Co dalej z inflacją, kursem złotego i stopami procentowymi? Konferencja prezesa NBP

Co dalej z inflacją, kursem złotego i stopami procentowymi? Konferencja prezesa NBP
Adam Glapiński Źródło: NBP
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Sygnalna podwyżka stóp procentowych nie byłaby skuteczna i nie zwiększałaby wiarygodności prowadzenia polityki pieniężnej, uważa prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Adam Glapiński. Według niego, o tym, kiedy mogłoby dojść do zacieśniania polityki pieniężnej pomoże zdecydować lipcowa projekcja NBP.

„Jeśli chodzi o tzw. sygnalną podwyżkę stóp procentowych, którą sugerują niektórzy publicyści, politycy, ekonomiści, nawet członkowie Rady Polityki Pieniężnej, to poważne banki centralne albo luzują politykę pieniężną, albo utrzymują na stałym poziomie, albo ją zacieśniają. Nie ma innego rozwiązania. Moim zdaniem, nie można robić jakichś symbolicznych gestów, o których z góry wiadomo, że są symboliczne pod presją bieżących danych i środków masowego przekazu” – powiedział Glapiński podczas konferencji prasowej.

„Po pierwsze, nie byłoby to wcale skuteczne, bo wszyscy by widzieli, że to ma charakter symboliczny. Nie zwiększałoby to wiarygodności polityki pieniężnej. I zdecydowana większość członków Rady podziela tę opinię. Taka jest też moja opinia” – podkreślił.

Czytaj także: RPP: podwyżki stóp procentowych po utrwaleniu się ożywienia gospodarczego i przy ryzyku inflacji popytowej >>>

Sygnalną podwyżkę w celu zakotwiczenia oczekiwań inflacyjnych postulowali członkowie RPP Ł. Hardt, E. Gatnar i J. Żyżyński.

Za wcześnie na dostosowanie polityki pieniężnej do polityki normalnej 

Według Glapińskiego jest o wiele za wcześnie, żeby rozważać normalizację polityki.

Dzisiaj polityka pieniężna w Polsce dba przede wszystkim o trwałość ożywienia popandemicznego w Polsce.

„To ożywienie nie obejmuje jeszcze wszystkich sektorów gospodarki, to dotyczy także Polski. Jest o wiele za wcześnie, żeby rozważać dostosowanie polityki pieniężnej do tak zwanej polityki normalnej. Pamiętajmy, że dynamika PKB w I kw. była cały czas ujemna, a bezrobocie jest wciąż wyższe niż przed pandemią. Także mimo poprawy na rynku pracy, popyt na pracowników pozostał na poziomie niższym niż przed pandemią” – dodał.

Czytaj także: Dwie podwyżki stóp procentowych do połowy 2022 roku? Analiza Euler Hermes >>>

Prezes poinformował, że lipcowa projekcja inflacji będzie kluczowa dla oceny perspektyw dla gospodarki, a tym samym dla decyzji RPP.

Wraz z podwyżkami stóp procentowych konieczne będzie zawieszenie programu skupu aktywów, który jednak nadal jest kontynuowany w pełni i nie ma decyzji o jego zakończeniu.

„Jeśli chodzi o sekwencję ewentualnego, podkreślam – ewentualnego tylko – dostosowania polityki pieniężnej w przyszłości, to oczywiście wraz z podwyżką stóp procentowych NBP będzie musiał zawiesić aukcje skupu aktywów. Tak robią wszystkie wiarygodne banki centralne” – powiedział prezes.

„Program jest kontynuowany w całym zakresie, nie podjęliśmy żadnych decyzji o ewentualnym wygaszaniu lub zakończeniu programu w przyszłości” – dodał.

Zaznaczył, że decyzja o przeprowadzeniu w czerwcu jednego przetargu skupu obligacji NBP (w maju i kwietniu były 2 przetargi) nie przesądza o zakresie obecności NBP na rynku długu w kolejnych miesiącach.

„Częstość aukcji i ich skala – wszystko jest elastyczne i zależy od warunków rynkowych. NBP będzie nadal prowadził strukturalne operacje otwartego rynku polegające na skupie obligacji na rynku wtórnym. Sytuacja, jaką obecnie obserwujemy na krajowym rynku obligacji, skłoniła nas do ogłoszenia jednego przetargu skupu obligacji w czerwcu” – powiedział prezes Glapiński.

„Ale decyzja ta nie przesądza o zakresie naszej obecności na rynku wtórnym obligacji w kolejnych miesiącach. To zależy, jak się będzie kształtowała sytuacja rynkowa. Nie wyklucza to też dokonania modyfikacji w harmonogramie programu skupu obligacji zaplanowanych na czerwiec. W każdej chwili możemy zarządzić dodatkowy przetarg skupu, jeśli będzie taka potrzeba” – dodał.

Adam Glapiński poinformował, że NBP odrzucił całość ofert dotyczących obligacji skarbowych na ostatnim przetargu skupu w maju z uwagi na warunki cenowe zaproponowane przez banki. W jego ocenie były one rażąco zbyt wysokie.

Dodał, że to „jeszcze nie jest moment”, by dywagować na temat kwestii rolowania zapadających papierów dłużnych w bilansie NBP.

W przyszłym roku inflacja obniży się

Prezes NBP poinformował, że wszystkie prognozy wskazują, że inflacja w przyszłym roku obniży się, ale pojawiły się popytowe czynniki inflacji.

Inflacja w Polsce utrzymuje się powyżej górnej granicy odchyleń od celu.

„Jednak wynika to wyłącznie z negatywnych szoków podażowych i czynników całkowicie zewnętrznych” – powiedział prezes Glapiński podczas piątkowej telekonferencji.

„Oczywiście ceny rosną też przez czynniki popytowe, będące poza zasięgiem krajowej polityki monetarnej, ale same w sobie nie powodują one odchylenia inflacji od celu NBP. (…) Wzrostowi cen oczywiście sprzyjają też pewne elementy po stronie popytu, one tez powodują wyższe ceny, ale nie powodują one przekroczenia celu inflacyjnego. Popyt konsumpcyjny mierzony spożyciem indywidualnym nie wrócił do poziomu sprzed pandemii” – dodał.

Prognozy pokazują, że mamy prawdopodobnie szczyt tegorocznej inflacji, ale może się ona w najbliższych miesiącach utrzymywać powyżej 3,5 proc. – poinformował prezes Glapiński.

„Inflacja jest dzisiaj bardzo silnie podbijana przez niską bazę z zeszłego roku. Prognozy pokazują, że mamy prawdopodobnie szczyt tegorocznej inflacji. (…) Rada wciąż wskazuje, że w najbliższych kwartałach oczekiwana jest kontynuacja ożywienia, wyjaśniamy, dlaczego inflacja utrzymuje się powyżej górnej granicy celu oraz wskazujemy, że może ona pozostać na takim poziomie w najbliższych miesiącach” – powiedział.

„Wydźwięk z ostatniego posiedzenia RPP pozostaje taki sam jak poprzednio, nie ma tam żadnej różnicy w tonie czy zmiany retoryki. To nie było naszym zamierzeniem. Komunikat został dostosowany do napływających danych” – dodał.

Połowa obecnej inflacji wynika z czynników kosztowych a nie z polityki pieniężnej – uważa Glapiński.

„Jeśli chodzi o politykę NBP i politykę pieniężną, to żadnych impulsów proinflacyjnych z tego źródła nie ma. Wszystkie źródła inflacji pochodzą z polityki fiskalnej i szoku zewnętrznego” – powiedział.

W maju inflacja wyniosła według odczytu flash GUS 4,8 proc.

Trudno mówić o nadmiernej presji płacowej

„Jeśli chodzi o rynek pracy – tu efekty bazy nadal utrudniają ocenę sytuacji. Choć w kwietniu dynamika przeciętnego wynagrodzenia w przedsiębiorstwach osiągnęła ponad 9 proc., to – jeśli wyeliminuje się efekty bazy – wzrost wynagrodzeń pozostał na poziomie zbliżonym do odnotowanego w całej gospodarce, który w I kw. wyniósł tylko 6,6 proc. Oznacza to, że dynamika wynagrodzeń jest przyzwoita, co nas cieszy, ale pozostaje nadal niższa niż przed pandemią. A więc trudno mówić tu o jakiejś nadmiernej presji płacowej” – powiedział prezes NBP.

„Szczególnie, że przychody przedsiębiorstw wzrosły w I kw. o ok. 10 proc., a więc wyraźnie szybciej niż wynagrodzenia. W efekcie nie występuje na razie presja kosztowa, która wynikałaby ze wzrostu wynagrodzeń. Ważne jest nie tylko samo tempo wzrostu wynagrodzeń, ale również relacja tempa wzrostu wynagrodzeń do wydajności pracy. To co nas szczególnie interesuje, to tempo wzrostu jednostkowych kosztów pracy, i na razie nic tutaj nie budzi niepokoju” – dodał.

Według prezesa NBP, najważniejsze dla banku obecnie zagadnienie to analiza przyczyn odchylenia inflacji od celu oraz ocena perspektywy kształtowania się inflacji w horyzoncie polityki pieniężnej.

W II kw. roczna dynamika PKB być może przekroczy 10 proc., ale według Glapińskiego wcale to nie oznacza, że gospodarka „turbo przyspieszyła”.

„To oznacza przede wszystkim, że rok temu nastąpił wyjątkowo mocny spadek PKB i w stosunku do tego spadku mamy taki wzrost. To oznacza przede wszystkim, że rok temu nastąpił wyjątkowo mocny spadek PKB i w stosunku do tego spadku mamy taki wzrost” – powiedział Glapiński.

Kurs walutowy pozostaje ważnym kanałem oddziaływania na gospodarkę

NBP nie stracił z oczu kursu walutowego, który jest ważnym kanałem oddziaływania na gospodarkę, pozostaje w gotowości do interwencji na rynku walutowym – poinformował Glapiński.

„Nie mamy żadnego celu kursowego. Ta polityka, którą utrzymujemy od dawna jest dobra, skuteczna i będziemy ją utrzymywać. Jednocześnie nadal uważamy, że kurs walutowy jest ważnym kanałem oddziaływania na gospodarkę, także na inflację. Szczególnie w sytuacji takich mocnych szoków, jak pandemiczna recesja. Dlatego w komunikacie Rady ponownie podkreśliliśmy, że tempo kształtowania się ożywienia gospodarczego w kraju będzie uzależnione od dalszego kształtowania się kursu złotego. To jest oczywiste. I zastrzegamy, że NBP wtedy, kiedy uzna to za stosowne może stosować interwencje na rynku walutowym” – powiedział Glapiński.

„Nie straciliśmy z oczu kursu walutowego, monitorujemy go na bieżąco, pozostajemy w gotowości do interwencji. Nadal uważam, że zbyt szybkie umocnienie złotego, w warunkach gdy ożywienie gospodarcze nie obejmuje całej gospodarki, nie byłoby korzystne” – dodał.

Do przegrzania na rynku nieruchomości daleko

Aktywność na rynku nieruchomości jest wysoka, ale daleko do oznak przegrzania.

„(…) Nie widzimy znaczącego popytu o charakterze spekulacyjnym. On jest, zawsze był, zawsze będzie pewnie, zawsze pojawiają się zagraniczni inwestorzy, którzy w celach spekulacyjnych kupują mieszkania, ale tu się nic nie zmieniło zasadniczo. Natomiast wraz z cenami mieszkań rosną także wynagrodzenia. Skala wzrostu cen jest zbliżona do wzrostu dochodu w gospodarce” – powiedział Glapiński.

„Bieżąca inflacja nie ma znaczenia dla decyzji o inwestowaniu w nieruchomości. Nie sądzę, by to, że gospodarstwa domowe muszą zapłacić więcej za prąd, wywóz śmieci czy paliwa, wpływało na wzrost zainteresowania inwestycjami w nieruchomości. Raczej wręcz przeciwnie – podwyżki cen raczej zniechęcają do inwestowania czy brania kredytu hipotecznego” – dodał. 

Źródło: PAP BIZNES, ISBnews