Warren Buffett, najsłynniejszy inwestor zmienia swoją strategię pod wpływem koronawirusa
Najważniejsze dla światowej finansjery okazały się zdania dotyczące rezygnacji z inwestycji w przewozy lotnicze. Podczas dorocznego zgromadzenia sprawozdawczego imperium inwestycyjno-ubezpieczeniowego Berkshire Hathaway, którego jest głównym akcjonariuszem i szefem oraz przewodniczącym rady, Warren Buffet powiadomił, że firma sprzedała za 6,5 mld dolarów udziały w czterech amerykańskich liniach lotniczych.
Buffet inwestuje w obligacje USA
Skomentował lapidarnie, że biznes lotniczy „zmienił się w bardzo znaczący sposób”. Teraz bardzo wielu głowi się, co by to miało znaczyć w dłuższym terminie i jak bardzo inny stać się może transport lotniczy.
Istotniejszym sygnałem na dziś jest jednak to, co Warren Buffet zrobił z pieniędzmi za akcje przewoźników lotniczych. Nie kupił za nie innych akcji, lecz amerykańskie obligacje skarbowe.
Ten kryzys jest inny?
Optymizmem po tej wiadomości nie powiało, zwłaszcza że gdy poprzedni kryzys zmroził rynki kupował bardzo dużo. W 2008 r. nabył m.in. akcje Goldman Sachs za 5 mld dol., General Electric za 3 mld dol. oraz mniejsze pakiety ConocoPhillips, Wells Fargo, czy American Express.
W miesiąc po tym jak bank Lehman Brothers złożył wówczas wniosek o upadłość Warren Buffet mówił: „W krótkim okresie wzrośnie bezrobocie, opadnie aktywność biznesowa, a nagłówki prasowe będą ciągle straszyć. Co zatem robię? Kupuję amerykańskie akcje”.
Dziś od razu przychodzi do głowy powiedzenie, które straciło niegdysiejszą niby-magię i ulokowało się w rejonach dla grepsów, że „Tym razem jest inaczej”.
Berkshire Hathaway nie inwestuje, a magazynuje. Jej księgi mówią, że przetrzymuje aż 137 miliardów dolarów żywej, wolnej gotówki.
Duże liczby im większe, tym mniejsze czynią wrażenie, bo w milionach liczyliśmy krupki tylko przez krótki czas po PRL-u. Ubiegłoroczne dochody polskiego budżetu centralnego wyniosły 400 mld zł. Te 137 mld dol. to wg dzisiejszego kursu 570 mld zł, o 170 mld więcej.
Jak inwestował Warren Buffet?
Na czas pandemii Warren Buffet odstąpił od reguły opisanej w jednym z jego słynnych bon-motów, wg której należy się bać, kiedy inni są chciwi i być chciwym, kiedy inni się boją.
Najwyraźniej, boi się teraz jak wszyscy inni. Nie jest to jednak strach jakiś paniczny. Na koniec tele-zgromadzenia pan Buffet rzucił iskierkami nadziei mówiąc: -Amerykański cud i amerykańskie czary-mary zawsze brały górę i znowu będzie nie inaczej.
Nikt nie odważyłby się powiedzieć, że w Berkshire Hathaway dzieje się cokolwiek bez jego wiedzy i udziału, więc jego są sukcesy i porażki. Pierwszy kwartał to klęska. Konglomerat miał stratę w wysokości 50 mld dolarów.
Na razie wynik ten blednie jednak wobec faktu, że przez ostatnie 15 lat tylko przez trzy kwartały był na minusie. Co będzie dalej, „się zobaczy”.
Warren Buffet skończy w sierpniu 90 lat. Wielki majątek i równie wielki podziw zdobył dzięki przemyślanym inwestycjom. Był i jest tradycjonalistą. Kupował i kupuje wyłącznie te firmy, których model i działanie rozumie oraz jest w stanie obserwować na bieżąco.
W jego portfelu jest zatem miejsce tylko dla nielicznych, starannie dobranych spółek. Jak na starszego pana przystało nie ma w nim Facebooka, czy Twittera, ale są akcje wielkich banków, Mastercard i VISA, General Motors, koncernu Coca-Cola, Kraft-Heinz (do którego należą m.in. swojskie Pudliszki), ale także Apple i Amazona.
Dziś pan Buffet wydaje się być skonfundowany, ale może to już kwestia wieku.
Na koniec refleksja związana z kwestią nierówności wałkowaną od lat przez ludzi nienawykłych wszakże do kulania wałkiem, lecz mistrzów za to mielenia jęzorem.
Najbogatsi tego świata, a już zwłaszcza Warren Buffet, nie jedzą za swoje miliardy trzech homarów dziennie i nie wysiadują na sedesach ze szczerego złota, obmyślając jak by tu jeszcze upokorzyć i wykorzystać całą resztę, a już zwłaszcza prekariat. Zarabiają pieniądze, żeby cieszyć się sukcesem i żeby był z niego pożytek. Pan Buffet już ogłosił ponadto, że 99 proc. swego osobistego majątku przekaże na zbożne cele rozwoju różnych ważnych dziedzin.
Osobiście, po części z braku rozsądnej alternatywy, wolę, gdy karty w gospodarce rozdają on i jemu podobni, niżby mieliby tasować je ministrowie i dyrektorzy departamentów, zawsze swoi – nie moi, i nie wasi.