Strefa VIP: Zimny wychów

Tekst i zdjęcia Artur St. Rolak

Zimno, jeśli wierzyć zawodnikom, wcale nie było jednak tak dokuczliwe. Wystarczyło mocniej pokręcić pedałami, aby rozgrzać mięśnie, i z otwartego terenu wjechać do lasu, gdzie wiatr już nie przeszkadzał. Najgorzej, jak zwykle, mieli ci, którzy czekali na powrót krewnych i znajomych. Jedni dłużej, inni krócej, bo ze startu ruszył peleton, a na metę wracały najwyżej kilkuosobowe grupki.

Być może pogoda nie była wymarzona, ale nikt z prawie 700 kolarzy amatorów na nic nie narzekał. Jeśli już, to raczej na trasę. Za łatwa – twierdzili zgodnie po jej pierwszym objeździe. Wydawać się bowiem mogło, że po kilku deszczowych dniach leśne dukty powinny być grząskie i miejscami nieprzejezdne. Okazało się jednak, że to, co ostatnio napadało, szybko wsiąkało, więc zawodnicy ścigali się po dość twardej nawierzchni.

Jedni ścigali się z myślą o wielkich zwycięstwach – np. w cyklu Mazovia MTB, którego zawody w Piasecznie były ostatnią, piętnastą częścią – lub małych sukcesach. Przejechać dystans dłuższy niż zwykle, zrobić to w czasie lepszym niż poprzednim razem, zrewanżować się koledze za ostatnią minimalną porażkę. Albo zdobyć Puchar Związku Banków Polskich.

Kto miał wygrać, ten wygrał

Trzeba przyznać, że kto miał wygrać, ten wygrał. Różnica między zwycięzcami czterech konkurencji bankowych, a zdobywcami drugich miejsc była dość wyraźna. Z najmniejszą przewagą na najwyższy stopień podium wjechał Maciej Mycielski (dystans Fit), który trzy lata temu był drugi, a dwa lata temu trzeci. Drugiego na mecie Pawła Lewandowskiego pokonał o 118 sekund. Obaj zmieścili się w czoł...