To nie koniec walki z inflacją w Polsce
Spadek cen paliw, zatrzymanie wzrostu cen energii oraz częściowe wyhamowanie wzrostu cen żywności stały w listopadzie za spadkiem inflacji. Okazała się ona niższa nie tylko względem października, ale także oczekiwań rynku. Czy to oznacza, że szczyt inflacji w Polsce jest już za nami? Niestety nie. Od początku stycznia wejdą w życie podwyżki opłat za energię elektryczną dla gospodarstw domowych oraz zniknie tarcza paliwowa. Faktem jest, że ceny paliw spadły nieznacznie w zestawieniu z ceną ropy w przeliczeniu na złote i to może zamortyzować zniesienie “tarczy”, jednak same podwyżki cen energii oznaczać będą inflację w pierwszym kwartale w pobliżu 20%. Potem jednak inflacja zacznie spadać i naszym zdaniem jest spora szansa na odczyty jednocyfrowe w ostatnim kwartale przyszłego roku.
Bieżące dane oraz prawdopodobnie niższa inflacja w grudniu cementują też oczekiwania na brak podwyżek stóp.
Ponieważ jednak Rada Polityki Pieniężnej i tak była takim ruchom niechętna, dzisiejsza dane można uznać za neutralne, a nawet lekko pozytywne dla złotego.
Czytaj także: Inflacja spadła w listopadzie do 17,4 proc.; koniec z podwyżkami stóp procentowych?
Sytuacja na globalnych rynkach
Na globalnych rynkach dziś wydarzyło się już całkiem sporo. Przede wszystkim opublikowane zostały listopadowe indeksy PMI z Chin. Obydwa indeksy odnotowały spadek i obydwa głębszy od oczekiwanego. W przypadku PMI dla przemysłu był to spadek z 49,2 do 48 pkt., zaś w przypadku usług z 48,7 do 46,7 pkt. Warto pamiętać, że w Chinach zakres wahań tych wskaźników jest zazwyczaj sporo mniejszy niż w zachodnich gospodarkach (są one konstruowane na podstawie pytań do managerów firm i jeśli duża część z nich konsekwentnie odpowiada, iż nie widzi zmian, wskaźnik będzie stabilniejszy, może to zatem być swego rodzaju aspekt kulturowy), zatem spadek zauważalnie już poniżej bariery 50 pkt. (formalnie odróżnia ożywienie od spowolnienia) jest sygnałem, że polityka zero-covid mocno daje się we znaki gospodarce. W Chinach, pomimo protestów z weekendu, mamy w tym tygodniu jednak mocne wzrosty na giełdzie. Rynki zakładają, że protesty w zestawieniu ze słabymi danymi wymuszą na partii zmianę linii w kwestii restrykcji i faktycznie takie przesłanki zaczęły się pojawiać.
Dane o inflacji poznaliśmy też we Francji, gdzie w przeciwieństwie do Niemiec nie odnotowano spadku (inflacja utrzymała się na poziomie 7,1%), choć spadła inflacja producenta (z 28,7 do 24,7%). Na rynkach globalnych uwaga skieruje się teraz jednak na USA, gdzie o 14:15 opublikowany zostanie raport ADP (niezależny szacunek zmiany zatrudnienia w sektorze prywatnym, konsensus to wzrost o 200 tys.), zaś przede wszystkim o 19:30 czeka nas wystąpienie szefa Fed. O 10:15 euro kosztuje 4,68 złotego, dolar 4,51 złotego, frank 4,74 złotego, zaś funt 5,41 złotego.