Bitcoiny nie zbawiły Salwadoru
Krajem tym jest Salwador słynny dziś z ekstrawaganckiego prezydenta Nayiba Bukele, gangów, które ten wypala ogniem bez pardonu i z wielkim powodzeniem, ale również z tego, że ludność nie może się obyć bez dolarów przysyłanych przez ponad półtora miliona emigrantów. W 2023 roku przekazy gotówkowe z zagranicy, głównie z USA, wyniosły 8,2 mld dol. i były warte tyle, ile 1/4 salwadorskiego PKB.
Zależność od zarobków emigrantów świadczy o zacofaniu gospodarczym kraju, natomiast uczynienie Salwadoru pierwszym państwem uznającym bitcoiny za własną pełnoprawną walutę dowodzi wyłącznie sprawności prezydenta Bukele w próbach zmiany wizerunku państwa.
Jak jednak można i trzeba było się spodziewać, bitcoin nie zbawia Salwadoru, ale też nie zdołał się tam zadomowić.
Czytaj także: 2,5% zasobów bitcoinów w rękach rządów
Płatności w BTC najpopularniejsze w supermarketach i u weterynarzy
Wg jednego z badań, jakieś transakcje, zazwyczaj od jednej do trzech w ciągu całego roku, przeprowadziła w 2022 r. niemal jedna czwarta mieszkańców. W 2023 r. udział ten spadł do ok. 12 proc.
Zgodnie z prawem, bitcoinów używać można do wszystkich płatności, w tym do regulowania podatków, ale płacono nimi przede wszystkim za drobne zakupy w sklepach spożywczych i supermarketach. Na trzecim miejscu były rachunki w lecznicach weterynaryjnych, które najczęściej małe nie są.
Sposób użytkowania BTC w Salwadorze ujawnia elementarną słabość przedsięwzięcia. Po to żeby płacić bitcoinami trzeba je mieć, a Salwadorczycy są głównie biedni. Z ok. 6,3 mln mieszkańców kraju, 1,8 mln żyje w nędzy (extreme poverty), a kto ma szczęście pracować, ten zarabia netto i przeciętnie zaledwie ok. 400 dolarów miesięcznie.
Rachunki za leczenie piesków i kotków opłaca zatem z użyciem BTC wąziuteńka elita ekonomiczno-finansowa, ale przede wszystkim czarna i podążająca w stronę czerni szara strefa interesów, w tym zwłaszcza narkotykowych. A tej pieniędzy oczywiście nie brakuje.
Czytaj także: Szef SEC zapowiedział rezygnację, notowania kryptowalut w USA wystrzeliły w górę
MFW o BTC w Salwadorze
Tzw. zwykli mieszkańcy musieli zadowolić się marketingowym prezentem od władz, które darowały ułameczki bitcoinów o równowartości 30 dolarów każdemu obywatelowi, który pobrał aplikację Chivo Wallet służącą do przeprowadzania płatności w BTC.
Większość gospodarstw domowych nie pogardziła podarkiem, ale mnóstwo traktuje go jako lokatę. Do końca 2024 r. zapłaciło zatem swoimi BTC bardzo niewiele osób (8 proc. wszystkich), wydając swoje pierwsze i zazwyczaj ostatnie krypto właśnie w spożywczakach.
Najwięcej biotcoinów posiada rząd, pod koniec ’24 r. miał ich 6150 o wartości ok. 600 mln dolarów, w tym 150 mln dol. w niezrealizowanych zyskach z tytułu wielkiego w tymże roku wzrostu kursu BTC. Obecna wartość aktywów w postaci BTC to równowartość zaledwie ok. 1,6 proc. z 36 mld dol. salwadorskiego PKB. To tyle co nic, zwłaszcza że kurs BTC odbija się od ściany do ściany.
Najpraktyczniejszym walorem krypto walut jest ich niezależność od woli władz monetarnych oraz umiejętność przekraczania granic poza wzrokiem organów skarbowych i celnych. Entuzjaści podkreślają także bezpieczeństwo utrzymywania zasobów w BTC, choć jest to teza mocno dyskusyjna.
Wielcy rynków finansowych nie podzielają fascynacji kryptowalutami, a prezydent Bukele jest zbyt małą figurą ze zbyt biednego państwa z peryferiów świata, żeby był w stanie zignorować rynki, a przede wszystkim potencjalnych wybawców z Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF).
Salwador stale potrzebuje wsparcia finansowego. Mimo buńczucznych wypowiedzi N. Bukele, że nie ugnie się przed dyktatem IMF, w połowie grudnia ’24 Fundusz poinformował o porozumieniu odnośnie do warunków udzielenia Salwadorowi wsparcia w wysokości 1,4 mld dol.
Kością niezgody w negocjacjach był oczywiście bitcoin. W komunikacie IMF podkreślono więc, że „ryzyko związane z bitcoinem zostało złagodzone” W codziennej praktyce złagodzenie polegać ma na tym, że sektor prywatny nie będzie miał obowiązku akceptowania płatności w BTC.
W obszarze publicznym „ograniczone ma być zaangażowanie w aktywności ekonomiczne związane z bitcoinem oraz prowadzone w nim transakcje i jego zakupy”. Zobowiązania podatkowe będą z powrotem regulowane wyłącznie w dolarach, tj. od początku obecnego stulecia pierwszej oficjalnej walucie Salwadoru. Porozumienie musi zostać rozpatrzone i zaakceptowane przez władze IMF. Ma to nastąpić w lutym ’25.
Mimo ustępstw Salwador wydaje się nie rezygnować. Szefowa Narodowego Biura ds. Bitcoina oświadczyła, że państwo nie zamierza zrezygnować z zakupów bitcoinów i być może nawet z nimi przyspieszy.
W sposób oczywisty uparte stanowisko Salwadoru ma związek z nadchodzącą zmianą w Białym Domu, ponieważ jako człowiek niezbyt przywiązany do swoich poglądów, prezydent Donald Trump z wielkiego krytyka kryptowalut stal się ostatnio ich zwolennikiem.
Salwador uwikłał się w kryptowalutę niepotrzebnie. Ma mnóstwo do zrobienia na tradycyjnym polu do uprawiania sprawdzonymi metodami. Technologie mają często zbawienną moc, ale pod warunkiem, że się je zrozumie i opanuje. Wszystkie wady i zalety technologii łańcucha bloków (blockchain) są nadal nierozpoznane, a ich powszechne opanowanie może być niemożliwe.
Najbezpieczniej traktować kryptowaluty jak ciekawostkę i nie angażować się w ten biznes do momentu aż stanie się zrozumiały, przewidywalny i powolny nieustalonym ciągle regułom, co może nie nastąpić.