Węglowe giganty liczą straty, producenci sprzętu górniczego wykazują zyski
W najbliższym czasie możemy spodziewać się przetasowań w strukturze własnościowej największych spółek na rynku wydobywczym - przygotowany przez rządowych ekspertów plan naprawczy dla Kompanii Węglowej zakłada sprzedaż przynajmniej kilku należących do giganta zakładów górniczych innym podmiotom. W przeciwnym kierunku idą postulaty górniczych związków zawodowych; zdaniem związkowców polskie holdingi węglowe najlepiej połączyć w jedną grupę kapitałową. Równocześnie dynamicznie rozwija się przemysł maszyn górniczych i wyposażenia kopalń.
Strata największego unijnego producenta węgla kamiennego – Kompanii Węglowej z tytułu sprzedaży wyniosła w pierwszym półroczu 2014 roku 34,85 złotych za tonę – takie dane podało pod koniec lipca Ministerstwo Gospodarki. To wzrost o niemal dwa złote w stosunku do roku poprzedniego, kiedy do każdej tony sprzedanego węgla Kompania musiała dołożyć 33,02 zł z innych źródeł. Wszystko wskazuje, że o 20 proc. wzrośnie również strata z tytułu sprzedaży węgla w całym 2014 roku – w ubiegłym roku wynosiła ona 1,2 miliarda złotych, obecnie mówi się o ratowaniu na poziomie 1,5 miliarda. Zdaniem prezesa KW Mirosława Tarasa, pośród 14 zakładów górniczych wchodzących w skład kompanii jedynie trzy są w pełni rentowne. Nie najlepiej wiedzie się również drugiemu gigantowi – Katowickiemu Holdingowi Węglowemu; od pewnego czasu wyzwanie dla tej spółki stanowi nawet zapewnienie środków na wypłatę wynagrodzeń. Również i w tym przypadku cały holding ciągną w dół nierentowne, z reguły wyeksploatowane zakłady wydobywcze.
Na eksploatację nierentownych pokładów węgla jako jeden z fundamentalnych kłopotów polskiego górnictwa węglowego zwrócili uwagę autorzy raportu, zawierającego wyniki zakończonego w czerwcu br. audytu w największych polskich spółkach węglowych. Badaniem, przeprowadzanym przez firmę doradczą Roland Berger Strategy Consultants, objęto Kompanie Węglową, Katowicki Holding Węglowy i Jastrzębską Spółkę Węglową. Zalecenie audytorów jest wyraźne: pierwszym krokiem do uzdrowienia sytuacji w branży powinno być zamknięcie tych pokładów, w przypadku których koszty wydobycia węgla przekraczają jego wartość rynkową. Nie jest to bynajmniej wniosek optymistyczny – takie posunięcie byłoby bowiem równoznaczne z całkowitym zamknięciem kliku zakładów górniczych. Dlatego władze Kompanii Węglowej zamierzają zastosować rozwiązanie pośrednie. Zdaniem prezesa Tarasa nierentowne zakłady należy podzielić na dwie kategorie. Do pierwszej zaliczyć należy placówki wyeksploatowane, którym raczej nic nie pomoże – i trzeba dążyć do ich likwidacji. Drugi przypadek to te zakłady, w których wydobycie stoi na granicy opłacalności z innych przyczyn – na przykład dużym ryzykiem wystąpienia szkód górniczych i koniecznością wypłaty olbrzymich odszkodowań. Do każdego z takich zakładów należy podchodzić indywidualnie – szansą dla niektórych może być radykalne ograniczenie wydobycia, umożliwiające utrzymanie egzystencji zakładu bez generowania strat.
– Górnictwo nasze znajduje się na równi pochyłej – twierdzi Józef Wolski, prezes Grupy Kopex, której spółki prowadzą specjalistyczne inwestycje dla górnictwa oraz dostarczają temu sektorowi węglowemu maszyn i oprzyrządowania produkcyjnego. – Wyniki II kwartału tego roku potwierdziły tę tendencję, która występowała już od końca roku 2012, Pierwszy kwartał 2014 potwierdził (…) tendencję wzrostu kosztów przy równoczesnym zmniejszaniu ceny zbytu, a więc zwiększanie się ujemnej akumulacji na węglu. Drugi kwartał okazał się jednak rekordowy pośród tych „złych kwartałów” – ponieważ akumulacja ujemna dobija już do 50 złotych na jednej tonie węgla (…) 319 złotych koszt jednostkowy wydobycia, cena zbytu tylko 270 złotych za tonę.
Alarmującym dla polskiego sektora węglowego wskaźnikiem jest również istotny spadek nakładów na zakup nowych maszyn i urządzeń; w roku 2012 ze sprzedaży 1 tony węgla 22 złote przeznaczano na zakup nowego sprzętu, a rok później – tylko 15 zł. Pierwsza połowa tego roku przyniosła kolejny spadek w tej dziedzinie – na nowe maszyny przeznaczano zaledwie 11 złotych z każdej sprzedanej tony węgla. Oznacza to, że kopalnie pracują na starym wyeksploatowanym i w konsekwencji nieefektywnym sprzęcie – co dodatkowo zmniejsza ich efektywność. Potwierdzają to wyniki branży – w pierwszym półroczu tego roku wydobyto tylko 35,2 mln ton wydobycia, podczas gdy w analogicznym okresie 2012 roku wydobyto 39,2 mln ton węgla, a w roku ubiegłym 37,5 ton. Okazuje się, że spadające wydobycie wciąż jest wyższe aniżeli popyt na polski węgiel:
– Polskie górnictwo chce dostosować swoje moce produkcyjne do rynku – i tu tez nie nadąża za rynkiem, ponieważ 35,2 miliona ton wydobycia sprzedaż wyniosła tylko 32,7 miliona ton w ciągu półrocza. Oznacza to, że 2,5 miliona ton znalazło się na zwałach – podkreślił prezes Wolski, zaznaczając równocześnie, że bez radykalnych zmian i nakładów na modernizację nie ma co liczyć na poprawę w branży:
– Nie ma co marzyć o konkurencyjności. Obecnie wskaźnik wydajności wynosi ok. 680 t węgla na pracownika i jest jednym z najniższych w całym światowym górnictwie.
Tymczasem na miejsce dotychczasowych potentatów zaczynają wchodzić niezależni inwestorzy. Niekiedy tuż obok likwidowanej kopalni powstaje bądź planowany jest nowy zakład górniczy. Tak stanie się zapewne w Zagłębiu – nieopodal wygaszanej właśnie sosnowieckiej kopalni Kazimierz-Juliusz, należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego, w pobliskich Mysłowicach ruszyć ma budowa nowej kopalni. Nowe inwestycje to szansa dla producentów maszyn i oprzyrządowania dla górnictwa – dla przykładu, wyniki Grupy Kopex z drugiego kwartału tego roku w dziedzinie sprzedaży maszyn i urządzeń dla górnictwa podziemnego były o ponad 29 proc. lepsze aniżeli przed rokiem. Polscy producenci dostarczają oprzyrządowanie nie tylko rodzimym inwestorom, ale również spółkom wydobywczym z całego świata, od Chin i Rosji po kraje Ameryki Łacińskiej. Na rynek wchodzą również całkowicie nowe podmioty; z początkiem września br. w Tarnowskich Górach rozpoczęła działalność spółka Miilux. Firma, w której większościowy udział ma fińska Miilukangas Group, specjalizuje się w produkcji wysokowytrzymałych blach dla różnych segmentów przemysłu wydobywczego.
Karol Jerzy Mórawski