Twardy brexit coraz bliższy przez koronawirusa
Epidemia zmienia perspektywę negocjacji
Głównymi punktami spornymi są polityka konkurencji, rybołówstwo oraz kwestie bezpieczeństwa. Premier brytyjski Boris Johnson jasno stwierdzał, że jego rząd nie jest zainteresowany wydłużeniem okresu przejściowego o kolejne miesiące lub nawet lata, co z jednej strony miało naciskiem na europejskich negocjatorów, z drugiej jednak oznaczało groźbę twardego brexitu – braku jakiegokolwiek porozumienia handlowego (poza regułami WTO) między Wielką Brytanią i Unią Europejską.
Epidemia sprawiła, że możliwość zawarcia umowy handlowej do końca roku są bliskie zera. W połowie marca na Covid 19 zachorował brytyjski negocjator David Frost, a zaraz po nim negocjator unijny Michel Barnier.
O ile u Brytyjczyka choroba miała łagodny przebieg, to życie Barnier’a było przez pewien czas zagrożone.
Pod koniec marca do szpitala został przyjęty brytyjski premier, który również padł ofiarą wirusa. Rozmowy trzeba było odłożyć na miesiąc. Wznowiono je 20 kwietnia.
Brytyjska gra na dwóch fortepianach
Bruksela chce w czerwcu br. dokonać przeglądu dotychczasowych rozmów, aby ewentualnie wynegocjować przedłużenie kończącego się z dniem 31 grudnia br. okresu przejściowego.
Simon Coveney, minister spraw zagranicznych Irlandii, powiedział przed kilku dniami, że pandemia koronawirusa spowodowała, że już trudny harmonogram zawarcia umowy handlowej jest „praktycznie niemożliwy” i że rozsądnie byłoby dać negocjacjom więcej czasu. Brytyjski rząd wciąż taką możliwość odrzuca.
Brytyjczycy prowadzą jednocześnie rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi, dotyczące umowy handlowej między obu krajami.
Wprawdzie Unia Europejska jest największym rynkiem zbytu brytyjskich towarów i usług – jej udział w brytyjskim handlu wynosi ok. 40 %, na drugim miejscy jest Azja, a Ameryka dopiero na trzecim, ale negocjatorzy brytyjscy traktują rozmowy z USA jako środek nacisku na Europejczyków.
UK bliżej do USA niż do UE?
Do szybkiego zawarcia umowy handlowej z USA zachęca brytyjskiego premiera Donald Trump, który już w styczniu obiecywał szybkie zawarcie „pełnej umowy handlowej”.
Punktów spornych między USA i Wielką Brytanią jest nie mniej niż między Wyspami, a Kontynentem. Dotyczą między innymi podatku od korporacji cyfrowych, standardów fitosanitarnych, handlu farmaceutykami.
Wątpliwe też jest, by wzrost obrotów handlowych z USA szybko zrekompensował ich spadek z Unią Europejską.