BIK: jakość kredytów frankowych nadal lepsza od złotowych
Robert Lidke: W ostatnim czasie pojawiają się informacje o tym, że udział nieregulowanych kredytów mieszkaniowych udzielonych we franku szwajcarskim w ogólnej puli kredytów w tej walucie przewyższa poziom – mówiąc w skrócie „złych kredytów” złotowych. Do tej pory nieco lepiej spłacane były kredyty frankowe. Jak by Pan skomentował tę informację?
Sławomir Nosal: Jeśli spojrzymy na udział złych kredytów w kredytach mieszkaniowych, które obecnie mają walutę złoty, albo frank szwajcarski to rzeczywiście udział złych długów w kredytach frankowych jest wyższy. Wartościowo we frankach mamy 3,8 procent złych kredytów, a w złotych 2,4 procent.
W ujęciu liczbowym we frankach szwajcarskich udział złych długów wynosi 1,6 procent, a w złotych 1,1 procent.
Ale porównując kredyty w złotych i we frankach należy brać pod uwagę kredyty zaciągane w podobnych okresach.
Właśnie, bo kredytów frankowych nie udziela się już od 10 lat.
Kredyty frankowe były udzielane generalnie do 2011 roku. Potem tylko sporadycznie. Jeśli więc porównamy jakość kredytów frankowych, które już od dawna nie są udzielane, z kredytami złotowymi udzielanymi na bieżąco, których liczba i wartość w ostatnim czasie rośnie bardzo dynamicznie to wiadomo, że te nowe kredyty złotowe są bardzo dobrze obsługiwane i w efekcie jakość całego portfela złotowego kredytów jest dużo lepsza.
Ale jeśli przeanalizujemy jakość kredytów mieszkaniowych udzielonych w frankach szwajcarskich i kredytów złotowych, które były udzielone w tym samym okresie, czyli do 2011 roku, to ich jakość jest porównywalna. Co więcej, jakość kredytów w walucie szwajcarskiej jest nawet lepsza niż złotowych.
Udział złych długów w kredytach PLN i CHF do 2011 r. w ujęciu ilościowym wg liczby rachunków, w przypadku kredytów złotowych wynosi 2,6 procent, a we franku szwajcarskim poniżej 2,5 procent.
Praktycznie z każdego roku, do 2011 roku, lepszą spłacalność wykazują kredyty frankowe.
Nawet kredyty frankowe zaciągane na „górce”, czyli w 2008 roku są lepsze od kredytów złotowych zaciąganych w tym samym czasie. Należy jednak przyznać, że kredyty z tego rocznika, w obu omawianych walutach są wyraźnie gorszej jakości od zaciąganych w latach wcześniejszych i późniejszych.
Patrząc na poziom złych kredytów 2,5 czy 2,6 procent należy uznać, że jest to niepokojący wskaźnik?
Jeżeli są to kredyty udzielone do 2011 roku, co oznacza, że funkcjonują 10, albo nawet 15 lat, to należy uznać, że ten poziom złych kredytów nie jest niepokojący.
Czy w związku z tym, że możliwe jest pojawienie się wyższych stóp procentowych za kilka lat, to czy zdaniem Pana może się okazać, że poziom złych kredytów złotowych wyraźnie wzrośnie biorąc pod uwagę fakt, że wielu Polaków zadłuża się do granic swoich możliwości? Może warto w tej chwili przejść na kredyty ze stałą stopą, po to aby w przyszłości nie doszło do podobnej sytuacji jak z kredytami frankowymi, kiedy to klienci mówili, że nie wiedzieli, że miesięczne raty mogą znacznie wzrosnąć?
Kredyty ze stałą stopą nie są zaciągane masowo, bo są droższe. Rzeczywiście coraz częściej pojawiają się sygnały o możliwości podniesienia stóp procentowych przez RPP w średnim horyzoncie czasowym.
I to jest ryzyko dla tych kredytobiorców, którzy biorą kredyty na wysokie kwoty i na granicy wytrzymałości ich budżetów domowych.
Każda podwyżka miesięcznej raty wywołana zwyżką stóp procentowych będzie dla nich dużym obciążeniem. Tak więc teraz zarówno banki, jak i ich klienci powinni brać pod uwagę ryzyko związane z podwyżką stóp procentowych.
Może się też okazać, że posiadacze kredytów frankowych w scenariuszu, w którym stopy w złotych pójdą w górę, a złoty się umocni będą zadowoleni z posiadania kredytu w CHF?
W przypadku zmaterializowania się tego ryzyka, związanego ze stopami procentowymi NBP i w sytuacji utrzymania się kursu złotego na obecnym poziomie, rzeczywiście kredyty frankowe mogą okazać się znacznie mniej dotknięte odsetkiem złych długów niż kredyty złotowe.