Za oceanem już wiosna?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bachert.joanna.pko.bp.01.253x400To był zdecydowanie tydzień euro, choć swą siłę wspólna waluta pokazała dopiero w ostatnich jego dniach, a impuls dała zaskakująca dla większości uczestników rynku mało gołębia postawa prezesa EBC podczas konferencji prasowej wieńczącej marcowe posiedzenie banku.

Potem doszły kolejne dobre publikacje z Europy, a nastrojów istotnie nie popsuły już nawet zaskakująco silne (pomimo nadal złych warunków pogodowych, mocno podkreślanych przy okazji publikacji Beżowej Księgi Fed) dane z rynku pracy w USA (raport  non-farm payrolls).

Wbrew oczekiwaniom zamiast „ultra łagodnej” postawy (na rynku spekulowało się nawet o możliwych obniżkach stóp, albo o zaanonsowaniu jakiejś formy wsparcia ilościowego EBC), jak gdyby nigdy nic M. Draghi jedynie przypomniał dotychczasowe stanowisko EBC (utrzymanie niskich stóp i gotowość banku do działania w razie potrzeby), zupełnie nic nie wspominając o szykowanym luzowaniu polityki monetarnej w najbliższym czasie ze względu na ryzyko deflacji czy też utrzymującą się nadpłynności sektora bankowego powstałą w skutek skupu przez ECB obligacji peryferyjnych krajów Eurolandu.

Obecne poziomy euro/dolara są najwyższe od października 2011 roku, po tym jak po pierwszych godzinach piątkowej sesji kurs EUR/USD kontynuował wzrost. Nominalnie po publikacji kolejnych dobrych danych z Niemiec para ruszyła w kierunku zeszłorocznego szczytu, z łatwością przełamując grudniowe maksimum na poziomie 1,3892 i ostatecznie testując opór na 1,3915 USD.

W styczniu produkcja przemysłowa w Niemczech, skorygowana o wpływ czynników sezonowych, wzrosła o 0,8% m/m, po tym jak miesiąc wcześniej zwiększyła się ona o 0,1%. Rynek spodziewał się wzrostu rzędu 0,7% wobec jej pierwotnego, grudniowego odczytu na poziomie -0,6%. Jest to zatem kolejna publikowana w ostatnim czasie dana wskazująca na poprawiającą się sytuację w gospodarce naszych zachodnich sąsiadów. Czy jednak dane te zdołają przeważyć nad oczekiwaną poprawą klimatu wobec publikacji z USA?

Wspomniany raport non-farm payrolls pokazał bowiem, że w lutym zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło o 175 tys., po tym jak miesiąc wcześniej wzrost ten sięgnął (po korekcie) 129 tys. Rynkowy konsensus kształtował się na poziomie 150 tys. W sektorze prywatnym w tym samym okresie przybyło zaś 162 tys. nowych miejsc pracy. Tu rynek oczekiwał odczytu na poziomie 154 tys. W styczniu, po korekcie w górę, było to 145 tys. Niespodziewanie wzrosła zaś stopa bezrobocia, wynosząc w ub. miesiącu 6,7% (w styczniu mieliśmy 6,6%), ale informacja ta pozostała neutralna dla euro/dolara. Trudno zakładać, że to już koniec słabych publikacji z USA, ale na pewno ostatnia seria rozczarowujących danych stworzyła przestrzeń do pozytywnych zaskoczeń. Jeśli w najbliższych tygodniach kolejne publikacje będą mile zaskakiwać, dolar może powrócić do trendu wzrostowego względem euro. Pierwsze silne wsparcie wyznaczają okolice poziomu 1,385 USD, następnie zaś strefa 1,3705-1,3745 USD. Na razie jednak, po danych z USA na wykresie euro/dolara w piątek po południu pojawiła się czarna świeca. Nominalnie zniesione zostały wzrosty euro i nowy tydzień na rynku głównej pary walutowej rozpoczynamy w okolicach 1,388 USD.

W kraju w ostatnich dniach złoty dalej pozostawał pod presją sprzedających. Podczas piątkowej sesji europejskiej kurs EUR/PLN przełamał opór na 4,195 co miało miejsce przy równoczesnej aprecjacji euro do ponad 1,39 USD. Samo nasuwało się więc pytanie: Dlaczego tak się działo? Najprawdopodobniej oddalenie w czasie oczekiwanego wsparcia EBC dla europejskiej gospodarki zwiększyło obawy o EM (wyprzedaży poddawane były obok PLN również HUF, TRY, IRD oraz BRL). Klimat gospodarczy w strefie euro poprawia się, ale wciąż pozostawia wiele do życzenia. Do tego RPP przedłużyła podczas marcowego posiedzenia pespektywy swojego „forward guidance” (utrzymywanie niezmiennie niskich stóp procentowych co najmniej do 3q14) jednocześnie informując, iż rozważana była możliwość wydłużenia perspektywy stabilnych stóp procentowych nawet do końca roku, ale ze względu na niepewność otoczenia ostatecznie odstąpiła od tego zamiaru (to zwiększa ryzyko braku zmian w polityce NBP do końca roku). Ponadto sytuacja na Ukrainie nadal jest niepewna, a przed nami był weekend i nie wiadomo było z jakim nastawieniem rozpocznie się nowy tydzień. Po kilku dniach lepszych nastrojów wokół Ukrainy napięcie znów wzrosło, a rozmowy prezydentów Rosji i USA nie przynosiły porozumienia w sprawie sytuacji na Krymie. W piątek Rosja oznajmiła, że „nie będzie akceptowała języka sankcji i gróźb” i nie pozostanie bierna na ewentualne sankcje UE. Pojawia się więc pokusa, by zrealizować zyski (w tym samym czasie na wartości traciły też giełdy europejskie) na wypadek, gdyby sytuacja na Ukrainie miała ponownie się zaostrzyć. Do tego doszły wspomniane już zaskakująco dobre dane z rynku pracy w USA. To wszystko musiało więc znaleźć przełożenie na notowania naszej waluty.

Z technicznego punktu widzenia piątkowy test oporu na 4,208 otwiera drogę do dalszej przeceny złotego z ruchem w kierunku marcowego szczytu na 4,226. Z drugiej strony ewentualny powiew optymizmu (czego nie oczekujemy biorąc pod uwagę słabe dzisiejsze dane z Chin – nieoczekiwany spadek eksportu o 18,1% r/r) mógłby obniżyć notowania euro/złotego najpierw do 4,17 a następnie spychać je w kierunku 4,15. Nadal oczekujemy jednak, że do końca kwartału złoty pozostawał będzie pod presją sprzedających tak, że na koniec marca kurs EUR/PLN nie spadnie poniżej poziomu 4,20.

140310.pko.walut.01.350x140310.pko.walut.02.350x140310.pko.walut.03.550x

Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski