Lyft – udany debiut i ostry zjazd – czy bańka cyfrowa zaczyna pękać?
Czy to już cyfrowa bańka?
Zeszłotygodniowy debiut na giełdzie spółki Lyft, głównego konkurenta Ubera, tworzącego aplikację mobilną związaną z przewozami samochodowymi, daje konkurentom nadzieje na kolejne IPO spółek cyfrowych. Pytanie tylko, czy wysoka kapitalizacja spółek, które do tej pory nie dały wiele zarobić, to kolejna bańka dot-comowa?
Lyft, choć nieobecny jeszcze w naszym kraju, oferuje znaną polskim konsumentom usługę – ściągamy aplikację na telefon, podajemy dane karty i możemy zamawiać przejazd.
W piątek jej akcje debiutowały na amerykańskiej giełdzie, osiągając w dniu debiutu wzrost o 20 procent w stosunku do ceny pierwotnej. Ponieważ to największa emisja z tego sektora spółek cyfrowych od czasu wejścia na giełdę Snapczata w 2017 roku, inwestorzy mają nadzieję, że będzie to początek fali kolejnych debiutów giełdowych. Spółki takie jak Uber czy Airbnb mogą spodziewać się zainteresowania swoją ofertą IPO.
Moda na spółki cyfrowe
Nie można jednak zapominać o podstawowej zasadzie jakichkolwiek inwestycji – im potencjalny zysk większy, tym większe ryzyko.
Widać to również w przypadku spółek z sektora usług cyfrowych. Po pierwsze, są to spółki, które długo prowadzą działalność ze stratą, inwestując zarobione i zdobyte za pomocą długu i wejścia na giełdę środki w rozwój biznesu.
Co za tym idzie, każą inwestorom długo czekać na zwrot z inwestycji. Tytułem przykładu warto wskazać Twittera, który osiągnął zysk po 16 kwartałach, czy Snapchata, który od debiutu dwa lata temu zmniejsza stratę lecz nadal nie osiągnął zysku kwartalnego.
Wiele spółek mimo zainteresowania inwestorów nie odniosło sukcesu i zostały zapomniane.
Po drugie, ich modele biznesowe są na tyle innowacyjne, że trudno porównać ich model zarządzania z modelami konkurentów.
Poza tym, często ich faktyczny majątek jest niższy znacząco od kapitalizacji rynkowej. Pojawia się zatem pytanie, jak rynek wyceni taką spółkę, ile wart jest jej know-how?
Udany debiut i ostry zjazd
Powyższe powoduje, że takie inwestycje podejmuje się intuicyjnie, kierując się oceną szansami rozwoju i sukcesu danego modelu biznesowego. Takie oceny bywają zmienne. Dzisiaj (poniedziałek) – drugiego dnia notowań – akcje Lyft spadły już poniżej ceny emisyjnej. Łaska inwestorów na pstrym koniu jeździ. A to może „pompować” i przebijać bańkę spekulacyjną.