Wydarzenia i Opinie | Felieton | Trudne czasy, niestandardowe rozwiązania
Marek Rogalski
Autor jest głównym analitykiem walutowym Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska. Tekst prezentuje jego prywatne opinie i nie powinien być inaczej interpretowany.
Scenariusz litery „V” już się zdematerializował, teraz możemy dyskutować o tym, czy będziemy mieć książkowe „W”, czy też może takie koślawe (w zależności od kraju). Teraz Francja i Niemcy, za chwilę reszta? To nie jest wykluczone. Tam wykonuje się znacznie więcej testów, niż w „biedniejszej”, wschodniej części Europy. Część polityków, zwłaszcza w Hiszpanii, czy we Włoszech, będzie się przed tym bronić do końca, mając przed oczami ogromne, wewnętrzne problemy gospodarcze, przy których unijna pomoc będzie kroplą w morzu potrzeb. Zresztą za chwilę będziemy świadkami dość emocjonalnej dyskusji o szumnym programie pomocowym, którym ma zarządzać Komisja Europejska, a jaki jest planowany z początkiem 2021 r. Zapisane tam kwoty (zwłaszcza bezzwrotnych grantów) mogą okazać się stanowczo za małe. Ale nie o to chodzi. Kluczowa będzie szybkość podejmowania decyzji, a Unia Europejska, co pokazał lipcowy szczyt, kiedy program został z bólem zaakceptowany, ma z tym duży problem. Cały ten wątek może za chwilę okazać się dużym ciężarem dla euro, co też przełoży się na kondycję walut naszego regionu CEE3.
Tak, listopad może być trudny. Będzie to okres dużych wyzwań. Otwarcie o gotowości podjęcia szeregu kompleksowych działań podczas grudniowego posiedzenia, wypowiedział się już Europejski Bank Centralny. Najpewniej dojdzie do zwiększenia skali skupu aktywów oraz manewrowania przy stopach procentowych, chociaż wiele miejsca nie ma – negatywne stopy to na dłuższą metę fatalne rozwiązanie dla sektora bankowego. Najbardziej efektywnym wsparciem na obecną chwilę może być kombinacja potężnych programów fiskalnych oraz działań w polityce monetarnej. Tyle że o wezwaniach EBC kierowanych do polityków w ostatnich miesiącach można by pisać wiele. Tym samym, jeżeli myślimy o działaniach banków centralnych, to mamy głównie na myśli to, co robi amerykański FED.
Sytuacja pandemiczna w USA nie jest jednak tak fatalna jak w Europie, a tamtejsi politycy mają już wyrobione zdanie, co do konieczności wprowadzania czasowego lockdownu. Zwłaszcza że był to niepopularny temat w kampanii wyborczej. Czy po 3 listopada coś się w tym względzie zmieni? Joe Biden byłby bardziej skłonny na taki ruch niż Donald Trump. Ale ogromne nadzieje pokłada się też w szczepionce. Tymczasem prace nad nią wciąż trwają i raczej ich oficjalne wyniki nie zostaną zaprezentowane w tym roku. Dr Anthony Fauci z Narodowego Instytutu Zdrowia ocenił pierwsze terminy rejestracji leku najwcześniej na styczeń, a szefowa Komisji Europejskiej nie pozostawiła złudzeń, że Europa otrzyma go nie wcześniej niż w kwietniu. Zastanówmy się też, jak ogromne koszty logistyczne i czasowe pochłonie dystrybucja leku w społeczeństwach – to kolejne kilka bądź nawet kilkanaście miesięcy.
A co, jeżeli szczepionka okaże się mało skuteczna? Wszystko odbywa się w pośpiechu i pod ogromną presją. Tymczasem w prestiżowym medycznym periodyku „Lancet” można było ostatnio znaleźć wywiad z szefową brytyjskiej grupy rządowej ds. COVID-19, która dość sceptycznie wypowiadała się o skuteczności pierwszych szczepionek, zwracając uwagę na to, że mogą nie być wystarczającym remedium na wykształcenie długofalowej odporności stadnej. Pocieszeniem może być tylko fakt, że pani Kate Bingham słynie w mediach ze swojego pesymizmu…
Tak czy inaczej, być może warto postawić sobie pytanie, jak jesteśmy przygotowani na dłuższe zmagania z koronawirusem. Można odnieść wrażenie, że temat w ostatnich miesiącach został nieco zbagatelizowany przez inwestorów i decydentów. Daliśmy się uśpić po poluzowaniu społecznych restrykcji w wakacje, a rynki finansowe zostały zauroczone łatwo dostępnym, bo drukowanym, pieniądzem z FED.