Felieton: Rewolucja. W prawie budowlanym?
Z budownictwem mieszkaniowym jest trochę tak jak z globalnym ociepleniem. Poza ekspertami, którzy jak Kasandra przestrzegali i przestrzegali, nikt się przez lata nie przejmował. Aż zaczęło robić się gorąco.
Jacek Koziński
Wszyscy wiedzą, że w Polsce narasta problem mieszkaniowy. I co z tego, przecież „państwo nie jest od budowania mieszkań”. No to przyjrzyjmy się, od czego jest państwo.
Polska miała największe w Europie zniszczenia wojenne. Na to nałożyły się zaległości okresu komunizmu. Gdy inne państwa, poprzez gigantyczne, narodowe programy mieszkaniowe, rozwiązały ten problem, my w latach 80. mieliśmy „głód mieszkaniowy”. To termin z tamtego okresu, tej sprawy dotyczył jeden z „Postulatów Gdańskich”. A dziś? W III Rzeczpospolitej budujemy ledwie połowę tego co w okresie komunizmu (średnia z lat 1959-89 to 198 tys. mieszkań rocznie, z lat 1990-2009 to 107 tys.). Państwa starej Europy dziś zajmują się tylko bieżącą wymianą substancji mieszkaniowej. A jednak to my dziś w Europie najmniej budujemy, choć nigdy, od 60 lat, nie wyszliśmy z permanentnego kryzysu mieszkaniowego.
Ochrona zagrożonych gatunków ptaków polega przede wszystkim na ochronie ich stref lęgowych, trudności w zakładaniu gniazd natychmiast odbijają się na liczebności populacji. Wśród ludzi obowiązuje ta sama zależność. Bardzo silna, sięgająca 94 proc., jest statystyczna korelacja liczby nowych mieszkań i nowych dzieci. Jak długo można lekceważyć dramatyczne dane demograficzne? Liczby pokazują, że żadne z powojennych pokoleń młodzieży nie miało tak małych szans na założenie własnego gniazda. Czy dziwić może emigracja? Tu nie chodzi już o komfort życia, tu chodzi o biologiczny byt narodu! Czy będziemy zwlekać, aż zrobi się gorąco?
Czy będąc świadkiem kilkunastu nieudanych eksperymentów, można szykować następny, bez gruntownej zmiany warunków? Od 1990 r. prawo budowlane nowelizowano 16 razy, zawsze pod hasłem uproszczenia procedur. Te nowelizacje przypominają reformowanie socjalizmu: dobrze, możemy zmienić wszystko, rewolucja na całego, z jednym jedynym wyjątkiem – to MY sprawujemy władzę, bo na tym właśnie polega WASZ interes. Tę ewolucję sytuacji w budownictwie najlepiej opisać językiem klasyków: narastający antagonizm interesów rządzących (zarządzających?) i reszty (rządzonych mas?). Może zapytać klasyków, dokąd to prowadzi?
Na zjeździe mazowieckich architektów, pod koniec marca, zadano delegatom pytanie: czy po obecnie szykowanych zmianach spodziewają się poprawy sytuacji? Optymizm zadeklarowało 6 proc. delegatów. Jeszcze nie wprowadzono nowych regulacji, a już nikt w nie nie wierzy! Delegaci postanowili przeznaczyć wszystkie wolne środki finansowe Izby na cel wypracowania fundamentalnych zmian prawa budowlanego. To tradycja, w czasie wojny, w konspiracji, architekci wykonali olbrzymią pracę nad planami rozbudowy miast polskich.
To niełatwe zadanie. Problem w tym, że nie zdając sobie z tego sprawy, jesteśmy skażeni komunizmem, nie bardzo wiemy, co to jest demokracja. Jesteśmy jak zwierzęta w ZOO. Prowadzimy gorące dysputy o tym, że wybieg trzeba powiększyć, że strażnicy są wredni, a może kraty pomalować ...
Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:
- zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
- wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
- wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
- zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.
Uwaga:
- zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
- wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).
Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:
- bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI