Wizerunek to podstawa. Idea Bank udostępnia swoim klientom bezpłatne studio fotograficzne
Na samym środku pokoju, na statywie pręży się profesjonalna lustrzanka renomowanej, japońskiej marki. Studyjne lampy fotograficzne rozstawione w narożnikach pozwalają osiągnąć znacznie lepszy efekt aniżeli u niejednego fotografa, parającego się na co dzień robieniem zdjęć "do paszportu". Do tego rozwijane, różnokolorowe tła na ścianie, wreszcie specjalny stół bezcieniowy - umożliwiający perfekcyjne ujęcia drobnych przedmiotów... Zaraz, zaraz - czy aby na pewno jesteśmy w b a n k u ? To chyba niemożliwe...
A jednak. Nieodpłatne packshot studio – to kolejny pomysł Idea Banku, przygotowany z myślą o mikroprzedsiębiorcach. Tych, których cała działalność gospodarcza mieści się w garażu lub na domowym regale. W takich warunkach naprawdę trudno zrobić profesjonalne zdjęcia oferowanych produktów: charakterystyczna, PRL-owska mozaika na podłodze, biegający po domu czworonóg, cienie rzucane przez wszystkie możliwe sprzęty domowe – zdecydowanie nie wygląda to profesjonalnie. W nowym packshot studio klienci Idea Banku mogą wykonać zdjęcia niepomiernie bardziej perfekcyjne – a w niektórych biznesach, jak choćby handlu internetowym, odpowiedniej jakości fotografie to połowa sukcesu. I to właśnie młodzi przedsiębiorcy z branży e-commerce uczestniczyli w ostatni wtorek w oficjalnej inauguracji tego wyjątkowego studia fotograficznego, mieszczącego się w warszawskim Idea Hub przy ulicy Polnej.
E-commerce to dziś bez wątpienia jeden z najpopularniejszych kierunków, obieranych przez młodych adeptów biznesu. Dlaczego? Przyczyn jest kilka, jednak najistotniejszą rolę odgrywają bez wątpienia niskie koszty wejścia na rynek. – Moim zdaniem mając 50 tysięcy złotych można postawić swój pierwszy mały biznesik – ocenia Jakub Domeracki, szef Idea Box – inkubatora przedsiębiorczości Idea Banku. W przeciwieństwie bowiem do klasycznego sklepu, gdzie miesięczny czynsz idzie z reguły w setki, jeśli nie tysiące złotych, w świecie wirtualnym możemy skorzystać z nader bogatej oferty szablonów sklepów internetowych – pośród których niemałą część stanowią te bezpłatne lub dostępne za symboliczną złotówkę. Dlatego rynek e-commerce rozwija się jak żaden inny: w ciągu ostatnich dziesięciu lat jego wartość wzrosła przeszło dziesięciokrotnie, z 3,1 mld do 33 mld złotych. Ale nie tylko cena kusi przedsiębiorców do wejścia w wirtualny kanał sprzedaży. W Internecie łatwiej śledzić trendy i tendencje klientów, którzy – w przeciwieństwie do kupujących w stacjonarnych placówkach – nie są w 100 procentach anonimowi. Dla wielu firm ogromne znaczenie ma globalny zasięg – w przypadku sprzedaży stacjonarnej na ogólnoeuropejską sieć sklepów mogą sobie pozwolić tylko giganci, a tu jedna witryna umożliwia dostarczanie produktów na wszystkie kontynenty. Łatwiej też targetować działania promocyjne i marketingowe, na przykład umieszczając reklamy na określonych, specjalistycznych serwisach informacyjnych.
W jakim kierunku warto rozwijać biznes internetowy? Można iść najprostszą drogą: zamawiać popularne produkty w hurtowniach lub bezpośrednio u dalekowschodnich producentów, wystawiać na internetowych portalach aukcyjnych – konkurując głównie (a niekiedy wręcz wyłącznie) ceną. – Jeśli zakładamy biznesy które tylko pośredniczą w dystrybucji to wówczas najistotniejsza jest cena – ocenia Marta Siekierska, ekspert Idea Banku od marketingu internetowego. Tyle, że to kierunek mało perspektywiczny. – Konkurencja cenowa nie ma sensu. Ta polityka prowadzi donikąd – uważa Domeracki. Dlatego coraz więcej firm – również i startupów – już na samym początku kieruje się dewizą prezesa Amazon.com Jeffa Bezosa: „Nie martwi mnie ktoś, kto oferuje ceny o 5 proc. niższe. Niepokoi mnie ktoś, kto może zaoferować lepsze doznania dla klienta„.
Dokonując wyboru, pamiętać trzeba wszakże o jednym: konsekwencji. – Najważniejsza rzecz, jaka istnieje – precyzyjne dobranie grupy docelowej. Nie da się sprzedawać produktu na Allegro, osiągając 50 gr marży na tym produkcie, i sprzedawać produktu w klasie premium – podkreśla Dariusz Kulpaka, właściciel firmy Bacara Art. Produkt oferowany przez jego firmę – artystyczne herbaty, rozwijające się w szklance na kształt kwiatu – klasyfikuje się bez wątpienia w tej drugiej kategorii. – Od początku zdecydowaliśmy się na klasę premium; w ogóle nie braliśmy pod uwagę żadnych portali aukcyjnych, obniżek, zabiegów marketingowych; wszystkie środki szły na podwyższenie jakości – dodaje Kulpaka.
– My też nie gramy ceną – twierdzi Katarzyna Stańczak, właścicielka firmy Plushers, wytwarzającej pluszaki na indywidualne zamówienie dzieci. W przypadku tych akurat produktów wygląd i kolor przyszłego misia, tygrysa czy krokodyla określa… jego przyszły właściciel – korzystając z umieszczonego na stronie przedsiębiorstwa kreatora zabawek. Wykonanie wymarzonej maskotki trwa nawet do 10 dni roboczych. – Jeśli chodzi o spersonalizowane produkty, to klienci są w stanie długo czekać – dodaje Stańczak.
Jak powstają współczesne e-sklepy? Niekiedy impulsem do rozpoczęcia bardzo dobrze prosperującej firmy może być… hobby jej założyciela. Ktoś lubi szydełkować, inny realizuje się budując modele prastarych okrętów. Po jakimś czasie nadchodzi refleksja: skoro jestem w tym dobry, dlaczego nie spróbować zarobić na swej pasji? Oknem na świat na tym etapie zazwyczaj staje się platforma aukcyjna. – To droga praktycznie za darmo; nie trzeba wielkich pieniędzy żeby uszyć pierwsze trzy miśki albo zrobić trzy chińskie herbaty – a już widać, czy to się sprzedaje – zaznacza Domeracki. Po jakimś czasie każdy, kto ma bardziej ambitną ofertę stwierdza, że nie opłaca się wystawiać swoich produktów wśród tysięcy myszek komputerowych po 5 złotych i rowerów prosto z Chin – wówczas nadchodzi decyzja o budowie własnego sklepu internetowego. I właśnie wtedy, poza jakością towaru i obsługi, zaczyna liczyć się troska o wizerunek. – Najważniejsza rzecz: dobrze wybrać domenę, zastrzec jak najszerzej i jak najtaniej związaną z produktem. Prędzej czy później wystąpi problem związany z wykładaniem pieniędzy na pozycjonowanie produktu – uważa Kulpaka. Również Michał Piętowski, właściciel firmy MenSpace dostarczającej kosmetyki klasy premium dla mężczyzn wskazuje, że na pewnym etapie działalności konieczna stała się gruntowna zmiana sposobu prezentacji firmy, mająca na celu większe uwydatnienie prestiżowego charakteru kosmetyków.
– W e-commerce najważniejsza jest komunikacja. Jeśli ta komunikacja jest właściwie zrobiona to znaczy, ze strona jest perfekcyjna – przypomina Jakub Domeracki. A jest o co walczyć; jeszcze kilka lat temu średnie zyski e-sklepów oscylowały wokół 300-400 tysięcy złotych, dziś jest to z reguły kilka milionów.
Karol Jerzy Mórawski