Zatrudnienie stabilne, płace idą w górę

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Przybierająca na sile dynamika PKB przekłada się na umiarkowaną, ale systematyczną poprawę sytuacji na rynku pracy oraz utrzymanie tempa wzrostu płac. Te zjawiska dobrze wróżą koniunkturze gospodarczej, ale przybliżają też perspektywę powrotu inflacji i podwyżki stóp procentowych.

Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, w kwietniu firmy zatrudniające powyżej dziewięciu pracowników, zwiększyły liczebność swoich załóg o 1,1 proc., a przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wzrosło w nich o 3,7 proc. To bardzo dobre informacje, wpisujące się w trwałą tendencję poprawy obu parametrów oraz z jednej strony świadczące o coraz lepszej kondycji przedsiębiorstw, z drugiej zaś wzmacniające siłę napędową całej gospodarki, dając perspektywy zwiększenia popytu.

Firmy zwiększają zatrudnienie nieprzerwanie od grudnia 2013 r. Początkowo dynamika tego zjawiska była bardzo niewielka. W ujęciu względnym, w poszczególnych miesiącach notowano wzrosty sięgające zaledwie ułamków procent, co przekładało się na kilka tysięcy nowych miejsc pracy miesięcznie. Tendencja ta uległa przyspieszeniu od drugiego kwartału 2014 r., a od grudnia ubiegłego roku jej dynamika przekracza nieznacznie 1 proc. Trzeba przy tym pamiętać, że przełom roku, czyli miesiące zimowe, to okres niezbyt sprzyjający na rynku pracy. Wyjątkiem jest styczeń, w którym od wielu lat notowany jest skokowy wzrost zatrudnienia, ale zawsze adekwatny do koniunktury. W styczniu 2015 r., liczba zatrudnionych zwiększyła się o 24 tys., podczas gdy rok wcześniej o 15 tys. Kolejne dwa-trzy miesiące charakteryzują się z reguły mniejszymi przyrostami etatów i tak jest też w tym roku, jednak liczba zatrudnionych była wyższa niż w kwietniu ubiegłego roku o1,1 proc., czyli o 60 tys. osób. W ślad za tym w naturalny sposób powinno zmniejszać się bezrobocie. Sezonowy szczyt stopy bezrobocia, który w tym roku osiągnął poziom 12 proc. i był najniższy od czterech lat, mamy już za sobą. W marcu stopa bezrobocia obniżyła się do 11,7 proc., a w kolejnych miesiącach powinna jeszcze bardziej wyraźnie pójść w dół.

Drugim, bardzo ważnym elementem poprawy sytuacji na rynku pracy, jest dynamika wynagrodzeń. W tym zakresie mamy do czynienia z podobnymi tendencjami, jak w przypadku zatrudnienia. Tempo wzrostu płac zwiększyło się już pod koniec 2013 r., sięgając 3-3,5 proc., a w marcu tego roku podskoczyło do 4,9 proc. Kwiecień przyniósł spadek tej dynamiki do 3,7 proc., ale wciąż jest to dobry wynik.    

Warto też zauważyć, że towarzysząca nam od dziesięciu miesięcy deflacja, czyli spadek wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych, wzmacnia efekt wzrostu płac, zwiększając realną ich wartość znacznie mocniej, niż wynika to ze wzrostu nominalnego. Realny wzrost płac w firmach od początku 2015 r. przekracza 5 proc., a w marcu sięgnął 6,6 proc. Kwiecień był pod tym względem nieco gorszy, zarówno ze względu na niższą deflację, jak i wolniejszy wzrost płac.

Trzeba też pamiętać, że rosnące zatrudnienie i płace zwiększają popyt na towary i usług, co z czasem powinno przekładać się na zwiększenie się presji na wzrost cen. Jeśli notowania towarów rolnych i surowców energetycznych, głównie ropy naftowej, przestaną spadać, wkrótce będziemy zapominać o deflacji i martwić się powracającą inflacją. A gdy będzie ona już mocniej widoczna, Rada Polityki Pieniężnej zacznie zastanawiać się nad podwyżką stóp procentowych. By nie być tym zaskoczonym, warto więc śledzić zarówno tempo wzrostu PKB, jak i dynamikę zatrudnienia i płac. Jak do tej pory wszystkie te czynniki każą spodziewać się wzrostu kosztów pieniądza już za kilka miesięcy, choć nie brakuje głosów, że stopy mogą pozostać na dotychczasowym, rekordowo niskim poziomie jeszcze przez dłuższy czas.

Łukasz Lefanowicz,

Prezes GERDA BROKER