Bankowość i Finanse | Gospodarka | Co nas nie zabije, to nas wzmocni

Bankowość i Finanse | Gospodarka | Co nas nie zabije, to nas wzmocni
Fot. Archiwum prywatne
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Prof. dr hab. Małgorzata Iwanicz-Drozdowska, kierownik Katedry Systemu Finansowego w Instytucie Finansów SGH, przypomina, jak pandemia wpłynęła na sektor bankowy i prognozuje, czy jej skutki zostaną z nami na zawsze - w rozmowie z Marcinem Złochem.

Prof. dr hab. Małgorzata ­Iwanicz-Drozdowska
– absolwentka Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, gdzie zdobywała kolejne stopnie naukowe, zaś w grudniu 2009 r. otrzymała tytuł naukowy profesora. Kieruje Katedrą Systemu Finansowego w Instytucie Finansów SGH. Od ponad 25 lat działa w praktyce gospodarczej, w tym w radach nadzorczych spółek prawa handlowego. Od lutego do grudnia 2019 r. pełniła funkcję zastępcy przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. Stypendystka Georgetown University, Washington, D.C. (1999) i Deutsche Stiftung für Internationale Rechtliche Zusammenarbeit EV (1998). Visiting Researcher/Fellow na New York University – Stern School of Business (marzec 2013 r.) i Columbia University (marzec 2017 r.) oraz visiting professor w ramach programu Erasmus. Autorka ponad 170 publikacji naukowych i uczestniczka wielu projektów badawczych. Zainteresowania naukowe obejmują: sieć bezpieczeństwa finansowego, stabilność finansową, zarządzanie instytucjami finansowymi, w tym zarządzanie ryzykiem, oraz edukację finansową.

Jak mocno sektor finansowy odczuł pandemię? Czy nieuchronne zmiany wyjdą branży na dobre, czy na złe?

– Wpływ pandemii SARS-CoV-2 na sektor finansowy ma wielowątkowy charakter. Wskażę kilka najważniejszych, w mojej ocenie, kwestii. Po pierwsze, pandemia miała negatywny wpływ na portfel kredytowy banków, głównie jego ryzyko, ale także perspektywy wzrostu. Wiele branż kredytowanych przez banki istotnie osłabiło swoją kondycję, co wymagało znalezienia sposobu na „przetrwanie”, m.in. dzięki wsparciu finansowemu agend rządowych, wakacjom kredytowym i przemodelowaniu sposobu prowadzenia biznesu. Znany aforyzm „co nas nie zabije, to nas wzmocni” bardzo dobrze do tej sytuacji pasuje. Dodatkowo w branży nieruchomości komercyjnych można spodziewać się długotrwałych zmian wynikających z reorganizacji sposobu pracy przez wiele organizacji i zmniejszenia popytu na powierzchnie biurowe. Powrót na szybką ścieżkę wzrostu gospodarczego oraz wspieranie startupów sytuację może jednakże poprawić.

Po drugie, w całym sektorze finansowym wzrosło znaczenie zdalnej komunikacji z klientem, a także pracy zdalnej. Pozwoliło to utrzymać ciągłość działania i przyspieszyło transformację cyfrową sektora finansowego. W dłuższej perspektywie przyczyni się to także do poprawy jego rentowności.

Po trzecie, stopy procentowe banku centralnego znacząco obniżyły się, wpływając negatywnie na poziom marży odsetkowej banków. Z perspektywy kredytobiorców zmniejszyło to koszt finansowania, jednak pozbawiło oszczędzających i tak słabych zachęt do lokowania oszczędności w bankach. W relatywnie najmniejszym stopniu odczują to instytucje wykazujące duży udział rachunków osobistych/bieżących. Sytuacja ta wymusiła na bankach dalsze doskonalenie polityki cenowej i zwiększenie roli prowizji i opłat.

Po czwarte, wybuch pandemii i powiązany z nią lockdown można określić jako dziejący się na żywo test warunków skrajnych. Optymistyczne jest to, że od strony organizacyjnej sektor finansowy przeszedł przez ten test pozytywnie.

Zmiany w regulacjach, jakie zostały wprowadzone po wybuchu globalnego kryzysu finansowego, pomogły bankom przejść przez pierwszą falę pandemii?

– Zdecydowanie tak. Wymagania dotyczące buforów kapitałowych oraz poprawy struktury kapitałów wprowadzone pod szyldem Bazylei 3 wzmocniły odporność sektorów bankowych na wstrząsy. Uwolnienie w Polsce bufora ryzyka systemowego dało bankom większy komfort funkcjonowania w warunkach pandemii. Była to jednak operacja jednorazowa. Teraz po stronie banków jest dalsze zwiększanie komfortu kapitałowego.

Wiele zależy od tego, jak będzie przebiegała dru­ga i trzecia fala pandemii oraz od tego, jak długo pandemia się utrzyma. Lepiej przygotować się na scenariusz pesymistyczny i do niego dobierać działania, niż być w tym przypadku nadmiernym optymistą. Zazwyczaj i tak przygotowuje się kil­ka wersji planów na dany okres, a wśród nich jest i scenariusz pesymistyczny. Jeżeli sytuacja fak­tycznie rozwinie się lepiej, wtedy można będzie płynnie dopasować się do lepszych warunków.

Banki, pani zdaniem, były dobrze przygotowane do pracy zdalnej ich pracowników, jak i obsługi klientów. Wiele mówiło się i mówi o wysokim zaawansowaniu technologicznym polskiego sektora – czy rzeczywiście bankowcy zadbali o te obszary, o które powinni?

– W odpowiedzi na to pytanie mogę powołać się na wyniki badania ankietowego dotyczącego utrzymania ciągłości działania, prowadzonego niedługo po wybuchu pandemii. Przed wybuchem pandemii w sektorze finansowym praca zdalna była najczęściej wykorzystywana w niewielkim stopniu (ok. 67% badanych tak wskazało). Po jej wybuchu na znaczące wykorzystanie pracy zdalnej wskazywało prawie 85% badanych. Instytucje finansowe zatem dosyć szybko i sprawnie przystosowały się do realiów lockdownu. Zaawansowanie technologiczne, a także infrastruktura IT odegrały w tym znaczącą rolę. Warto dodać, że sektor finansowy był najle piej przygotowany do funkcjonowania w warunkach skrajnych, bowiem posiadał plany ciągłości działania, których istnienie wynika z regulacji nadzorczych. Jako klientka i obserwatorka uznaję, że rozwiązania stosowane przez banki sprawdziły się. Jest oczywiście potencjalnie ta druga strona medalu, której z zewnątrz nie widać, ale zarządy banków na pewno poddały to ocenie.

Jakie zmiany w bankowości wymusiły ostatnie miesiące i jakie jeszcze powinny zostać wprowadzone?

– W otoczeniu banków, poza obniżką stóp procentowych, istotną zmianą było wprowadzenie Pakietu Inicjatyw Nadzorczych (PIN), który ułatwił bankom dopasowanie się do trudnych warunków funkcjonowania. Zarówno jego zawartość, jak i tempo wprowadzenia oceniam pozytywnie. Obniżka stóp procentowych wywołała konieczność redefinicji polityki cenowej i szukania źródeł oszczędności, co przekłada się m.in. na redukcję zatrudnienia. Po stronie banków z kolei doszło do przyspieszenie tempa cyfryzacji i zwiększenia roli pracy zdalnej, co na trwałe najprawdopodobniej zmieni oblicze bankowości, a także innych segmentów pośrednictwa finansowego. Dalsza cyfryzacja, udoskonalanie polityki cenowej i poszukiwanie możliwości oferowania nowych produktów będą towarzyszyć sektorowi finansowemu przez kolejne lata.

Na co gospodarka, a na co sektor bankowy powinny przygotować się w 2021 roku?

– Wiele zależy od tego, jak będzie przebiegała druga i trzecia fala pandemii oraz od tego, jak długo pandemia się utrzyma. Lepiej przygotować się na scenariusz pesymistyczny i do niego dobierać działania, niż być w tym przypadku nadmiernym optymistą. Zazwyczaj i tak przygotowuje się kilka wersji planów na dany okres, a wśród nich jest i scenariusz pesymistyczny. Jeżeli sytuacja faktycznie rozwinie się lepiej, wtedy można będzie płynnie dopasować się do lepszych warunków.

Po pierwsze, pandemia miała negatywny wpływ na portfel kredytowy banków, głównie jego ryzyko, ale także perspektywy wzrostu. Po drugie, w całym sektorze finansowym wzrosło znaczenie zdalnej komunikacji z klien­tem, a także pracy zdalnej. Po trzecie, stopy procentowe banku central­nego znacząco obniżyły się, wpływając negatyw­nie na poziom marży odsetkowej banków. Po czwarte, wybuch pandemii i powiązany z nią lockdown można określić jako dziejący się na żywo test warunków skrajnych, przez który sektor fi­nansowy przeszedł pozytywnie.

W jaki sposób banki powinny wychodzić z pandemii?

– Przy założeniu zapewnienia klientom i pracownikom bezpieczeństwa, samo wychodzenie z pandemii w sensie organizacyjnym nie powinno stanowić problemu. Wyzwaniem będzie natomiast powrót na ścieżkę wzrostu akcji kredytowej i przystosowanie polityki kredytowej do realiów rynkowych i możliwości kapitałowych banków. Istotne jest rozbudowanie metodyk oceny kondycji klientów o możliwość otrzymania ciągłości działania, w tym posiadanie planów w tym zakresie. W przypadku oceny ryzyka branż należałoby zaś dołączyć komponent odporności branży na zdarzenia ekstremalne.

Czy są potrzebne, a jeśli tak, to jakie zmiany regulacyjne?

– Zmiany regulacyjne wprowadzane na polskim rynku są pochodną zmian w regulacjach unijnych, a te z kolei inspirowane są standardami Bazylejskiego Komitetu Nadzoru Bankowego. Tym samym możliwości wprowadzania istotnych zmian na szczeblu krajowym są ograniczone. W poczekalni znajduje się pakiet Bazylea 4, zmieniający m.in. podejście do kwantyfikacji ryzyka operacyjnego. Ta zmiana, z pewnym poślizgiem u nas zagości. Z innych zmian należałoby postulować dalsze zwiększenie roli zasady proporcjonalności, a także modyfikację ram prawnych przymusowej restrukturyzacji tak, aby w przypadku małych podmiotów nie było konieczności umorzeń i konwersji wierzytelności na taką skalę, jak w obecnych przepisach. Doświadczenia amerykańskie z przełomu lat 1980. i 1990. wskazują, że jest to dobre podejście do restrukturyzacji małych podmiotów.

Jak powinna wyglądać bankowość przy długookresowym funkcjonowania w środowisku niskich stóp procentowych?

– O udoskonalaniu polityki cenowej już wspomniałam. Jest to jeden z aspektów. Poza tym bankowość i banki muszą stać się bardziej efektywne kosztowo, wykorzystując m.in. możliwość automatyzacji i uproszczenia procesów, ale także ograniczając liczbę placówek lub odchudzając wielkość poszczególnych placówek. Istotne jest oczywiście utrzymanie bezpieczeństwa informatycznego. Procesy konsolidacyjne także stanowią receptę na przetrwanie w środowisku niskich stóp procentowych, ale w tym przypadku pojawia się problem wyhodowania na krajowym rynku zbyt dużych banków.

Czy pandemia pozostanie z nami na zawsze?

– Nie można tego wykluczyć. Ale nawet jeżeli nie będzie to pandemia, to może to być inny czarny łabędź. Trzeba być przygotowanym na działanie w nietypowych warunkach, wynikających ze zdarzeń ekstremalnych. Aktualność i kompleksowość planów ciągłości działania, a także dalsze budowanie kompetencji w tym obszarze w bankach i innych podmiotach sektora finansowego odegra dużą rolę, w sytuacji gdy takie zdarzenie nastąpi. Redukowanie osobistego kontaktu z klientem miało miejsce od dawna, oczywiście nie na taką skalę jak jednorazowy skok po wybuchu pandemii. Dla młodszej generacji klientów kontakt zdalny jest i tak preferowanym rozwiązaniem. Dla klientów bardziej doświadczonych i mających bardziej zróżnicowane potrzeby finansowe, trzeba stworzyć rozwiązania mieszane. Nawet jeżeli nie ma fizycznego kontaktu z klientem, to bankowość tworzą przecież ludzie, którzy są siłą napędową organizacji i kreują jej zmieniające się oblicze.

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK