Wyzwania Bankowości: opresyjne państwo i nieufni przedsiębiorcy
Ignacy Morawski, dyrektor działu raportów i analiz, SpotData, określił na wstępie prowadzony przez siebie panel jako intrygujący. Podał trzy powody użycia przez niego tego określenia.
Powód pierwszy: Polska jest krajem o zaskakująco niskim poziomie inwestycji w relacji do PKB. Ich poziom oscyluje wokół 17% i jest niższy niż w regionie, a gospodarka polska mimo to rozwija się szybko.
Powód drugi: do wyjaśnienia jest kwestia, na ile polityka gospodarcza państwa ma wspierać inwestycje
Powód trzeci: skład uczestników panelu. Biorą w nim udział ekonomiści, praktycy biznesu – przedsiębiorcy, osoby zajmujące się polityką gospodarczą.
Ryzyko i oczekiwany zwrot z inwestycji
Na pytanie dotyczące niskiego poziomu inwestycji w Polsce pierwsza odpowiadała Joanna Erdman, prezes Fundacji Polska Bezgotówkowa. W jej opinii mamy w Polsce młodą gospodarkę rynkową i wobec krajów rozwiniętych mieliśmy wiele do odrobienia.
Jak stwierdziła, „dystans maratonu przebiegliśmy sprintem”. Okazuje się jednak, że Polska jest krajem o nieco wyższym ryzyku inwestycyjnym niż nasi sąsiedzi np. Słowacja czy Czechy.
Zwróciła uwagę na bardzo dużą zmienność otoczenia regulacyjnego w naszym kraju. Mówiła, że w ostatnich latach Polska przejawia chęć inwestowania w sektory tradycyjne i duże, a mniej innowacyjne. A inwestycje odbywają się ze szczebla centralnego. Jednocześnie zapomina się o średnich i małych firmach.
Reasumując – zdaniem Joanny Erdman – na poziom inwestycji w Polsce ma wpływ ryzyko skonfrontowane z oczekiwanym zwrotem z inwestycji.
Estoński CIT pomoże?
Stefan Życzkowski, przewodniczący Rady Strategicznej, ASTOR Sp. z o.o, firmy zajmującej się m.in. automatyką przemysłową stwierdził, że jego firma, która działa od 1989 roku nigdy nie miała straty, a mimo to banki utrudniają jej dostęp do kredytowania, nie biorąc pod uwagę jej dotychczasowych osiągnięć. To formalistyczne podejście banków do firm może być jednym z powodów niskich inwestycji.
Jego zdaniem przedsiębiorcy w Polsce nie są nauczeni akumulowania kapitału. Przede wszystkim myślą o płaceniu jak najniższych podatków.
W jego opinii, gdybyśmy mieli od 30 lat w Polsce estoński CIT, to i poziom inwestycji w naszym kraju byłby wyższy. Jak zauważył w Estonii się nie płaci podatku za wypłacane z firmy pieniądze, jeśli są inwestowane.
Potrzebny silny rynek kapitałowy
Kamil Sobolewski, Główny Ekonomista, Pracodawcy RP porównał inwestowanie do sadzenia drzew w sadzie. Jak stwierdził, taka sadownicza inwestycja w perspektywie roku czy dwóch nie ma sensu. Dopiero po kilku latach przynosi owoce. Kto korzysta na takiej inwestycji – sadownik, ale jeszcze ktoś – ten, kto zje jabłka.
W dalszej części swojego wystąpienia wymienił trzy sposoby zwiększania produkcji. Są to praca, inwestycje oraz innowacje i zmiany technologiczne.
Jak stwierdził, spada liczba osób w wieku produkcyjnym, ale jednocześnie rośnie grono konsumentów – wniosek – „gospodarka bez inwestycji się zakrztusi”.
Może nie będzie problemu ze znalezieniem pracy, ale z powodu małej liczby pracowników i dużej liczby osób niepracujących – Polska może stać się biednym krajem. Dlatego są potrzebne inwestycje w technologie, które zastępują pracowników.
Jego zdaniem realnie niskie stopy procentowe powinny skłaniać do inwestowania.
Dlaczego nie ma inwestycji? Z powodu niepewności. Jak mówił „Sadownik nie wie czy drzewa do lat zbiorów dotrwają, a więc nie da się przewidzieć rentowności jego inwestycji.”
Stwierdził, że istotna jest struktura oszczędności w gospodarce. Jak mówił w krajach z wysoką stopą oszczędności banki nie są jedynym źródłem finansowania rozwoju firm. Tam istnieje silny rynek kapitałowy, zarówno prywatny, jak i publiczny, który zapewnia kapitał przedsiębiorcom.
Zastanawiał się, gdyby w Polsce była podaż kapitału poza sektorem bankowym o wielkości kilkuset mld złotych, to czy inwestycji nie byłoby więcej. Przywołał w tym kontekście zmiany, jakie wprowadzono w funkcjonowaniu Otwartych Funduszy Emerytalnych kilka la temu.
Ogólny brak zaufania
Sebastian Rynkiewicz, prezes Klastru Obróbki Metali, Centrum Promocji Innowacji i Rozwoju mówił, że firmy klastrowe dużo inwestują. Pochwalił się, że w jego firmie nasycenie robotami jest na podobnym poziomie jak w Niemczech.
Firmy w jego klastrze są nastawione na eksport co wymusza na nich inwestowanie, ale także chroni przed skutkami recesji, bo działalność na rynkach międzynarodowych pozwala na szybkie znalezienie kolejnych partnerów biznesowych.
Przyczyną niskiego poziomu inwestycji jest ogólny brak wzajemnego zaufania w Polsce, banki nie ufają firmom, bankom nie ufają politycy, itd.
Państwo zamiast pomagać przeszkadza przedsiębiorcom
Założenia Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju przypomniał dr Janusz Steinhoff, b. minister gospodarki, przewodniczący Gospodarczego Gabinetu Cieni w Business Centre Club.
„W SOR zakładano relację inwestycji do PKB na poziomie 25%” – powiedział.
W istocie poziom inwestycji obecnie jest niższy niż kiedyś. Powodem są: sposób funkcjonowania państwa, nadmiar regulacji, które „są pisane na kolanie”, bałagan w administracji – nie wiadomo, kto się czym zajmuje się w gospodarce. Są pomieszane kompetencje resortów.
Obok niepewności regulacyjnej, mamy fatalną politykę gospodarczą, polegającą na tworzeniu dominujących państwowych nieefektywnych molochów. Podał przykład sektora paliwowego, energetycznego, gazowniczego.
Tymczasem jednym z czynników zniechęcających do inwestowania są wysokie koszty nośników energii, co jest skutkiem wymienionych wcześniej czynników.
Jak mówił dr Janusz Steinhoff, jeszcze przed wojną w Ukrainie ceny hurtowe energii w Polsce były jednymi z najwyższych w Europie. „To ogranicza naszą konkurencyjność” – powiedział. Zaznaczył, że mamy archaiczny mix energetyczny, ale nie ma się czemu dziwić, skoro politykę energetyczną tworzą w Polsce związkowcy z sektora górniczego i energetycznego.
Inne czynniki zniechęcające do inwestowania, zdaniem Janusza Steinhoffa, to opresyjność państwa, podatki zmieniane kilka razy w roku, aresztowania przedsiębiorców bez podstaw prawnych.
W jego opinii Polska powinna być otwarta na inwestycje zagraniczne. Konieczne jest również odejście od dominacji państwa w gospodarce. Źle zarządzane państwowe firmy prowadzą do niszczenia konkurencji, a konkurencja jest dźwignią postępu w gospodarce. Przez ostatnie 25 lat konkurencja pomagała rozwijać się polskiej gospodarce.
Odnosząc się do kwestii czy państwo powinno wyznaczać kierunki rozwoju gospodarczego i ile powinno go być w gospodarce – Janusz Steinhoff stwierdził, że państwo powinno stworzyć racjonalne warunki do inwestowania i nie powinno łączyć funkcji regulacyjnych z zarządczymi.
Jak się wyraził: „Nie powinno konkurować z przedsiębiorcami i obywatelami.”
Państwo może posiadać systemy przesyłowe gazu i energetyki – bo na państwie ciąży obowiązek zapewnienia dostępu do tej infrastruktury. Również infrastruktura kolejowa powinna być w rękach państwa. Ale po torach powinni jeździć prywatni przewoźnicy.
Obszarem, w którym powinny być wspierane inwestycje, jest energetyka, bowiem koszty energii mają wpływ na konkurencyjność naszej gospodarki.