Umiarkowana inflacja, stagflacja czy dwucyfrowe wzrosty cen? Co nas czeka?
Prognozowanie inflacji opiera się na modelach, weryfikowanych na podstawie wieloletnich statystyk. Problem w tym, że dane te zbierane były wówczas, gdy banki centralne prowadziły konwencjonalną politykę pieniężną.
Prognozowanie inflacji trudniejsze niż kiedykolwiek
W 2008 roku kilka największych banków centralnych od tej polityki odeszło, a dziś standardem jest niekonwencjonalna polityka pieniężna, polegająca na zakupie papierów dłużnych – rządowych i komercyjnych, zerowych, a czasem ujemnych stopach procentowych i odejście od średniookresowego celu inflacyjnego na rzecz walki z zagrożeniem deflacją.
Jest to sytuacja nie mająca precedensu w przeszłości, w związku z czym nie sposób budować wiarygodne modele, pozwalające ocenić skutki, między innymi w postaci inflacji.
W 2012 roku profesor Alan Blinder z Princeton University, wybitny znawca bankowości centralnej, były wiceprezes Zarządu Rezerwy Federalnej, napisał w „The New York Times”, że nauczanie o polityce pieniężnej musi być całkowicie odnowione.
Blinder pisał:
„Konwencjonalna polityka pieniężna polega na tym, że bank centralny skraca okresy recesji, przez tworzenie większych rezerw bankowych („drukowanie pieniądza”), co powoduje zwiększenie ekspansji podaży pieniądza i kredytów, ponieważ banki nie chcą trzymać nadwyżkowych rezerw. Pozbywają się ich, dając więcej kredytów i przyjmując depozyty, co obniża krótkoterminowe stopy procentowe. Obecna rzeczywistość jest inna. Banki trzymają nadwyżki rezerw, krótkoterminowa stopa procentowa jest bliska zera, a bank centralny stara się wpływać na stopy długookresowe. To nie jest polityka pieniężna poprzedniego pokolenia, a stare sposoby nauczania o niej po prostu nie sprawdzą się”.
Jest ryzyko inflacji, ale nikt nie wie jak duże
Niekonwencjonalna polityka pieniężna jest eksperymentem, a każdy eksperyment, nawet dobrze przemyślany, jest obarczony ryzykiem porażki.
W tym przypadku skala porażki może być różna – od podwyższonej inflacji, trwającej kilka lat, poprzez stagflację, jaka była w latach 70. XX wieku, a kończąc na dwu- lub trzycyfrowej inflacji, której opanowanie będzie dla gospodarki i społeczeństwa kosztowe.
Ekonomiści nie są pewni, który scenariusz się zrealizuje, gdyż nie ma dobrej teorii, opisującej niekonwencjonalną politykę pieniężną.