Branży budowlanej i polskim młodym rodzinom potrzebna jest niska inflacja i stabilny wzrost gospodarczy
Rząd zapowiada kolejny program mieszkaniowy. Ma się nazywać „Pierwsze Mieszkanie” i polegać na dopłatach do kredytu na zakup pierwszego mieszkania oraz do oszczędności, zbieranych na jego zakup.
Wysokość kredytu to 500 tys. zł lub 600 tys. zł dla rodziny z co najmniej jednym dzieckiem, a dopłata ma obniżyć wysokość oprocentowania kredytu do 2% plus marże bankowe. Dopłata do rat kredytu mieszkaniowego będzie obowiązywała tylko przez 10 lat, a po tym okresie raty będą wynikały ze stałego oprocentowania na warunkach rynkowych.
Osoby, które nie chcą wziąć kredytu lub nie posiadają zdolności kredytowej będą mogły oszczędzać na specjalnych kontach mieszkaniowych, wpłacając regularnie co miesiąc od 500 zł do 2000 zł (co najmniej 11 wpłat w roku).
Konto można będzie posiadać od 13 roku życia, a państwo będzie dopłacać premię równą rocznemu wskaźnikowi inflacji. Pieniądze będzie można przeznaczyć wyłącznie na zakup pierwszego mieszkania lub na inwestycję mającą na celu pozyskanie mieszkania.
Czytaj także: Dostępność mieszkań w Polsce daleko za państwami Europy Zachodniej>>>
Program doraźny
Program ten, podobnie jak poprzednie – a w ciągu ostatnich 30 lat było ich już kilkanaście – ma wiele wad. Przede wszystkim nie sposób obliczyć jakie będą jego koszty dla budżetu przy wysokiej inflacji.
Z kolei, jeżeli uda się inflację obniżyć do poziomu celu NBP, jego korzyści dla uczestników programu będą znikome. Jest to więc program doraźny, który ma zachęcić do brania kredytów i kupowania mieszkań w warunkach załamania się rynku kredytów hipotecznych.
Także poprzednie programy mieszkaniowe nie wytrzymywały próby czasu. Okazywały się albo zbyt kosztowne dla budżetu (na przykład duża ulga budowlana, która obowiązywała w latach 1997-2001) lub mało interesujące dla potencjalnych nabywców mieszkań.
Sam Jarosław Kaczyński przyznał, że program Mieszkanie Plus nie przyniósł oczekiwanych efektów. Rząd deklarował, że do końca 2019 roku wybuduje 100 tysięcy mieszkań, jednak do użytku oddano nieco ponad 15 tys. mieszkań, a 20,5 tys. znajdowało się w budowie (stan na koniec października 2021 r.).
Niska inflacja sprzyja budownictwu mieszkaniowemu
Po 1990 roku liczba mieszkań oddawanych do użytku w Polsce spadała, osiągając najniższy poziom w roku 1996. Duże spółdzielnie mieszkaniowe, które w PRL były głównymi inwestorami w budownictwie mieszkaniowym miały coraz mniejsze możliwości finansowe, a kredyty hipoteczne, które zasilają deweloperów oraz gospodarstwa domowe były bardzo drogie.
W kolejnych latach liczba mieszkań oddawanych do użytku systematycznie rosła, przy czym inwestorami byli przede wszystkim deweloperzy oraz osoby indywidualne. W 2021 roku oddano do użytku 234,7 tys. mieszkań, z czego 141,9 tys. wybudowały firmy deweloperskie, a 88,1 tys. gospodarstwa domowe. Było też 871,3 tys. mieszkań w budowie i wydano pozwolenie na budowę 341,2 tys. kolejnych mieszkań.
Boom mieszkaniowy, jaki przeżywała Polska w ostatnich latach wynikał z niskiej inflacji i niskiego oprocentowania kredytów mieszkaniowych oraz ze stabilnego wzrostu.
Dobre warunki makroekonomiczne sprzyjają budownictwu mieszkaniowemu. Dopóki nie zostaną przywrócone, żaden program wspomagania budownictwa nie zwiększy liczby oddawanych mieszkań.