Model biznesowy banków w okresie koronawirusa i niskich stóp procentowych
Podstawowa teza artykułu sprowadza się do postawienia zarzutu bankom, że zbyt dużo uwagi przywiązują do środowiska niskich stóp procentowych, natomiast nie doceniają kwestii zarządzania ryzykiem stopy procentowej oraz do postawienia tezy o konieczności zmiany modelu biznesowego banków w nowych uwarunkowaniach makroekonomicznych.
Wydaje mi się, że powyższe tezy postawione w tekście są zbyt łatwe i nie uwzględniają faktycznych uwarunkowań funkcjonowania banków w Polsce na tle działania banków w innych krajach UE.
Na wstępie, można z całym przekonaniem powiedzieć, że banki z jednakowym naciskiem zwracają uwagę na wyzwania i konsekwencje ekonomiczne dla nich wynikające z obniżenia stóp procentowych w NBP do poziomu blisko zero procent, jak i z podwyższonego ryzyka kredytowego po wyhamowaniu rozwoju gospodarczego i spodziewanego pogorszenia sytuacji finansowej części kredytobiorców.
Po raz pierwszy tak niskie stopy procentowe
Banki w Polsce po raz pierwszy znalazły się w sytuacji tak niskich rynkowych stóp procentowych, co więcej tak silne obniżenie stóp procentowych było dużym zaskoczeniem w warunkach utrzymywania się całkiem wysokiej inflacji.
Obniżenie stóp procentowych ma przy tym szybsze oddziaływanie na wyniki banków, niż pogorszenie jakości portfela kredytowego. Wynika to ze specyfiki polskiej, polegającej na przewadze stosowania zmiennych stóp procentowych i szybkiego obniżenia przychodów odsetkowych, niż skutków pogorszenia standingu kredytobiorców.
Trzeba też pamiętać, że zdecydowana większość przychodów banków pochodzi z dochodów odsetkowych, stąd tak drastyczna zmiana stóp procentowych musi mieć szybki i głęboki wpływ na wyniki banków.
Próby zmniejszenia znaczenia wyniku odsetkowego w całości dochodów banków dotychczas nie były udane m.in. na skutek niewielkiego rynku kapitałowego oraz przyzwyczajenia klientów, wzmacnianego przez część organów administracji państwowej, do stosowania niskich lub żadnych opłat za usługi bankowe.
Kwestia niskich stóp procentowych jest przy tym szczególnie ważna dla banków spółdzielczych, gdzie znaczenie dochodów odsetkowych jest znaczenie wyższe niż w całym sektorze bankowym i często poważna część akcji kredytowej dotyczy kredytów dla rolnictwa, które mają swoje specyficzne reguły dotyczące dopłat do oprocentowania i gdzie każda zmiana stóp procentowych ma bardzo silny wpływ na opłacalność takiej działalności.
Banki doceniają ryzyko kredytowe
Nie sposób powiedzieć, że banki nie doceniają kwestii ryzyka kredytowego. Wyniki ostatnich lat pokazują bowiem wyraźnie, że banki w Polsce dobrze zarządzają tym ryzykiem, nie muszą tworzyć wysokich odpisów i rezerw i to w warunkach, gdy poziom sprzedaży gorszych portfeli kredytów do podmiotów zewnętrznych pozostaje stosunkowo ograniczony.
Banki zwracają od lat uwagę, że znaczne zwiększenie odpisów może doprowadzić do wyraźnego pogorszenia ich wyników finansowych, szczególnie w warunkach silnych obciążeń banków, o czym będzie mowa dalej. Inne bowiem koszty zostały już w bankach wcześniej zredukowane, a jedyna możliwość ich dalszej redukcji może być następstwem decyzji o szybkim zmniejszaniu sieci placówek bankowych, mniej licznie odwiedzanych przez klientów po wybuchu epidemii.
Doświadczenia europejskie a sytuacja sektora bankowego w Polsce
W artykule Pani Olgi Szczepańskiej zaproponowano wyjście z problemu niskiej rentowności banków poprzez zmianę polityki kredytowej i czerpanie z doświadczeń banków europejskich. Zacznijmy może od tego odniesienia do doświadczeń banków europejskich.
Polskie banki prowadzą konserwatywną politykę kredytową, ale warto przypomnieć, że banki w Polsce nie były źródłem problemów dla gospodarek jak miało to miejsce w przeszłości w wielu krajach europejskich. Wystarczy w tym kontekście przypomnieć lata 2007‒2008.
Środowisko niskich stóp procentowych w strefie euro powoduje również konsekwencje, które być może nie są dostrzegane w Polsce. Przede wszystkim środowisko niskich stóp procentowych spowodowało szybką i drastyczną falę konsolidacji sektora bankowego ze wszystkimi dobrymi i złymi tego konsekwencjami dla gospodarki realnej.
Jednocześnie te banki poszukiwały zwiększenia dochodów poprzez ekspansję na innych rynkach niż rynki rodzime. Stąd szybka ekspansja tych banków w Azji, Ameryce Południowej, wcześniej także w naszej części Europy, a dochody z tej działalności przewyższają często dochody z działalności w kraju macierzystym. Wiele banków bardziej interesuje rozwój biznesu w Chinach, Indiach, Tajlandii niż dynamika we Włoszech czy Francji.
Ekspansja polskich banków byłaby w obecnych warunkach bardzo trudna, głównie ze względów regulacyjnych, o czym mogą powiedzieć polskie banki mające swoje oddziały poza Polską, ale także z powodów ekonomicznych. Nasze podmioty są dużo mniejsze niż globalni konkurenci.
Ponadto, dziś banki francuskie, niemieckie bardzo narzekają, że na skutek niskich stóp procentowych olbrzymie środki finansowe odpływają do funduszy pieniężnych i inwestycyjnych w USA i środki te nie finansują gospodarek europejskich. Można także wskazać, że większe znaczenie rynku kapitałowego w niektórych krajach europejskich pozwala tam na większą dywersyfikację dochodów także banków.
Czy banki powinny zdecydować się na większe ryzyko kredytowe?
Wróćmy jednak na rynek lokalny. Czytając tekst Pani Olgi Szczepańskiej i Jej tezę o konieczności wspólnego dzielenia kosztów kryzysu pandemii między kredytobiorców i banki można dojść do wniosku, że celem zmiany modelu biznesowego banków powinna być zwiększona ekspansja kredytowa banków i podejmowanie większego ryzyka kredytowego.
Mamy tu jednak kilka zasadniczych problemów. Po pierwsze, dziś popyt na kredyt bankowy jest silnie ograniczony. Wskazują na to także badania NBP. Duża ilość pieniądza przekazanego przedsiębiorstwom i gospodarstwom domowym powoduje, że popyt na kredyt bankowy jest mniejszy.
Dodatkowo, jest to pieniądz droższy niż uzyskany w ramach kolejnych tarcz finansowych. Także niepewne perspektywy makroekonomiczne nie muszą zachęcać wielu przedsiębiorców i pracowników do zaciągania nowych zobowiązań kredytowych. Wiele inwestycji zostało zahamowanych i czeka na pozytywne sygnały z gospodarki.
Oczywiście to nie oznacza, że banki nie będą podejmować aktywnych działań na rzecz rozwoju akcji kredytowej. Duże napływy depozytów w wielu bankach powodują, że uzyskane środki trzeba aktywować. W warunkach istnienia silnego obciążenia finansowego banków z tytułu podatku bankowego, opłat na BFG, każde przyjęcie depozytu oznacza wysokie koszty, niezależnie od tego, jakie jest oprocentowanie depozytu.
Wpływ obciążeń banków na koszty kredytu
I właśnie w tej części – dotyczącej wysokości obciążeń banków – można mieć najwięcej zastrzeżeń do tekstu Pani Olgi Szczepańskiej. To wysokie obciążenia banków powodują, że koszty kredytu muszą być wysokie dla klientów, tak aby banki nie ponosiły strat.
Czasy wysokiej rentowności banków dawno już minęły. Dziś z racji dotkliwych obciążeń finansowych na rzecz budżetu państwa i BFG, które są bardzo wysokie utrzymanie rentowności działania jest bardzo trudne.
To też jest element, który powoduje, że bardzo trudno jest porównywać warunki prowadzenia biznesu bankowego w Polsce i w innych krajach europejskich. To nie znaczy, że takich obciążeń nie ma gdzie indziej, tylko one są mniejsze i racjonalniej skonfigurowane.
Pisał o tym wielokrotnie Prezes Cezary Stypułkowski, mówili Prezesi innych banków, wskazywał na ten problem wielokrotnie Związek Banków Polskich, nie warto zatem tutaj tego powtarzać, bo te rzeczy powinny być znane osobom zajmującym się gospodarką i systemem finansowym.
Dochodzenie roszczeń
Kolejna kwestia to skuteczność dochodzenia roszczeń w Polsce. Od lat mamy z tym problem, a faktycznie z każdym rokiem jest gorzej. Skuteczne zarządzanie ryzykiem kredytowym, to nie jest to tylko udzielenie kredytu, ale także skuteczność dochodzenia roszczeń, możliwość przeprowadzenia efektywnej restrukturyzacji zadłużenia, restrukturyzacji biznesu kredytobiorcy.
Dotyczy to zarówno banku, jak i podmiotu, któremu bank sprzeda wierzytelność kredytową. Bez efektywnego procesu dochodzenia roszczeń, efektywnego pod względem możliwości otrzymania zwrotu zainwestowanych środków oraz niskich kosztów dochodzenia świadczeń, koszt kredytu musi być wyraźnie wyższy i będzie istotnie wpływał na efektywność aktywnego modelu biznesowego kredytowania gospodarki.
Należy znów przypomnieć, że prawo w tym zakresie ma w dużym stopniu charakter krajowy i nie można mechanicznie porównywać doświadczeń z innych krajów europejskich.
I na koniec rzecz fundamentalna. Czy dzielenie kosztów kryzysu (co do zasady ‒ jak najbardziej uzasadnione) oznacza zgodę, że część banków może w najbliższych latach ponieść stratę w swojej działalności biznesowej?
Czy w następnych latach nie pojawią się oskarżenia ze strony regulatorów, nadzorców, że banki działały nieprawidłowo, a zarządy banków działały na szkodę kierowanych przez nich spółek?
Dziś sytuację gospodarczą znamy, ale w przeszłości mieliśmy wielokrotnie do czynienia z ahistorycznym podejściem do oceny działania banków. Patrzy się wówczas przez pryzmat bieżący, „a jeśli w przeszłości powstały straty, to teraz musicie sobie z nimi poradzić sami”.
To jest w końcu pytanie o stabilność sektora bankowego. Nie jest tajemnicą, że niektóre banki mają dziś gorsze wyniki finansowe. Zachęcanie ich do bardziej ekspansywnej polityki kredytowej może prowadzić do sytuacji, w której te banki mogą nie sprostać wyzwaniom dobrego zarządzania ryzykiem kredytowym, jeśli nie udało się to im w lepszych czasach.
To może prowadzić do sytuacji, które mogą stać się trudno zarządzalne w skali całego sektora bankowego.
Konkludując, uważam raz jeszcze, że tekst Pani Olgi Szczepańskiej jest bardzo ważny dla dyskusji środowiskowej i dla poszukiwania dróg wychodzenia z kryzysu ekonomicznego wywołanego pandemią koronawirusa. Wiele tez w nim zawartych jest bardzo ważnych, w tym ta dotycząca potrzeby zmiany modelu biznesowego w bankach.
Jednak nie sposób abstrahować w tej dyskusji od uwarunkowań regulacyjnych, w których funkcjonujemy i bez ich analizy porównywać sytuację banków w różnych krajach europejskich.
Warto jednak poszukiwać rozwiązań, które służyłyby zwiększeniu akcji kredytowej banków i w efekcie wychodzeniu gospodarki z załamania.
Sektor bankowy od kilku już lat o to wnosi i zabiega, niestety bez szczególnego odzewu ze strony regulatorów. Być może obecna potrzeba chwili wymusi bardziej kompleksowe podejście do kwestii finansowania gospodarki i tworzenia bardziej przyjaznego ekosystemu dla przedsiębiorczości.
Oby tak się stało, na pewno bankom na tym mocno zależy. Leży to w dobrze pojętym interesie nas wszystkich.
Dr Mariusz Zygierewicz,
Dyrektor Zespołu Ekonomiczno-Regulacyjnego ZBP
Lead i śródtytuły pochodzą od redakcji aleBank.pl