Widmo nacjonalizacji na Węgrzech nie pomaga rynkom

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bienkowska.urszula.02.150x226Rząd Viktora Orbána, obecnie zajęty rozwiązywaniem problemu kredytów walutowych, wyznaczył sobie właśnie kolejny cel, który, jak łatwo przypuszczać już na etapie wstępnych zapowiedzi, również nie spodoba się wielkim koncernom.

Chodzi o zmianę sposobu działania firm z sektora użyteczności publicznej – w pierwszej kolejności dostawców energii, które według wizji rządu, nie powinny realizować ogromnych zysków, ale działać na zasadzie non-profit, przeznaczając wszystkie potencjalne nadwyżki na np. podniesienie standardów oferowanych usług.

Jak tłumaczy przewodniczący frakcji parlamentarnej rządzącej partii Fidesz, zrozumiałe jest, że zagranicznych firm „nie ucieszy taka wiadomość”, ale ważniejszy jest tu interes państwa, czyli to, aby zwykły obywatel mniej płacił za energię elektryczną, wodę, ogrzewanie czy wywóz śmieci. Już w zeszłym roku, na spotkaniu z ambasadorami w 2012 roku premier Orbán powiedział, że zdaje sobie sprawę z czekającej go ciężkiej dyskusji z Brukselą na ten temat, jednak za przykład stawia Francję i Danię, gdzie rząd za pomocą odpowiednich regulacji wpływa na maksymalne możliwe zyski firm, które same muszą zdecydować, czy opłaca im się działać w takich warunkach.

Wracając do pomysłu w piątkowym programie radiowym, Orbán konsekwentnie unikał słowa „nacjonalizacja”, które nasunęłoby skojarzenia z czasami komunizmu, mówiąc raczej o „wspólnej własności”. Jak powiedział rzcznik rządu András Giró-Szász, nie ma tu mowy o nacjonalizacji ani wywłaszczeniu, chodzi raczej o wykupienie niektórych dostawców. Projekt ustawy mówiącej o przekształceniu spółek użyteczności publicznej w firmy o profilu non-profit ma trafić do parlamentu wiosną przyszłego roku. Chodzić będzie głównie o wcześniej sprywatyzowane spółki.

Analitycy węgierscy wskazują, że Orbánowi ciężko będzie znaleźć fundusze na przeprowadzenie takiej operacji. Wprowadzenie tych planów w życie przy obecnym budżecie będzie trudne, szczególnie gdy trwają prace nad zwiększeniem deficytu, a wzrost gospodarczy będzie prawdopodobnie zerowy.

Analitycy węgierscy wskazują, że Orbánowi ciężko będzie znaleźć fundusze na przeprowadzenie takiej operacji. Wprowadzenie tych planów w życie przy obecnym budżecie będzie trudne, szczególnie gdy trwają prace nad zZapowiedzi i obecne działania rządu wobec banków, wyraźnie wskazują,że obecny premier łagodnie mówiąc nie jest zwolennikiem międzynarodowych korporacji. Nacjonalizacja dostawców energii byłaby tylko kolejnym krokiem po odkupieniu akcji węgierskiego giganta naftowego MOL. Analitycy wskazują również, że rządzący Fidesz szykuje się już do niedalekich wyborów parlamentarnych, które odbędą się w 2014 roku.większeniem deficytu, a wzrost gospodarczy będzie prawdopodobnie zerowy.

Oczywiście jest to kolejny fatalny sygnał dla rynków. Bux pozostaje w trendzie horyzontalnym zarówno krótkoterminowym – prostokąt o wysokości 800 punktów oraz w długim terminie pomiędzy 17462, a 19880. Im dłużej notowania będą przebywały w pobliżu dolnych ograniczeń konsolidacji, tym większe są szanse na wejście rynku w bessę.

Urszula Bieńkowska,
specjalista rynku CFD i Forex,
City Index