W czasie pandemii spadła liczba zadłużonych Niemców
Na koniec zeszłego roku liczba osób z nadmiernym zadłużeniem (Überschuldung) spadła o ponad 700 tysięcy i jest to spadek już trzeci rok z rzędu.
Tak jakby w ogóle nie było pandemicznego załamania gospodarki – zauważają autorzy ekspertyzy.
Globalne trendy jak zakłócone łańcuchy dostaw, rosnące ceny energii i utrzymująca się inflacja oddziałują najpierw na gospodarkę, a dopiero potem na portfele konsumentów
Wskaźnik nadmiernego zadłużenia (Überschuldungsquote), a więc stosunek liczby niewypłacalnych dłużników do ogółu dorosłych obywateli wyniósł 8,86 proc. i po raz pierwszy od początku badań w 2004 roku spadł poniżej dziewięciu procent.
Czytaj także: Sposoby Polaków na radzenie sobie z problemami finansowymi; badanie BIG InfoMonitor
Ponad 6 milionów zadłużonych obywateli
Mimo to, jak wskazują autorzy raportu, wciąż bardzo dużo obywateli, mianowicie 6,16 mln, nie jest w stanie opłacać swych rachunków i spłacać zaciągniętych kredytów. We wschodnich landach takich ludzi jest niecały milion, w zachodnich 5,17 mln.
Wciąż bardzo dużo obywateli, mianowicie 6,16 mln, nie jest w stanie opłacać swych rachunków i spłacać zaciągniętych kredytów
Ponadto straty finansowe z powodu szalejącego koronawirusa odczuwa jedna trzecia gospodarstw domowych w Niemczech czyli 13,5 mln. Powodem jest praca w skróconym wymiarze, a więc niższe dochody żywicieli rodzin albo utrata pracy.
Klienci mniej kupują w czasie pandemii
Spadek liczby niewypłacalnych dłużników to też efekt państwowego wsparcia dla przedsiębiorstw, w formie bezzwrotnych dotacji lub korzystnych kredytów, dzięki czemu ratowano zatrudnienie, między innymi wprowadzając skrócony czas pracy.
Dzięki tej ostrożności w ciągu dwóch lat pandemii obywatele zaoszczędzili dodatkowo ponad 200 mld euro
Ponadto konsumenci, wobec trudnej sytuacji na rynku, wstrzymywali się z zakupami i raczej oszczędzali niż szastali pieniędzmi.
Ekonomiści z Creditreform szacują, że dzięki tej ostrożności w ciągu dwóch lat pandemii obywatele zaoszczędzili dodatkowo ponad 200 mld euro.
Czytaj także: Niespłacone długi ograniczają dostęp do wielu usług i produktów, nie tylko finansowych
Większa skłonność do oszczędzania w trudnych czasach
Podobne zjawisko odnotowali również autorzy „Barometru zasobności” (Vermögensbarometer), sporządzanego przez Niemiecki Związek Kas Oszczędnościowych i Żyrowych (Deutscher Sparkassen-und Giroverband – DSGV). Według tych badań dużo, 43 proc., respondentów oceniło swą sytuację finansową jako dobrą lub bardzo dobrą, co odpowiadało ocenie sprzed pandemii.
Udział oceniających swą sytuację jako złą lub raczej złą wzrósł w czasie pandemii tylko o jeden punkt procentowy.
Eksperci z DSGV też zauważyli większą skłonność obywateli do oszczędzania. Jeszcze dwa lata temu odkładali oni 16 proc. dochodów netto, a obecnie już 19 proc. Przygotowywali się więc na trudne czasy.
Autorzy ekspertyzy z Creditreform jednocześnie pytają, jak to możliwe, aby w tak bogatym kraju jak Niemcy tak dużo ludzi, co siódmy konsument, był ponad miarę zadłużony. Zjawisko to badają oni od lat i konstatują: powodem finansowych kłopotów tych ludzi są bezrobocie, choroby, uzależnienie, nieszczęśliwe wypadki, ale także indywidualna niegospodarność.
Dwa lata temu (obywatele) odkładali oni 16 proc. dochodów netto, a obecnie już 19 proc.
Od międzynarodowego kryzysu finansowego w 2008 roku doszedł nowy wskaźnik przy badaniu zadłużenia: stałe niskie dochody. Od tego czasu – ustalili eksperci wywiadowni – coraz więcej ludzi trwale, miesiąc w miesiąc, nie wiąże końca z końcem.
Obecnie w porównaniu z rokiem 2008 trzy razy więcej ludzi musi z powodu „długotrwałych niskich dochodów” zaciągać kredyt na bieżące wydatki. Niskie dochody pozostają, a rosną ceny energii, ogrzewania, żywności, a także czynsze, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie osoby gorzej sytuowane na komorne wydają aż połowę swych zarobków.
– Niższa liczba niewypłacalnych dłużników nie może więc uspokajać – uważa Patrik-Ludwig Hantzsch z Creditreform. Pandemia jeszcze nie dała o sobie w pełni znać, cios jest odłożony w czasie.
– Globalne trendy jak zakłócone łańcuchy dostaw, rosnące ceny energii i utrzymująca się inflacja oddziałują najpierw na gospodarkę, a dopiero potem na portfele konsumentów – wieszczy Hantzsch.
Koronawirus najwyraźniej nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Żaden dłużnik nie może spać spokojnie, nawet jeśli dzisiejsze liczby chwilowo uspokajają.
Czytaj także: 25 tys. zł spiętrzonych zaległości doprowadza do paniki połowę Polaków