Unia Europejska w 2050 roku pierwszym na świecie obszarem neutralnym dla klimatu
Komisja przedstawiła narzędzia legislacyjne służące realizacji tego celu. Centralnym punktem jest rozszerzenie systemu handlu uprawnieniami do emisji (tzw ETS), który zmusza firmy do płacenia za koszty zanieczyszczenia. Bruksela chce by handel uprawnieniami objął także przemysł samochodowy i ogrzewania budynków.
Silniki spalinowe na wymarciu
Sektor transportu w Europie stoi w obliczu wielkiego wstrząsu, ponieważ Bruksela stara się ograniczyć ślad węglowy branży, której emisje CO2 stale rosną od 1990 roku.
Nowe pojazdy będą podlegać bardziej rygorystycznym normom redukcji emisji CO2 w ciągu najbliższych 15 lat. Cele komisji sprowadzają się do de facto zakazu sprzedaży nowych samochodów z silnikami benzynowymi i dieslowskimi do 2035 roku.
Towarzyszyć temu będą nowe zasady zwiększające dostępność punktów ładowania i zachęcające do przesiadki na samochody elektryczne.
Czytaj także: KE przyjęła pakiet przepisów, które mają pomóc zredukować emisję o 55 proc. do 2030 r.
Cła na produkty ze śladem węglowym
Po raz pierwszy zaproponowano wprowadzenie podatku od paliw lotniczych i morskich. Firmy żeglugowe od 2023 będą musiały kupować uprawnienia do emisji w transporcie wewnątrz UE i 50% w transporcie poza Unią.
Przewiduje także opodatkowanie importu stali, cementu, aluminium i nawozów, których produkcja poza Unią Europejską przyczynia się do emisji CO2. Wyrówna to szanse producentów z UE, którzy płacą coraz wyższą cenę za emisję dwutlenku węgla.
Możliwy sprzeciw biedniejszych państw UE
Bruksela przyznaje, że rozszerzenie ETS będzie miało wpływ na najbiedniejsze gospodarstwa domowe, które więcej swoich dochodów wydają na rachunki za ogrzewanie i nie mogą sobie pozwolić na bardziej ekologiczne formy transportu.
Część dochodów z handlu uprawnieniami o wartości 72 mld euro na pomoc rządom w łagodzeniu ubóstwa energetycznego gospodarstw domowych
Plan zapewne spotka się z nieprzychylną reakcją ze strony biedniejszych krajów UE i części przemysłu. Propozycje już wywołały sprzeciw niektórych rządów i członków Parlamentu Europejskiego.
Pascal Canfin, francuski eurodeputowany i przewodniczący parlamentarnej komisji ds. środowiska, ostrzegał przed politycznymi konsekwencjami rozszerzenia systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla.
„Doświadczyliśmy tego we Francji” – powiedział, odnosząc się do populistycznego buntu przeciwko planowanym wzrostom benzyny we Francji w 2018 r., czyli ruchowi żółtych kamizelek.
Komisja ma nadzieję uspokoić oponentów przeznaczając część dochodów z handlu uprawnieniami o wartości 72 mld euro na pomoc rządom w łagodzeniu ubóstwa energetycznego gospodarstw domowych, które będą borykać się z wyższymi rachunkami za paliwo i ogrzewanie.
Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji odpowiedzialny za politykę ekologiczną, powiedział, że plan odniesie sukces tylko wtedy, gdy okaże się sprawiedliwy.