Wiceprezes NBP: podnoszenie stóp procentowych w tym momencie byłoby dużym błędem
Analizując dokładnie naszą gospodarkę, w tym momencie podnoszenie stóp procentowych byłoby dużym błędem.
„My jesteśmy cały czas w niepewności (…), cały czas nie wiemy, co będzie się działo z pandemią, nie wiemy jak ta gospodarka będzie się dalej rozwijała. Wiemy, że na jesieni będziemy mieli kolejną falę, że przyjdzie do nas wariant Delta. (…) Jak on wpłynie na gospodarkę? Mamy nadzieję, że mniej niż dotychczas, ale tego nie wiemy” – powiedziała wiceprezes NBP.
Normalizacja polityki pieniężnej będzie możliwa w sytuacji, gdy będziemy pewni, że wychodzimy z kryzysu i nie czeka nas kolejna fala i będziemy wiedzieli, że gospodarka nie reaguje bardzo silnie negatywnie na kolejne fale kryzysu covid.
Szybkie obniżenie inflacji niosłoby ryzyko istotnych kosztów dla stabilności makroekonomicznej i finansowej
Próba szybkiego obniżenia inflacji wiązałaby się dzisiaj z ryzykiem pojawienia się istotnych kosztów dla stabilności makroekonomicznej i finansowej – powiedziała w trakcie posiedzenia komisji sejmowej wiceprezes NBP. Dodała, że „wszystkie prognozy” wskazują, że inflacja obniży się, choć do końca roku będzie przekraczać 3,5 proc.
Próba szybkiego obniżenia inflacji wiązałaby się dzisiaj z ryzykiem pojawienia się istotnych kosztów dla stabilności makroekonomicznej i finansowej.
„Należy bowiem mieć na uwadze, że aktywność gospodarcza dopiero się odbudowuje po pandemii. W I kw. br. PKB był nadal niższy niż przed pandemią, niższa była też konsumpcja, co jasno pokazuje, że to nie zwiększony popyt konsumpcyjny jest źródłem obecnie podwyższonej inflacji. Z kolei poziom zatrudnienia i dynamika wynagrodzeń w przedsiębiorstwach pozostają niższe niż przed wybuchem pandemii. Należy też pamiętać, że 300 tys. miejsc pracy wciąż dofinansowuje się ze środków publicznych. Wprawdzie dostępne prognozy wskazują, że w najbliższych kwartałach nastąpi dalsze ożywienie koniunktury, jednak skala i tempo tego ożywienia są obarczone niepewnością. (…) Dlatego dzisiaj NBP nadal wspiera ożywienie gospodarcze, a jednocześnie stabilizuje inflację na poziomie celu inflacyjnego w średnim okresie” – powiedziała Kightley.
Cel inflacyjny NBP ma charakter średniookresowy
Kightley zaznaczyła, że cel inflacyjny NBP ma charakter średniookresowy, co oznacza, że ze względu na szoki makroekonomiczne lub finansowe inflacja może okresowo kształtować się poniżej lub powyżej celu, w tym również poza przedziałem odchyleń od celu.
„Reakcja polityki pieniężnej na szoki jest elastyczna i zależy od ich przyczyn oraz oceny trwałości ich skutków, w tym wpływu na procesy inflacyjne. W przypadku odchylenia inflacji od celu RPP w sposób elastyczny określa pożądane tempo powrotu do celu” – dodała
Inflacja do końca roku będzie przekraczać 3,5 proc.
Kightley powiedziała ponadto, że „wszystkie prognozy” wskazują, że po wygaśnięciu oddziaływania czynników o charakterze administracyjnym i podażowym inflacja obniży się, choć do końca roku będzie przekraczać 3,5 proc.
„Podwyższona bieżąca inflacja wynika więc głównie z odziaływania czynników zewnętrznych, efektów bazy, a w Polsce dodatkowo z czynników regulacyjno-ekologicznych. Wśród czynników zewnętrznych znajduje się wzrost cen surowców w tym roku w powiązaniu z silnym efektem bazy (…). Do tego doszedł globalny wzrost cen żywności, a także wzrost kosztów transportu międzynarodowego i zaburzenia globalnych łańcuchów dostaw. Jednocześnie w Polsce do podwyższenia rocznego wskaźnika inflacji przyczyniają się wyższe opłaty za wywóz śmieci oraz istotny wzrost cen prądu z początku roku. Wymienione czynniki odpowiadają w całości za przekroczenie celu NBP i prawdopodobnie przyczyniają się do tego, że do końca bieżącego roku roczny wskaźnik inflacji utrzyma się powyżej górnej granicy odchylenia od celu inflacyjnego. Jednak wszystkie prognozy wskazują, że w przyszłym roku po wygaśnięciu wpływu tych czynników inflacja obniży się” – powiedziała wiceprezes NBP.
NBP nie widzi bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości
Narodowy Bank Polski nie widzi bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości – powiedziała w trakcie posiedzenia komisji sejmowej Marta Kightley.
Nie widzimy na rynku nieruchomości bańki spekulacyjnej. Widzimy, że tutaj zachodzą pewne dostosowania.
„W wyniku kryzysu, w zeszłym roku spadła aktywność w sektorze budowniczym i teraz ona ruszyła na nowo i podaż mieszkań, nieruchomości wzrośnie. Jak patrzymy na tempo tej zmiany ceny (na rynku mieszkaniowym – przyp. red.), to ona nie odbiega od tego, co było przed pandemią ani od wzrostu wynagrodzeń” – powiedziała wiceprezes NBP.
Członek zarządu NBP Paweł Szałamacha poinformował podczas posiedzenia komisji, że podstawowym paramentem mierzącym stopień rozgrzania tego rynku jest relacja przeciętnego wynagrodzenia do przeciętnej ceny transakcyjnej metra kwadratowego na rynku.
„Ta relacja jest stała. Nie następuje podgrzanie bańki nieruchomościowej” – dodał.
Brak silnej akcji kredytowej wynika ze słabego popytu
Brak silnej akcji kredytowej wynika ze słabego popytu na kredyt – powiedziała wiceprezes NBP.
„To, że nie ma silnej akcji kredytowej, pomimo niskich stóp procentowych, wynika z tego, że nie ma popytu na kredyt. Przedsiębiorstwa muszą być przekonane, że będą dobre perspektywy gospodarcze, żeby ten kredyt brać” – powiedziała wiceprezes NBP.
NBP zdecydował o ekspozycji na rynek akcji przez kontrakty futures
NBP rozpoczął w br. – w ramach zarządzania rezerwami – inwestycje na rynkach akcji poprzez kontrakty futures, głównie na indeksy akcji na rynku amerykańskim i europejskim, poinformowała Marta Kightley.
Robimy przegląd tych narzędzi, które stosujemy i w zeszłym roku zarząd NBP podjął decyzję o przyjęciu niewielkiej ekspozycji na rynek akcji poprzez kontrakty futures.
„Są to kontrakty na główne indeksy akcji na rynku amerykańskim i europejskim jest to nowość i zostało to wprowadzone w tym roku” – powiedziała Kightley podczas posiedzenia Komisji Finansów Publicznych nt. sprawozdania z wykonania założeń polityki pieniężnej na rok 2020″ i „Sprawozdania z działalności Narodowego Banku Polskiego w 2020 roku”.
Mikołaj Raczyński z Noble Funds TFI: ekspozycja NBP na giełdowe kontrakty futures nietypowa i niezrozumiała
Nie znamy szczegółów ekspozycji NBP na rynek akcji, jednak wykorzystanie go tego celu kontraktów futures wydaje się w tym przypadku nietypowe i niezrozumiałe – ocenił w rozmowie z PAP Biznes Mikołaj Raczyński, dyrektor działu zarządzania funduszami w Noble Funds TFI.
„Nie znamy szczegółów tych operacji – nie wiemy, co dla NBP oznacza niewielką pozycję na rynku akcji. Jednakże metoda wykorzystania do tego kontraktów futures jest nietypowa i raczej w tym przypadku niezrozumiała. NBP dysponuje odpowiednimi rezerwami walutowymi i mógłby w tym celu wykorzystać papiery wartościowe, a nie derywaty” – powiedział PAP Biznes Mikołaj Raczyński, dyrektor działu zarządzania funduszami w Noble Funds TFI.
„Co do zasady banki centralne rynków wschodzących posiadających własną walutę raczej starają się trzymać te rezerwy w instrumentach bardziej bezpiecznych, bądź mniej skorelowanych z czynnikami ryzyka koniunktury. W skrajnej sytuacji, gdy wydarzyłoby się coś nieprzewidzianego, te rezerwy są wtedy potrzebne, a jednocześnie będąc ulokowane w rynku akcji doświadczają spadku wartości wraz z przeceną na ryzykownych aktywach. Wydaje się, że na ten moment NBP ma większe priorytety niż inwestowanie na rynku futures” – dodał.