Wynagrodzenia w 2020 roku: ile zarabia kierowca ciężarówki w Polsce?
– Wynagrodzenie minimalne – jego wzrost i prawidłowe rozliczanie – to jedno. Sprawa płacy minimalnej i znaczne zwiększenie kosztów pracowniczych skomplikuje się, kiedy w życie wejdzie unijna dyrektywa o delegowaniu pracowników. Pakiet mobilności, przed którym, wydaje się, że nie ma już odwrotu, podbije tylko stawki i jeszcze bardziej utrudni funkcjonowanie polskim przewoźnikom na rynku międzynarodowym, między innymi przez, wzrost zarobków kierowców i powroty bez załadunku. 2020 rok jest dla transportowców zapowiedzią niepewnych czasów – mówi Łukasz Włoch, ekspert OCRK.
Wynagrodzenie minimalne po nowemu
Pensja minimum rośnie nieprzerwanie od 20 lat. Co więcej, nowe stawki mają zastosowanie do wszystkich zawodów i branż, niezależnie od wielkości przedsiębiorstwa, regionu czy wyników finansowych, a pracodawca, który wypłaca wynagrodzenie niższe niż zakłada ustawa podlega karze sięgającej nawet 30 tysięcy złotych. Kwota minimalna to nie tylko dochód netto pracownika. Wliczają się w nią również wszystkie składki i świadczenia wynikające ze stosunku pracy w tym między innymi ZUS. W 2020 roku w Polsce miesięczna stawka minimalna to 2600 PLN brutto, czyli 1920,62 na rękę, a plany polskiego ustawodawcy idą jeszcze dalej, gdyż w 2023 roku najniższe, proponowane wynagrodzenie ma osiągnąć pułap 4000 złotych. Pozostaje pytanie, jak tegoroczne podwyżki odczują transportowcy?
Czytaj także: Brexit i brak pracowników wyzwaniem dla polskich firm przewozowych >>>
– Warto zwrócić uwagę, że w branży transportowej częstym zjawiskiem jest określanie w pensji kierowcy wynagrodzenia zasadniczego, czyli tak zwanej podstawy, w kwotach niższych niż wynagrodzenie minimalne. Na taką praktykę pozwala polskie prawo, które wlicza w skład ustawowego minimum m.in. dyżur i premie. Przedsiębiorcy, których kierowcy w umowach o pracę mają wprowadzone niższe wynagrodzenie zasadnicze niż płaca minimalna w danym roku, także odczują podwyżkę poprzez wyższą wartość nadgodzin – wyjaśnia Bartłomiej Zgudziak, ekspert OCRK. – Nadgodzina składa się z podstawy i dodatku. Podstawa do nadgodziny, jeżeli wynagrodzenie zasadnicze nie osiąga ustawowego minimum, obliczana jest z obwiązującej płacy minimalnej.
Tabela 1. Opracowanie własne na podstawie danych z programu 4trans od Inelo.
– Wyższa stawka wynagrodzenia minimalnego wpływa na zmianę dodatku do pensji. Na przykład dla miesiąca, w którym wymiar czasu pracy wynosi 160 godzin stawka godzinowa za czas pracy w nocy wzrośnie z 2,81 do 3,25 złotych – informuje ekspert OCRK. – Zmiany w przepisach powodują konieczność wprowadzenia nowych stawek do wielu umów o pracę. Tym samym przy modyfikacji wartości tak zwanej podstawy warto przyjrzeć się między innymi wysokości ryczałtów. Podniesienie stawek może być także okazją do zweryfikowania pełnej struktury wynagrodzenia tak, aby rozliczenia po nowemu były jak najmniej odczuwalne dla przedsiębiorcy.
Ile zarabia kierowca tira w Polsce?
Poniższe dane z programu 4trans prezentują przykładowe przeliczenie polskiego wynagrodzenia z uwzględnieniem należnych dodatków kierowcy, pracującego cały miesiąc w transporcie międzynarodowym.
Tabela 2. Opracowanie własne na podstawie danych z programu Inelo.
– Najwyższe zarobki odnotowują kierowcy na trasach międzynarodowych. Warto zauważyć, że wraz ze wzrostem pensji minimum w Polsce dopłaty do zagranicznych płac minimalnych będą niższe. Wynika to z większego wynagrodzenia zasadniczego. W symulacji OCRK zostało ono podwyższone o 350 złotych. W przykładowym rozliczeniu czasu pracy kierowcy, pracującego w danym miesiącu rozliczeniowym we Francji i w Niemczech, widoczny jest spadek wartości dopłat nawet o 40 proc. – wyjaśnia Bartłomiej Zgudziak.
Tabela 3. Opracowanie własne na podstawie danych z programu Inelo.
W transporcie międzynarodowym pracodawca może wybrać stawkę diety zagranicznej. Minimalna kwota dobowa w takiej podróży to 30 złotych, a maksymalna może wynieść przykładowo we Francji 50 euro, a w Niemczech 49 euro. W operacjach transgranicznych istotny też jest zwrot kosztów za noclegi i najczęściej wypłacany jest w formie ryczałtu za nocleg. Według niemieckich stawek będzie to równowartość 37,5 euro, a według francuskich przepisów aż 45 euro.
Delegowanie pracownika wiąże się przestrzeganiem prawa międzynarodowego, które zmieni się w lipcu 2020 roku wraz z wejściem w życie unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych. W sektorze transportu, po wejściu w życie pakietu mobilności, będziemy mieć 18 miesięcy na to, by przygotować się na te zmiany. Jeśli nie będzie aktualizacji w polskich przepisach, koszty pracownicze dla rodzimych przedsiębiorców mogą wzrosnąć nawet o 40 proc. W czym dokładnie tkwi problem?
Zarobki kierowcy tira według Unii Europejskiej
– Jeżeli do tej pory kierowca otrzymywał wypłatę na poziomie na przykład 6500 złotych na rękę z uwzględnieniem diet i ryczałtów za noclegi, to przewoźnik ponosił całkowity koszt zatrudnienia około 8500 złotych w zależności od przyjętej podstawy wynagrodzenia. Sytuacja może się diametralnie zmienić, gdyż Unia Europejska chce, by wprowadzić nowe przepisy o delegowaniu również dla kierowców. Może zatem dojść do sytuacji, w której przedsiębiorca będzie zobowiązany wypłacić kierowcy polskie diety wraz z ryczałtem noclegowym i równocześnie pełne sektorowe wynagrodzenie naliczane według prawa państwa, w którym pracownik przebywał, wykonując obowiązki służbowe – informuje Łukasz Włoch z OCRK.
Wyjściem może okazać się zmiana w rodzimych przepisach. Istnieją już propozycje rozwiązań, które pozwolą zaliczać całe wynagrodzenie pracownika na poczet zagranicznej płacy minimalnej, niezależnie od tego, jaka jego część podlega obowiązkowemu odprowadzaniu składek. W takiej sytuacji wzrost kosztów pracowniczych dla przedsiębiorcy może wynieść 15 proc., a nie jak w najgorszym scenariuszu aż 40 proc. Czy tak się stanie w 2020 roku? Tego nie wiemy, a czasu na dostosowanie przepisów jest coraz mniej.
– Jedno jest pewne transportowców czeka teraz trudny czas. Pakiet mobilności zachwieje międzynarodowym systemem drogowym, bo odnalezienie się w skomplikowanych regulacjach i dostosowanie do nowego otoczenia biznesowego, w którym przewoźnicy będą zmuszeni funkcjonować, może sprawić problem w szczególności mniejszym i średnim firmom. Zagrożeniem są nieprzewidziane wzrosty kosztów pracowniczych, nieadekwatne stawki operacji transportowych, częste powroty bez załadunków, niezamierzone błędy w rozliczaniu czasu pracy i płacy według zmienionych zasad, a w konsekwencji niewydolność finansowa i wypadnięcie z rynku na rzecz zachodnich przewoźników – podsumowuje Łukasz Włoch, OCRK.