Wszystko zmierza do dżdżownicy
Bez problemu mógłbym wyjść od słonia, żeby płynnie przejść do problemu frankowiczów. Ale nie przejdę – tę przyjemność zostawię sobie i ewentualnym czytelnikom na później. Bo ta historia coraz bardziej wygląda na niekończącą się.
Czy taką będzie historia Idea Banku?
Na razie mamy akcję kuratora. Będący nim Bankowy Fundusz Gwarancyjny zaskarżył uchwały walnego zgromadzenia tej instytucji, a konkretnie udzielenie absolutorium z wykonywania obowiązków w 2018 r. radzie nadzorczej, w tym przewodniczącemu Leszkowi Czarneckiemu (czyli głównemu akcjonariuszowi banku) oraz skwitowania członkom zarządu.
Czytaj także: Bankowy Fundusz Gwarancyjny zaskarżył uchwały akcjonariuszy Idea Banku
Tymczasem jak pisze „Parkiet”, inwestorzy mieli możliwość zapoznania się z wszystkimi materiałami omawianymi na walnym zgromadzeniu, w tym dotyczącymi sytuacji finansowej banku, i żaden akcjonariusz nie głosował wtedy przeciw uchwałom o udzieleniu absolutorium członkom organów spółki, żaden nie zgłosił też sprzeciwu wobec podjętych uchwał.
Pytanie brzmi: czy BFG jest kuratorem banku, czy również jego akcjonariuszy? Czy kurator może zaskarżyć decyzje ciała, w którym nie uczestniczy i na którego decyzje nie ma wpływu?
Wątpliwości natomiast nie ma w przypadku afery GetBacku i sprzedawania obligacji tej spółki.
Znów „Parkiet”: Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał decyzję ws. Idea Banku, w której stwierdził, że pracownicy banku wprowadzali klientów w błąd przy nabywaniu przez nich obligacji GetBacku.
Może to być podstawa dla sądów przy rozpatrywaniu tego typu spraw, z kolei dla klientów banku przy składaniu reklamacji.
Nie chciałbym być na miejscu już nie tylko tych – byłych lub obecnych pracowników banku, którzy te obligacje biednym klientom wlepiali, ale na miejscu każdego pracownika Idei. Na pytanie – gdzie pracujesz – powinni odpowiadać jak Pytia, albo szybko zmieniać temat.
To w koniec śmiesznostka (bez drwin z lotów pewnego marszałka).
Otóż żeby nam woda sodowa do głowy nie uderzała: Polak jest mało wart w sieci. Z branżowych szacunków wynika, że statystycznie giganci e-reklamy zarobili na użytkowniku (jego danych) w 2018 r. ok. 200 dol.
Wartość reklamowa Polaka to jednak już tylko ok. 160 zł, a jego dane osobowe dla reklamodawców warte są ok. 40 zł.
Tymczasem jeden Holender na aukcji sprzedał na rok prawo do danych o sobie (nawet historie maili czy komunikatorów) za ok. 290 funtów. Polak może o tym zapomnieć.