Złoty znokautowany, frank szwajcarski najdroższy w historii; PKB o połowę niższe niż rok temu

Złoty znokautowany, frank szwajcarski najdroższy w historii; PKB o połowę niższe niż rok temu
Fot. stock.adobe.com/Tomasz Warszewski
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Tydzień po rosyjskiej napaści na Ukrainę złoty nie jest w stanie się pozbierać pomimo wsparcia ze strony Narodowego Banku Polskiego i Ministerstwa Finansów.

Wyprzedaż złotego i innych ryzykownych walut (korony czeskiej i forinta) przyspieszyła po informacjach o zaciekłych walkach wokół największej w Europie elektrowni atomowej w Zaporożu. Jej ostrzelanie doprowadziło do pożaru, który wywołał panikę na rynkach finansowych. Państwowa Agencja Atomistyki zapewnia, że sytuacja radiacyjna pozostaje w normie. Nie zmienia to faktu, że inwestorzy muszą oswoić się z faktem, że napaść Rosji na Ukrainę stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa całego Starego Kontynentu.

PKB w tym roku o połowę niższe niż w 2021

Rozpętana przez Rosję wojna i idące za nią przyspieszenie inflacji (ropa od początku roku podrożała przeszło o połowę, mocno drożeją też płody rolne) pogorszą perspektywy wzrostu gospodarczego zarówno w Polsce, jak i u naszych najistotniejszych partnerów handlowych. 

 – Jeszcze miesiąc temu prognozowaliśmy, że dynamika PKB w tym roku wyniesie około 4,5 proc. i spowolni z 5,7 proc. rok do roku. W tej chwili obawiamy się, że bardziej prawdopodobny jest o połowę gorszy wynik niż w 2021 r. – przyznaje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

Frank nigdy nie był tak drogi 

W gronie głównych walut słabością razi euro. Inwestorzy nadal zdecydowanie preferują franka, dolara czy nawet funta. 

Kurs USD/PLN przekraczał w piątek rano 4,40 zł i w tym tygodniu podniósł się ponad 7 proc. Ostatni raz amerykańska waluta kosztowała więcej w 2001 r. Notowania franka podbiły od napaści Rosji na Ukrainę o ponad 8 proc. Naruszając 4,80 zł, szwajcarska waluta w relacji do złotego była w piątek najdroższa w historii.

NBP i Ministerstwo Finansów robią, co mogą 

Trzeci raz w tym tygodniu złotemu ruszył NBP, ale nie był w tym osamotniony. Walutę próbuje wzmocnić także Ministerstwo Finansów, co może stabilizować złotego, a w szerszej perspektywie sprzyjać jego powrotowi na wzrostową ścieżkę. 

Czytaj także: Kolejna interwencja NBP w celu ratowania złotego >>>

– Połączenie działań doraźnych, czyli np. sprzedaż walut ad hoc przez NBP, i długofalowych rozwiązań, np. poprzez wymianę większości środków walutowych rządu na rynku, pokazuje, że władze nie zasypiają gruszek w popiele. Nie tylko dysponują wystarczającymi zasobami (rezerwy to ok. 145 mld euro, na koniec stycznia do dyspozycji MF było prawie 6 mld euro), ale wykazują też pełną determinację, by hamować przecenę złotego. W takich przypadkach wiarygodność w oczach inwestorów odrywa kluczową rolę. Polska waluta jest chroniona przed dalszą, głęboką wyprzedażą. Gdy strach i niepewność na rynkach finansowych zaczną przygasać, kursy walut powinny powracać na niższe, bardziej spójne z fundamentami pułapy – szacuje analityk Cinkciarz.pl.

Więcej najnowszych wiadomości na temat wojny w Ukrainie >>>

– Inwestorzy w kolejnych miesiącach mogą w wycenie walut regionu uwzględniać większą premię za ryzyko geopolityczne. Innymi słowy: wartość godziwa złotego będzie niższa niż przed rosyjską napaścią, dlatego spadek kursu EUR/PLN do 4,50 w tym roku może jawić się dziś jako mocno optymistyczny scenariusz – podsumowuje Bartosz Sawicki.

Źródło: Cinkciarz.pl