Na pierwszej od blisko czterech lat podwyżce stóp procentowych w USA dolar nie skorzystał, a co ze złotym?
Jeszcze przed napaścią Rosji na Ukrainę inflacja w USA była najwyższa od 40 lat, a przy tym dobrą kondycją imponował amerykański rynek. W rezultacie przed marcowym posiedzeniem Rezerwa Federalna nie miała już innego wyjścia niż rozpoczęcie cyklu zacieśniania polityki.
Pierwsza z siedmiu podwyżek w tym roku
– Wojna na wschodzie Europy oraz atmosfera strachu i niepewności najprawdopodobniej odegrały kluczową rolę w decyzji, by podnieść stopy procentowe o 25 pkt bazowych. Jeszcze kilka tygodni temu inwestorzy prognozowali bardziej zdecydowany ruch, o 50 pkt bazowych – przypomina Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Czytaj także: USA: Fed podnosi główną stopę procentową do przedziału 0,25 – 0,50 procent >>>
Z projekcji optymalnego poziomu stóp wynika jasno, że w tym roku w USA należy spodziewać się jeszcze sześciu podwyżek, które koszt pieniądza wywindują w okolice 2 proc. W kolejnym roku cykl ma być kontynuowany, ale już w zdecydowanie spokojniejszym tempie. Co ciekawe, w długim terminie za optymalny poziom stóp postrzegany jest nadal pułap ok. 2,5 proc. Zakładana jest intensyfikacja zacieśniania, ale niefundamentalna zmiana profilu inflacji, która wymagać będzie znacznie wyższych stóp procentowych przez wiele lat.
Stopy w górę, dolar nie
Dolar po wczorajszej decyzji Fed się nie umacniał. Kurs EUR/USD wrócił nad 1,10, co zepchnęło kurs USD/PLN poniżej 3,25 zł. Już w poprzednich dniach amerykańska waluta była chimeryczna, ale inwestorzy kurczowo trzymający się nadziei na zawieszenie broni mogli wstrzymywać się z odwracaniem jego umocnienia, mając na uwadze zbliżanie się historycznego posiedzenia Fed. Co więcej, perspektywy polityki pieniężnej USA są na wskroś przetrawione. Oczywiście, rosnące stopy procentowe będą w najbliższym czasie atutem dolara na tle euro, które nie może liczyć rychłą normalizację polityki.
Złoty po serii sześciu podwyżek podnoszących stopę referencyjną do 3,5 proc. i dzięki jastrzębiemu nastawieniu Rady Polityki Pieniężnej powinien być odporny na przesądzoną i oswojoną perspektywę zacieśniania w USA. Swoistym asem w rękawie stałoby się załagodzenie sporu polskiego rządu z Unią Europejską i odblokowanie finansowania dla Krajowego Planu Odbudowy.
Nasze prognozy walutowe zakładają, że w drugiej połowie roku euro będzie warte dolara i piętnaście centów oraz mniej niż 4,50 zł. Z perspektywy polskiej waluty nieco mocniej od euro potanieją frank i dolar: ich kursy powinny za kilka miesięcy znajdować się w okolicy odpowiednio 4,30 i 4,0 zł.
– szacuje analityk Cinkciarz.pl.