Złoty podąża w ślad za eurodolarem
Wtorek na rodzimym rynku walutowym niewiele powinien różnić się od poniedziałku. Przy braku nowych silnych impulsów złoty prawdopodobnie będzie podążał ścieżką wydeptaną wcześniej przez eurodolara.
Dzisiejszy poranek przynosi niewielkie osłabienie złotego do głównych walut. O godzinie 09:30 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1488 zł, USD/PLN 3,0887 zł, a CHF/PLN 3,4141 zł. Wczoraj na koniec dnia było to odpowiednio 4,1420 zł, 3,0817 zł i 3,4088 zł. Słabszy złoty to reakcja na lekkie osunięcie kursu EUR/USD, a przede wszystkim na perspektywę silniejszej przeceny tej pary, co negatywnie odbiłoby się również na kwotowaniach polskiej waluty.
Zachowanie EUR/USD, najważniejszej pary walutowej, to przy braku innych potencjalnych impulsów, główny barometr dla złotego, który od pewnego czasu przestał reagować na sytuację na polskim rynku długu, gdzie rentowności 10-letnich obligacji balansują na poziomach najniższych od maja 2013 roku, wykazując dużą ochotę przetestowania psychologicznego poziomu 3%. W tym układzie wygląda to tak, jakby inwestorzy z forexu przewidywali, że kres spadku rentowności (a więc popytu na polskie obligacje) jest już bliski i inwestorzy zagraniczni, których napływ spowodował ten spadek (wzrost popytu), wkrótce zaczną wycofywać się z naszego rynku, kupując przy okazji walutę.
Wtorek pozbawiony jest naprawdę ważnych publikacji makroekonomicznych i innych wydarzeń, mogących zmienić układ sił na polskich parach. Wprawdzie po południu zostaną opublikowane amerykańskie indeksy S&P/Case-Shiller (godz. 15:00; prognoza: 10,1% R/R) i zaufania konsumentów (godz. 16:00; prognoza: 85,5 pkt.), jednak nie są to raporty tego kalibru. Te pojawią się dopiero w środę. Wówczas światło dzienne ujrzą m.in. wstępne szacunki amerykańskiego PKB za II kwartał br., lipcowy raport ADP nt. zmiany zatrudnienia w sektorze prywatnym w USA, lipcowe dane o inflacji w Niemczech, czy wreszcie odbędzie się posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC). Taki zestaw może odwrócić sytuację nawet o 180 stopni. Oczywiście w teorii. W praktyce będą to wydarzenia, które prawdopodobnie wzmocnią dolara. W tym również do złotego.
Nie należy też oczekiwać, że istotnym elementem wpływającym na kursy będą nowe, prawdopodobnie zatwierdzone dziś przez ambasadorów UE, sankcje wobec Rosji. To oczywiście negatywny czynnik, ale wydaje się on być już w dużej mierze zdyskontowany.
Wspomniana wcześniej aprecjacja „zielonego” do polskiej waluty jest o tyle realna, że na takie prawdopodobieństwo od kilku dni wskazuje analiza techniczna sytuacji na wykresie USD/PLN. Wykres ów wybił się powyżej oporu na 3,0762 zł, jakie tworzyło górne ograniczenie pięciomiesięcznego trendu bocznego. To mocny sygnał kupna, który zapowiada ruch w kierunku bariery podażowej zlokalizowanej blisko poziomu 3,15 zł.
Do podobnych średnioterminowych rozstrzygnięć nie doszło natomiast na wykresach EUR/PLN i CHF/PLN. Od czerwca pozostają one w trendach bocznych. W przypadku euro amplitudach wahań jest coraz mniejsza, co na gruncie analizy technicznej może zapowiadać zbliżający się przełom i mocniejszy ruch w jedną lub drugą stronę. Na chwilę obecną potencjalnym celem dla takiego ruchu może być tegoroczny dołek na 4,0903 zł lub ponad roczna linia trendu spadkowego tworząca opór na 4,1860 zł. Szanse na spadki są tylko nieznacznie większe niż na wzrosty.
Marcin Kiepas
Admiral Markets AS Oddział w Polsce