Wzrost nowych zamówień z rynku polskiego
W listopadzie, podobnie jak w październiku, większość gospodarek strefy euro (poza Grecją) utrzymała wskaźniki PMI na poziomie zdecydowanie powyżej 50,0. W niektórych gospodarkach, np. holenderskiej, hiszpańskiej, włoskiej sektor przemysłowy zasygnalizował wyraźną poprawę i tak bardzo dobrej kondycji (PMI na poziomie odpowiednio – 57,0, 54,5, 52,2). Także przemysł rosyjski taką poprawę sygnalizuje (PMI na poziomie 53,6). Przemysł niemiecki odnotował niewielki spadek wskaźnika PMI, ale jest on ciągle na wysokim (54,3) poziomie.
Wszystkie te kraje znajdują się w 10-ce największych importerów polskich produktów. Do strefy euro trafia prawie 57 proc. naszego eksportu. A tylko Niemcy, Holandia, Hiszpania, Włochy i Rosją odbierają ponad 42 proc. naszych towarów i usług.
Tymczasem polski przemysł, mimo poprawy wskaźnika PMI – z 50,2 do 51,9 – wskazuje na spadek liczy zleceń z rynków zagranicznych (drugi miesiąc z rzędu), co powinno niepokoić. To, że mamy problemy z eksportem widać po danych GUS dotyczących obrotów handlowych z zagranicą – w ciągu 9. miesięcy 2016 r. eksport wzrósł jedynie o 1,2 proc. r/r (w euro), podczas gdy w tym samym okresie 2015 r. wzrost ten (w euro) wyniósł 7,2 proc. Eksport rośnie, ale skala tego wzrostu jest dość słaba (w złotych nie wygląda to tak źle, ale to efekt osłabienia polskiej waluty).
W tym kontekście ważne, że ruszyły zamówienia z rynku polskiego. Zapewne dotyczy to przede wszystkim tych branż, które dostarczają na rynek dobra konsumpcyjne. Wskazują na to ostatnie wyniki badania koniunktury konsumenckiej. Silne spowolnienie inwestycji nie generuje bowiem wzrostu nowych zamówień na dobra produkcyjne. Jeśli jednak popyt na dobra konsumpcyjne będzie rósł, można będzie spodziewać się nowych zamówień także na dobra produkcyjne – ze strony producentów dóbr konsumpcyjnych.
Trudno w tej chwili odpowiedzieć na pytanie, czy ta poprawa kondycji polskiego przemysłu jest trwała. Z jednej strony firmy przemysłowe sygnalizują wzrost zatrudnienia, z drugiej wskaźnik zapasów pozycji zakupionych był ujemny. Informacje te nie składają się na jednoznaczny obraz. Wzrost zatrudnienia wskazuje na pozytywne oczekiwania dotyczące nowych zamówień, spadek zapasów do produkcji wskazuje na obawy. Tym bardziej, że PMI mówi także o spadku zapasów wyrobów gotowych, które – jeśli firmy oczekiwałyby utrzymania się dobrej sytuacji na rynku – powinny być odbudowywane, a do tego potrzeba wzrostu zapasów komponentów do produkcji.
Huśtawka nastrojów trwa.
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek