W Polsce upada coraz więcej firm usługowych
Euler Hermes Collections, spółka z Grupy Allianz, dostawca raportów handlowych, na podstawie oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego zbadała sytuację polskich firm w kontekście bankructw - w czerwcu oficjalnie opublikowano informację o upadłości 76 firm wobec 85 takich ogłoszeń w czerwcu ubiegłego roku. W całym półroczu opublikowano informacje o upadłości 418 firm wobec 483 w tym samym okresie ubiegłego roku (spadek o 14%).
Opublikowane w czerwcu orzeczenia o upadłości dotyczyły firm mających zsumowany ostatni znany obrót na poziomie ok. 720 milionów złotych a zatrudniały one razem ok. 1,9 tys. osób.
- Nie widać wzrostu wydatków ludności – upada wiele firm usługowych.
- Widoczne problemy grupy firm związanych z rynkiem deweloperskim.
- Budownictwo – w drugim kwartale liczb upadłości była zbliżona do ubiegłorocznej. Widoczna zmiana: spadła ilość upadłości firm wyspecjalizowanych w pracach wykończeniowych, problemy mają firmy budownictwa ogólnego.
- Produkcja: upadłości mniej niż przed rokiem, ale inaczej niż wtedy, obecnie dotykają one firm z branży art. inwestycyjnych (wyroby metalowe, części, maszyny). W branży spożywczej – wśród producentów oraz firm dystrybucyjnych, które upadają pojawiają się firmy zajmujące się nabiałem czy produktami zbożowymi, a nie z sektora mięsnego.
- Czerwiec – liczba upadłości wyższa niż rok temu w województwach południowo-wschodnich, ale nie widać w tym związku z sytuacją za bliską granicą – na Ukrainie.
Jak podsumować można pierwsze półrocze? – Warto zauważyć, iż chociaż liczba opublikowanych oficjalnie upadłości jest niższa jest niż w roku ubiegłym (obecnie o ok 14%), to ogólnie tempo poprawy nie jest już tak duże jak w samym pierwszym kwartale, gdy spadek liczby ogłaszanych upadłości w porównaniu do r. 2013 był nawet ponad 20% – mówi Maciej Harczuk, prezes zarządu Euler Hermes Collections, spółki z Grupy Allianz. – Potwierdza to krzywa trendu – która co prawda nie zapowiada wzrostu liczby upadłości, ale pewne wyhamowanie tempa poprawy, spadku ich liczby. Spodziewamy się, iż w całym 2014 roku liczba opublikowanych w Polsce upadłości będzie niższa o 10% w stosunku do roku ubiegłego. Wynika to z problemów, które widzimy obecnie na trzech polach potencjalnego wzrostu: wzrostu popytu krajowego, eksportu oraz inwestycji.
Widoczne problemy firm usługowych – Polacy jednak oszczędzają, a w każdym razie nie wydają na usługi tyle samo, ile kilka lat temu?
Chociaż w innych sektorach polskiej gospodarki upadłości jest mniej lub ich liczba jest zbliżona do ubiegłorocznej, to w sektorze usług widać cały czas istotny wzrost liczby bankructw. – Przede wszystkim widać problemy sektora hotelarsko-gastronomicznego, którego dotyczyło osiem opublikowanych w czerwcu upadłości – mówi Michał Modrzejewski, dyrektor w Dziale Analiz Branżowych Euler Hermes Collections, spółki z Grupy Allianz. – Problemy dotykają także placówek służby zdrowia, czy np. klubów fitness. Ale ograniczanie wydatków na usługi wciąż ma miejsce także wśród klientów biznesowych, o czym świadczą bankructwa agencji reklamowych, firm obsługi informatycznej czy wynajmujących sprzęt biurowy – sporadyczne jeszcze 2-3 lata temu.
Popyt konsumencki generalnie rośnie jednak obecnie wolniej, niż jeszcze w pierwszym kwartale, co przekłada się także na upadłości 6 firm produkujących lub handlujących odzieżą i obuwiem czy np. zegarkami.
Inwestycje mieszkaniowe ruszają, a mimo to upadają firmy związane z rynkiem nieruchomości
Wzrasta liczba rozpoczynanych inwestycji mieszkaniowych, duża (blisko 40 tys.) jest aktualnie pula pozwoleń na budowę kolejnych mieszkań. Kredyt jest obecnie stosunkowo tani (chociaż ostatnio zapowiadano podwyżkę stóp procentowych), a obecny rządowy program wsparcia zakupu mieszkań koncentruje się na rynku pierwotnym, co służy deweloperom. Dlaczego zatem w czerwcu ogłoszono upadłość sześciu firm związanych z realizacją inwestycji (nie wszystkie były de facto developerami, ale jeśli tylko wykonywały inwestycje – to na ich zlecenie, ich kondycja była pochodną sytuacji zleceniodawcy) oraz czterech firm wyspecjalizowanych w obrocie i zarządzaniem nimi?
– Mniejsze podmioty, a nawet te silne na lokalnym rynku (np. dolnośląskim) mają problemy ze zrestrukturyzowaniem swojej działalności, refinansowaniem zadłużenia nie mówiąc już o rozpoczynaniu nowych inwestycji. Wzrost na rynku mieszkaniowym jest faktem, ale nie jest to jeszcze hossa porównywalna do lat 2008-2009, obecnie korzystają na niej najsilniejsze finansowo podmioty. Mamy nawet do czynienia z powrotem tendencji zakupu mieszkań dopiero planowanych, przysłowiowych „dziur w ziemi”, ale nie u wszystkich deweloperów. Trudno jednoznacznie oceniać, czy jest to bardziej efekt wprowadzenia rachunku powierniczego, czy podejścia instytucji finansowych do deweloperów, ufających tylko podmiotom będącym w bardzo dobrej sytuacji finansowej. W okresie spadku sprzedaży mieszkań w roku ubiegłym deweloperzy przejęli częściowo rolę pośredników finansowych w zdobyciu kredytu przez potencjalnych klientów a także sami na jeszcze większą skalę podjęli się promocji i sprzedaży swoich lokali. To oraz wspomniane promowanie przez rządowy program zakupu mieszkań lokali na rynku pierwotnym uderza w część pośredników, dla których rynek wtórny jest bardzo istotny – zauważa Michał Modrzejewski, dyrektor w Dziale Analiz Branżowych Euler Hermes Collections, spółki z Grupy Allianz.
Budownictwo – w drugim kwartale upadłości przybywa, ale obecnie są to głównie firmy budownictwa ogólnego, mniej jest wśród bankrutów firm wyspecjalizowanych w pracach wykończeniowych
Na rynku mamy generalnie do czynienia z rozpoczynaniem nowych inwestycji – nie tylko mieszkaniowych, ale także infrastrukturalnych (środki z nowego budżetu UE, a poza tym rok wyborów samorządowych również nie jest bez znaczenia…). Stąd mniejsza obecnie skala problemów firm wykończeniowych, będących ostatnimi w łańcuch u inwestycyjnym i w związku z tym także ostatnimi, które ucierpiały w wyniku krachu na rynku budowlanym w ostatnich dwóch latach.
– Zwiększająca się w porównaniu do ubiegłego roku fala zamówień w budownictwie wzbudza niestety obawy o powtórzenie się scenariusza sprzed kilku lat. – mówi Tomasz Starus, członek zarządu Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes, odpowiedzialny za ocenę ryzyka. – Niewiele firm budowlanych może pozwolić sobie na twarde negocjowanie kontraktów, konkurowanie nie tylko ceną ale również innymi swoimi atutami w postaci know-how: technologii, organizacji i skali działalności gwarantujących szybkie wykonanie prac. Większość firm walczy o bieżące przychody, przepływy finansowe oferując ceny nie zapewniające im w dłuższej perspektywie rentowności i to grozi powtórką scenariusza sprzed Euro 2012. Niestety, zamawiający wciąż przy wyborze kierują się głównie najniższą ceną (mimo iż maja z reguły zapewnione odpowiednie, wyższe środki na ich realizację), co nie gwarantuje wykonania prac w terminie. Czy znowu będą one kończone trzy lata (i kilku wykonawców) później…?
Produkcja – realny wzrost już poniżej 3%, co jest efektem sytuacji na rynkach eksportowych. Rynek spożywczy – nie ma obecnie dużej skali upadłości firm z branży mięsnej.
W branży spożywczej problemy, o których świadczą publikowane upadłości mają producenci i dystrybutorzy nabiału oraz wyrobów zbożowych, a nie mięsa… Problemy dotykają jednak firm nastawionych na eksport wyrobów inwestycyjnych – maszyn, części i konstrukcji, na co jednak ma wpływ sytuacja za granicą. Przypomnijmy, jakie perspektywy panują na głównych rynkach – mówiąc nie o wzroście tamtejszego PKB, ale o bezpośrednio przekładającej się na wyniki polskich eksporterów kondycji tamtejszych przedsiębiorców.
– Obiektywnie mierzone ryzyko na największym polskim rynku eksportowym – w Niemczech wydaje się obecnie najniższe od dekady (od lat 90-ych). Trzeba jednak pamiętać, iż poprawa następuje głównie w branżach usługowych, natomiast w niemieckim przemyśle (głownym partnerze polskich eksporterów) w porównaniu do sytuacji sprzed kryzysu (2008 rok) upadłości jest więcej (+3%). Wiele polskich firm współpracuje z niemieckim sektorem budowlanym (zwłaszcza producenci stolarki drzwiowej i okiennej, konstrukcji stalowych etc.), w którym liczba upadłości co prawda zmniejsza się, ale niestety wciąż jest to problem o dużej skali – z rynku zniknie ponad 4100 firm niemieckich budowlanych – mówi Tomasz Starus, członek zarządu Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes. – Podobnie jest na rynku brytyjskim: wyraźna jest poprawa mierzona liczą upadłości, których w tym roku będzie mniej o 7%, ale jednocześnie o kondycji brytyjskich firm świadczy to, iz średni poziom zysku operacyjnego w tym roku bedzie niższy o 14% w stosunku do tego notowanego w 2010 roku. Nawet skala poprawy (mierzona spadkiem liczby upadłości) w Hiszpanii – a bedzie ich mniej aż o 23% w stosunku do roku ubiegłego blednie wobec faktu, iż od początku kryzysu z rynku zniknęło juz ponad 500 tys. hiszpańskich firm. W naszym regionie poza Polskątrudno spodziewać się wyraźnej poprawy kondycji przedsiębiorstw – co wiecej w roku bieżącym w Czechach ich liczba wzrośnie o 9% do poziomu blisko 6 tysięcy bankructw. Czechy sa jednym z ważniejszych partnerów gospodarczych Polski, dlatego mamy wiele sygnałów o reperkusjach tej sytuacji – stratach ponoszonych przez polskie firmy. Są one efektem nie tylko braku zapłaty od upadających czeskich przedsiębiorstw, ale także szerzącej się plagi oszustw i wyłudzeń towaru (m.in. w sektorze stalowym, spożywczym, meblowym), które nasilają się w czasie gorszej koniunktury.
Czerwiec – liczba upadłości wzrosła w Polsce południowo-wschodniej
W województwie lubelskim problemy dotknęły firm produkcyjnych i budowlanych, natomiast w województwie małopolskim większej ich liczbie towarzyszy także zróżnicowanie profilu upadających firm (o m.in. także firmy handlowe). Wciąż jednak widoczna jest grupa bankrutujących firm budowlanych, chociaż największa (pod względem ostatniego obrotu) opublikowana w czerwcu upadłość w kraju dotyczyła firmy zarejestrowanej w Małopolsce, ale świadczącej usługi informatyczne dla biznesu. W woj. podkarpackim istotna była nie skala obrotów bankrutujących firm, ale koszt społeczny tych upadłości: jedna z firm, które upadły w tym województwie zatrudniała jeszcze kilka kwartałów temu blisko pół tysiąca osób…
Upadłości firm zarejestrowanych w województwie dolnośląskim były w czerwcu br. rzadsze niż rok temu, ale mimo wszystko było ich najwięcej w skali krajowej. Nie dziwi, iż oprócz firm budowlanych czy hurtowników dotknęły one również producentów maszyn i urządzeń, tak licznie reprezentowanych w tym regionie. Zaskakujące natomiast może być, iż upadłości firm budowlanych nie były zupełnie istotne w odniesieniu do firm z woj. wielkopolskiego, natomiast dominowały na Mazowszu – odmiennie niż w poprzednich miesiącach. Przyczyną tego może być wspomniana zmiana charakteru obecnie realizowanych inwestycji budowlanych, polegający bardziej na ich rozpoczynaniu, niż wykańczaniu tych rozpoczętych w okresie minionym (co kładło się cieniem na budownictwie w woj. wielkopolskim, gdzie upadłość jednaj z największych firm budowlanych w kraju pociągała za sobą w kolejnych kwartałach problemy podwykonawców i firm z tej grupy kapitałowej).
Euler Hermes