Spór o przeszłość
Kiedy śp. prezydent Lech Kaczyński oceniał efekt negocjacji budżetowych prowadzonych przez ówczesnego premiera przy wsparciu Angeli Merkel, stwierdził, że: "Rząd Kazimierza Marcinkiewicza uzyskał optymalny efekt". Sam Kazimierz Marcinkiewicz, odnosząc się do sławetnego "yes, yes, yes", dodawał potem, że zwycięstwo upaja jak najlepszy szampan. Roman Giertych skwitował to stwierdzenie komentarzem następującej treści; "żeby klęskę przyrównać do smaku szampana, trzeba być po wódce!".
Piszę o tym tak obszernie, bowiem Jarosław Kaczyński na użytek kampanii wyborczej był łaskaw stwierdzić, iż Kazimierz Marcinkiewicz wykonywał „dyrektywy kierownictwa partii i moje osobiście”. Sam zainteresowany stwierdził, że jedynym komentarzem, jaki usłyszał po przedłożeniu ówczesnemu prezesowi celu negocjacyjnego, było „strasznie wysoko zawiesiłeś poprzeczkę”.
Cóż, każdy inaczej zapamiętał przeszłość. Szkoda tylko, że Stefan Meller, ówczesny minister spraw zagranicznych, gdy odszedł w proteście przeciwko koalicji z Samoobroną i LPR-em, Jarosław miał powiedzieć „odzyskaliśmy MSZ „, już w tej sprawie głosu nie zabierze. Przytoczę zatem fragment z drugiego tomu jego wspomnień, odnoszący się do finału negocjacji „Marcinkiewicz, który zabierał głos jako ostatni, powiedział, że (…) zabolało nas obcięcie funduszy na rozwój Polski B, najbiedniejszego regionu Unii. Nagle zobaczyłem, że Angela Merkel przywołuje mnie gestem ręki. (…) Podszedłem i usłyszałem: – Wie pan, postanowiłam, że część pieniędzy, jakie dostaliśmy na nasze landy wschodnie, przeznaczę na Polskę B. (…) Brukselę będę wspominał do końca życia. To znakomity przykład na wyśmienite negocjacje, prowadzone w dobrze dobranym zespole, świetnie kierowanym przez Marcinkiewicza, faceta z wyjątkową smykałką polityczną.”