Zastanów się zanim podpiszesz, czyli wszystko co musisz wiedzieć o poręczeniu kredytu

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

finanse.wykres.01.400x267Z pozoru drobnostka, przysługa wyświadczona znajomemu, krewnemu, czy wspólnikowi w potrzebie. Tak postrzega poręczenie kredytu wielu z nas. Z danych Biura Informacji Kredytowej (BIK) wynika, że aż dla 68 proc. Polaków bycie żyrantem pożyczki nie stanowi żadnego problemu. Jednak nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z konsekwencji tej decyzji. Te same dane pokazują też, że aż co dziesiąty poręczany kredyt jest spłacany z opóźnieniem przekraczającym 90 dni1. Co to oznacza? Trzeba wiedzieć, że będąc żyrantem odpowiadamy nie tylko swoimi pieniędzmi - gdy kredytobiorca spóźnia się z regulowaniem rat, wpływa to negatywnie na naszą zdolność kredytową i może utrudnić albo uniemożliwić wzięcie kredytu w przyszłości. Na ile i w jaki sposób możemy się zabezpieczyć poręczając komuś kredyt?

Zgodnie z danymi BIK-u w Polsce aż ponad 500 tysięcy osób poręcza obecnie kredyty o średniej wartości 30 tysięcy złotych. Bardzo więc możliwe, że nawet jeśli obecnie nie żyrujemy nikomu kredytu, to wkrótce możemy się spotkać z taką prośbą ze strony kogoś z rodziny czy przyjaciela. Jednak poręczając kredyt musimy zdawać sobie sprawę z konsekwencji, jakie ta decyzja może przynieść. Pamiętajmy, że w świetle przepisów Kodeksu Cywilnego, poręczając czyjeś zobowiązanie, jesteśmy odpowiedzialni za jego spłatę dokładnie  w takim samym stopniu, jak główny kredytobiorca. Jeśli więc podpiszemy umowę, nie możemy się wycofać i zrzec długu. To do banku należy decyzja od kogo ściągnie należność. Jeśli napotka jakiekolwiek problem z egzekucją należności od kredytobiorcy, a jest tak aż w 10 procentach przypadków, bank zwróci się do nas – żyranta. Nawet jeśli kredytobiorca ureguluje należność z opóźnieniem, fakt jej przeterminowania  zostanie odnotowany w naszej historii kredytowej i może być przeszkodą w uzyskaniu kredytu
w przyszłości. Warto więc przed podjęciem decyzji, przemyśleć kilka spraw.

Na początku zastanówmy się, pamiętając o wadzę tej decyzji, czy kredytobiorca, który prosi nas o poręczenie jest godny zaufania. Taki rodzaj pomocy powinniśmy zarezerwować tylko dla osób, co do których uczciwości jesteśmy pewni w stu procentach i mamy pełne oraz wiarygodne informacje na temat ich sytuacji materialnej. To z pozoru oczywista sprawa, ale często okazuje się, że nie wiemy wszystkiego o finansach nawet najbliższej rodziny. Jeśli już podjęliśmy taką decyzję musimy podjąć środki ostrożności, tak by zabezpieczyć swoje finanse na tyle, na ile to możliwe. Jak to zrobić? Przede wszystkim ustalając dokładnie zakres i warunki naszego poręczenia. Dla banku wygodniej jest jeśli te zapisy nie są sprecyzowane, ale bądźmy w tym względzie stanowczy.

Najlepszym rozwiązaniem byłoby podpisanie takiej umowy, która zobowiązywałaby nas tylko i wyłącznie do spłaty kwoty głównej kredytu tj. bez odsetek i kosztów dodatkowych. Dzięki temu zabezpieczymy się na wypadek sytuacji, gdy kredytobiorca przestanie spłacać kredyt, a my, oprócz pożyczonej sumy, będziemy również odpowiedzialni za spłacanie karnych odsetek, opłat za monity oraz koszty procesów windykacyjnych. Uchroni to nas również przed konsekwencjami ewentualnych zmiany w umowie kredytowej.  Jeśli kredytobiorca podpisze z bankiem aneks zwiększający kwotę kredytu, nie będzie to miało wpływu na wysokość naszego poręczenie – będziemy odpowiedzialni za konkretną sumę, nie za całą wartość kredytu.

Innym zapisem, który koniecznie musi się znaleźć w naszej umowie jest obowiązek informowania nas przez bank o każdej, nawet najmniejsze zaległości związanej ze spłatą kolejnych rat. Jest to szczególnie ważne w kontekście budowania dobrej historii kredytowej. Jeśli kredytobiorca zapłaci ratę z np. 90 dniowym opóźnieniem, wzmianka o tym znajdzie się również w naszej historii kredytowej – za spłacanie odpowiadamy solidarnie. Jeśli jednak będziemy wiedzieć o opóźnieniu w spłacie raty, możemy wcześniej zareagować – spłacić ratę i potem odzyskać należną kwotę od osoby, której poręczyliśmy kredyt. Dzięki temu nie zostaniemy zarejestrowani jako dłużnik.

Doprecyzujmy też tzw. okres egzekucji – czyli moment, w którym przejmiemy odpowiedzialność za spłatę kredytu. Najlepiej sformułować ten zapis tak, by nasze poręczenie  obowiązywało dopiero od momentu, gdy nawet droga windykacyjna u kredytobiorcy okaże się nieskuteczna. Wtedy pierwszą osobą, do której zwróci się bank, w razie jakichkolwiek opóźnień, będzie dłużnik, a nie my.

Na koniec, miejmy świadomość, że każdy kredyt można ubezpieczyć od śmierci, albo wypadków losowych np. utraty przez dłużnika stałego dochodu. Koszt takiego ubezpieczenia nie jest duży, a w pewnych sytuacjach chroni nas ono przed konieczności spłaty nie swojego zadłużenia. I zapewnia nam komfort psychiczny.

1. http://biznes.onet.pl/bik-ryzykowni-poreczaja-kredyty-ryzykownym,18543,5612755,news-detal

Remigiusz Stupnicki
ekspert ds. kredytów gotówkowych
Idea Expert