Znikąd pociechy
Nieszczęściem władzy wcale nie jest to, że nie ma żadnej długotrwałej strategii działania i reaguje jedynie - mniej lub bardziej rozsądnie - na zaczepki opozycji. To bowiem jest tragedią społeczności, której przyszło pod rządami tejże władzy żyć. Nieszczęściem władzy jest brak pomysłów i autorytetu.
Dowodzenie to kwestia inteligencji, wiarygodności, sprawiedliwości, odwagi i autorytetu – stwierdził – i to w szóstym wieku przed nasza erą – Sun Zi (chiński myśliciel i filozof). Rozglądam się wkoło i ani inteligencji, ani wiarygodności, ani sprawiedliwości, nie mówiąc już o odwadze i autorytecie nie widzę. Może to wina tego, że lata lecą i krótkowidzem się stałem – pocieszam się. Ale marna to, niestety, pociecha.
A im dłużej wokoło się rozglądam, tym więcej widzę przykładów na poparcie stwierdzenia Ambrose’a Gwinetta Bierce’a – Dostojnik jest to urzędnik obdarzony dużą władzą i małą odpowiedzialnością. Bo w końcu on o czymś decyduje, a z wykonania i tak rozlicza tych, co pod nim wylądowali. I coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że rację miał Johann Wolfgang Goethe, pisząc: Nie ma nic gorszego niż aktywna głupota. Myślę przy tym – dobry Boże, czy nie mogłeś być bardziej sprawiedliwy… Nawiązuję tu do stwierdzenia Konrada Adenauera (byłego kanclerza RFN), który rzekł onegdaj: Dobry Bóg ustanowił granice ludzkiej mądrości, nie zakreślił jedynie granic jej głupocie – a to nie jest uczciwe.
Najgorsze przy tym, że ci u władzy parę latek już przeżyli. I nie specjalnie jest nadzieja na to, że zmienić się mogą. Bo nie dotyczy ich, oj niestety, myśl Tristana Bernarda (francuskiego prawnika, literata, komediopisarza): Młodość jest piękna nie dlatego, że pozwala robić głupstwa, ale dlatego, że daje czas, aby je naprawić. A tu ani czasu, ani mądrości, ani zarządzania. I gdzie człek poczciwy szukać ma pociechy?