwszy w historii upominają Stany Zjednoczone w kwestii podniesienia limitu zadłużenia.
Zjawisko medialne, które od jakiegoś czasu pojawia się pod hasłem „czyszczenie BIK”, zawiera fałszywy przekaz, który polega na budowaniu wśród konsumentów przeświadczenia, że można usunąć negatywne wpisy w BIK, a co za tym idzie podwyższyć lub przywrócić zdolność kredytową.
Złoty przez większość dnia zyskiwał do głównych walut. Wsparciem dla niego był wzrost EUR/USD oraz podwyższenie przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) prognoz gospodarczych dla Polski. Nie zaszkodziły mu natomiast słabe dane z Niemiec. Osłabienie przyszło dopiero w końcówce notowań. Jego źródeł trzeba szukać na Wall Street.
Nie wiadomo, ile wyniosła we wrześniu stopa bezrobocia w USA – jeden z najważniejszych wskaźników dla posiadaczy złota. Departament Pracy publikuję tę informację zwykle w pierwszy piątek miesiąca. Tym razem jednak było inaczej. Urząd wstrzymał ją do momentu zakończenia kryzysu budżetowego.
Euro (EUR) utrzymuje się około poziomu 1.3573 gdyż dolar zaczyna tracić swój status „bezpiecznej przystani”. Polityczny ślepy zaułek związany z limitem zadłużenia w USA daje o sobie znać na wszystkich rynkach.
Coraz częściej widuje się reklamy i ogłoszenia zawierające hasła: „Czyszczenie BIK” „Napraw historię kredytową” czy „Odzyskaj wiarygodność finansową”.
Złoty podobnie jak i inne waluty regionu, pozostaje pod wpływem rynków globalnych. Nastroje na tych rynkach są natomiast kształtowane przede wszystkim przez doniesienia z USA, gdzie trwają polityczne przepychanki wokół budżetu oraz podwyższenia ustawowego limitu długu.
Indeksy na głównych giełdach są bliskie rekordów, zaś notowania surowców rolnych znajdują się zaledwie 20-50 proc. wyżej niż w czasie dołka z 2009 r. Powszechny charakter trwających od dwóch lat spadków cen wskazuje, że nie chodziło tu o klęskę urodzaju, lecz skutki dekoniunktury gospodarczej. W ostatnich miesiącach sytuacja jednak wyraźnie się poprawia.