Analiza: Posiadacze złota w Polsce korzystają na cięciu ratingu
To jedna z niewielu grup inwestorów w kraju, która zyskała na ostatniej decyzji S&P. Kurs złota wyrażony w naszej walucie w minionym tygodniu wzrósł o grubo ponad procent. Tragedii nie było również w przypadku pary AU/USD, która utrzymała poziomy z końca poprzedniego tygodnia.
Inwestorzy w Polsce zaczynają nowy tydzień od mocnych spadków na złotym. Jak grom z jasnego nieba uderzyła na krajowy rynek w piątek wiadomość o obcięciu ratingu przez agencję Standard & Poor’s. Długoterminowa ocena zdolności kredytowej spadła z poziomu A- do BBB+. Dodajmy, że decyzja była naprawdę dużym zaskoczeniem. Sondę wśród analityków przeprowadził wcześniej Bloomberg i na kilka dni przed decyzją zaledwie 30 proc. z nich oczekiwało, że agencja owszem obniży – ale perspektywę ratingu, a nie samą ocenę.
S&P zakwalifikowała Polskę do tej samej ligi, w której grają między innymi Hiszpania, Meksyk lub Tajlandia. Zupełnie nowego znaczenia nabrała również zapowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który w 2011 roku zapowiedział: jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli w Warszawie Budapeszt. Do ratingu Węgier na poziomie BB+ już nam bardzo blisko.
Ocena Polski BBB+ nie należy do najniższych i w rozumieniu analityków, kraje z tym ratingiem nie mają problemów z terminowym regulowaniem swoich zobowiązań. BBB+ jest ósma od góry w 22-stopniowej skali. Niemniej oczko niżej, czyli na poziomie BB, znajdują się papiery wartościowe już o charakterze spekulacyjnym (non-investment grade). Ocena BBB+ oznacza, że kraj (lub każdy inny obligatariusz, może to być spółka lub miasto) ma zdolności do spłacania zobowiązania adekwatne do ich wysokości.
O krótkoterminowych skutkach piątkowej decyzji nie trzeba wiele pisać. Krajowa waluta zanurkowała, ustalając nowe minima wobec dolara, euro lub franka szwajcarskiego. A jeśli chodzi o skutki długoterminowe? Poniesiemy je głównie na arenie międzynarodowej. Polska w piątek stała się teoretycznie mniej atrakcyjna dla inwestorów, co oznacza, że z koszyka krajów rozwijających się, z większym prawdopodobieństwem wybiorą naszych sąsiadów niż nas. I tyczy się to wszystkich klas aktywów, również giełdy.
A kto zyskał? Odpowiedź jest prosta – posiadacze złota. Wraz z deprecjacją złotego, mocno w górę poszedł szlachetny kruszec. Pod koniec sesji w piątek oraz również podczas notowań wczoraj, rynek wyceniał uncję na poziomie 4460 złotych, najwyżej od końca października ubiegłego roku.
Nic więc dziwnego, że krajowi inwestorzy na rynku złota zastanawiają się, co dalej stanie się z polską walutą. Kolejnym, całkiem prawdopodobnym krokiem wydaje się, że do redukcji ratingu przymierzą się pozostałe agencje z wielkiej trójki, czyli Moody’s i Fitch. Ostatnie 20 lat pokazuje, że to właśnie S&P była dla naszego kraju najbardziej surowa i jako pierwsza cięła ratingi przed nadchodzącymi problemami oraz jako ostatnia je podnosiła. Dziś można oczekiwać, że tak jak w historii, prędzej czy później pozostałe agencje dostosują swój rating. A będzie to oznaczać jedno – dalsze spadki złotego.
Z kolei na korzyść krajowej waluty przemawiają dziś dwa czynniki. Po pierwsze, rewizji ratingów dokonał również Fitch i pozostawił ocenę Polski na obecnym poziomie, czyli A-. Po drugie, w nieco innym realiach znaleźli się niewybrani jeszcze członkowie Rady Polityki Pieniężnej. W obawie przed zbyt mocną deprecjacją kursu być może będą chcieli pozostawić stopy procentowe w obecnym kształcie, wbrew aktualnie oczekiwanej obniżce.
Michał Tekliński
Mennica Wrocławska – Grupa Goldenmark