Silna reakcja euro i złotego na informacje z rynku pracy w USA. Dalej gramy pod kolejne publikacje makroekonomiczne
Na rynku głównej pary walutowej pierwszy tydzień sierpnia zakończyliśmy lekko poniżej 1,33 USD za euro. Bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem piątkowej sesji była publikacji danych z rynku pracy w USA. Dane rozczarowały, co znalazło silne przełożenie na obraz rynku euro/dolara.
Amerykańska gospodarka wygenerowała 162 tys. nowych etatów poza rolnictwem i 161 tys. w sektorze prywatnym, wobec szacowanych odpowiednio 184 tys. i 189 tys. Dodatkowo nieznacznie w dół zrewidowane zostały dane za czerwiec, tj. do 188 tys. i 196 tys. Wątpliwości, czy amerykańska Rezerwa Federalna będzie skłonna ograniczyć program wsparcia ilościowego na wrześniowym posiedzeniu pomogły wspólnej walucie podnosząc kurs EUR/USD o jednego centa w okolice 1,329 USD.
Opublikowane dane pasowały zatem do dość ostrożnego tonu komunikatu z lipcowego posiedzenia FOMC, który to nie dawał żadnych dodatkowych wskazówek co do terminu wychodzenia z QE3. Prezes B.Bernanke powtórzył bowiem, że Fed nadal będzie skupował obligacje na kwotę 85 mld USD miesięcznie, jednak wciąż nie wyklucza zarówno zmniejszenia, jak też zwiększenia skali QE3 w zależności od oceny perspektyw gospodarki. Co ciekawe na środowym posiedzeniu zwrócono uwagę na nowe czynniki, które mogą zaszkodzić PKB USA, takie jak wzrost oprocentowania kredytów hipotecznych i utrzymująca się na niskim poziomie inflacja. Niemniej nie można zakładać, że amerykański bank centralny rzeczywiście nie zdecyduje się na ograniczenie QE3 w przyszłym miesiącu. Przede wszystkim spada bezrobocie (w lipcu do 7,4% z 7,6% w czerwcu), a poza tym jak już wielokrotnie wskazywaliśmy B.Bernanke chcąc „zarządzać” nastojami rynkowymi będzie preferować „małe kroki”, niż „duże zmiany” w programie.
W poniedziałek od rana kurs EUR/USD oscyluje w okolicach 1,33 (pozostając blisko średnioterminowej linii trendu spadkowego), a inwestorom wciąż pozostaje gra pod kolejne publikacje makroekonomiczne. W tym tygodniu kalendarz danych publikowanych na świecie raczej nie powinien dostarczyć nowych, silnych impulsów do zmian. Informacje które dotrą do inwestorów nie należą bowiem do najważniejszych, choć i ich nie należy lekceważyć. Dzisiaj opublikowane zostaną m.in. indeksy PMI dla usług w strefie euro i jej największych gospodarek oraz ISM dla USA. Jutro poznamy dane produkcyjne z Wielkiej Brytanii i zamówienia w przemyśle Niemic, zaś zza oceanu wyniki handlu zagranicznego. Środa praktycznie pozbawiona jest ważnych publikacji. Tego dnia uwagę przyciągać może jedynie Kwartalny raport Banku Anglii nt. inflacji oraz produkcja przemysłowa w Niemczech. Ważnych dla decyzyjności głównych banków centralnych danych nie poznamy też w czwartek. Ostatnia sesja tygodnia należeć będzie zaś do Chin, kiedy to opublikowane zostaną lipcowe dane nt. inflacji, sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej.
Z technicznego punktu widzenia przełamanie oporu na 1,3294 (maksimum sesji piątkowej) otworzy drogę do 1,334 USD. Z kolei zejście poniżej strefy 1,3164-1,3188 USD pozwoliłoby na ruch w kierunku 1,306-1,30 USD.
W kraju gwałtowne zmiany na euro/dolarze musiały znaleźć przełożenie na notowania naszej waluty. W piątek kurs EUR/PLN spadł do najniższego poziomu miesiąca 4,225 zaś USD/PLN przełamał wsparcie na 3,18. Z technicznego punktu widzenia zanegowany został więc scenariusz dalszego osłabiania złotego prowadzącego do testu oporu na 4,27. Wracamy zatem do przedziału 4,20-4,25 na parze euro/złoty. Stabilizacji notowań złotego wobec głównych walut sprzyjał będzie pusty w tym tygodniu kalendarz krajowych danych makroekonomicznych.
Jarosław Kosaty
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski