Typy i typki
Z utęsknieniem czekam na sobotę (8 bm.). Nie dlatego, że będę miał wolne, ani nie dlatego nawet, że w spokoju obejrzę sobie dwa z ćwierćfinałów Pucharu Świata w Rugby 2011. Po prostu nie mogę już doczekać się ciszy wyborczej. Nie potrafię znieść tego bełkotu, podlizywania się, umizgów, fałszywych min i takiż słów. Wystarczająco tego w codziennym życiu. Tyle, że coraz trudniej już odróżnić prawdę od fałszu. Bo i coraz więcej fałszywych kolegów, przyjaciół, współpracowników. Rację miał Jean-Paul Sartre, mówiąc: Kiedy człowiek jest fałszywy, wszystko wokół niego staje się fałszywe.
Dziwię się, choć być może nie powinienem, gdy widzę, jak dorośli mężczyźni płaszczą się przed tymi, którzy są w hierarchii wyżej od nich. Jakby w życiu nie przeczytali Mądrości Syracha i nie pojęli słów: Nie płaszcz się przed człowiekiem głupim i nie kieruj się względem na osobę władcy (Syr 4, 27).
Gdy widzę takich, zastanawiam się kiedy zapadną się pod ziemię ze wstydu. A gdy słyszę, co mówią przełożonym, przypomina mi się wierszyk, jaki swego czasu popełniłem:
Ktoś Ty jest?
Pochlebca mały.
Jaki znak Twój?
Jęzor cały.
W czymś jest dobry?
W szefa chwalbie,
inni wkoło mają marnie.
Co potrafisz?
Służyć panu.
Jak dalece?
Bez umiaru.
A koledzy?
Eeee…. pies z nimi,
przecież jestem s….synem.
Że też jeszcze ktoś chce takim typom wierzyć. Przecież całkowicie już upodobnili się do polityków. I jak ulał pasują do nich słowa Gabriela Lauba: Najczystsze wino leją nam politycy. Bez domieszki prawdy. I jak oni – co stwierdził Peter Ustinow – wydostają się na szczyty dlatego, że większość z nich nie ma zdolności, dla których chciano by ich zatrzymać trochę niżej.
Aż chce się zacytować dwukadencyjnego kiedyś prezydenta RP, gdy nawoływał – co prawda do Ludwika Dorna i jego Saby, ale można to śmiało odnieść i do tych osobników: nie idźcie tą drogą!