Tanie domy i mieszkania tuż za polską granicą

Tanie domy i mieszkania tuż za polską granicą
Szwerin, Niemcy, Fot. aleBank.pl
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Czy warto kupić dom lub mieszkanie we Wschodnich Niemczech pisze z Berlina Włodzimierz Korzycki

Instytut #Ifo z Drezna: W Niemczech wschodnich stoi pustych 600.000 mieszkań, w ciągu dekady ich liczba podwoi się #TanieMieszkania @MiesiecznikBANK

Wschodnioniemieckie miasteczka i wsie wciąż tracą mieszkańców, choć globalny odpływ ludzi z dawnej NRD na zachód z wolna słabnie. Pustoszenie daje się odczuć lokalnie, spadają czynsze czy ceny domów, wystawianych na sprzedaż. Dla Polaków to ewenement: warto kupić domek po drugiej stronie Odry i tam zamieszkać i dojeżdżać do pracy w polskiej aglomeracji, np. w Szczecinie. I to się od kilkunastu lat dzieje.

Drang nach Westen

Najbardziej znany przykład polskiej „ekspansji” na zachód – Drang nach Westen – to niewielkie miasteczko Löcknitz w Meklemburgii-Pomorzu Przednim (Mecklenburg-Vorpommern), zaledwie kilka kilometrów od granicy z Polską i dwadzieścia od Szczecina. Polacy zaczęli tu zjeżdżać na stałe na początku tego tysiąclecia i dziś stanowią prawie jedną piątą z 3200 mieszkańców. Większość pracuje w Szczecinie.

Obecność Polaków w Löcknitz jest zrozumiała, skoro za 65.000 euro czyli 280.000 zł. można tam lub w okolicy kupić 120-metrowy, 4-pokojowy dom z 300-metrową działką.

Czytaj także: Kredyt na mieszkanie: w Niemczech: 50 tys. euro na 1,06 proc. – i mało chętnych

 

Mieszkanie za 900 złotych miesięcznie

Im dalej od granicy z Polską, tym taniej. Nawet bardzo tanio kilkadziesiąt kilometrów od Polski: za 121.000 zł. oferowany jest  135-metrowy, 5-pokojowy dom z działką 230 m. kw. Można też wynająć dwu- trzypokojowe mieszkanie za 200-400 euro miesięcznie.

Nagłe, liczne przybycie Polaków do Löcknitz trochę szokowało i budziło opory. Przeciwko polskim osiedleńcom protestowali miejscowi neofaszyści z NPD, a i mieszkańcy nie od razu przyzwyczaili się do nowych sąsiadów.

NPD-owcom tylko częściowo udało  się zbić kapitał polityczny na antypolskich resentymentach rodem z czasów NRD. W lokalnych wyborach cztery lata temu dostali 491 głosów czyli wyraźnie mniej niż Lewica (Die Linke – 926) i znacznie mniej niż CDU (2202 głosy). Neofaszyści wprowadzili do 14-osobowej rady gminnej tylko dwóch przedstawicieli.

Polacy – zapraszamy Was

Polaków zaczęło ściągać też inne miasteczko graniczne Gartz na północy Brandenburgii. Jego władze, chcąc przeciwdziałać ludnościowym ubytkom, opracowały program ułatwień mieszkaniowych, zachęcający polskie rodziny do przyjazdu. Polacy zaczęli przybywać w 2008 r., wkrótce po otwarciu granic. Zasiedlali m.in. tamtejsze pustostany. Napływ był wolniejszy niż do Löcknitz, dzięki czemu miejscowa ludność miała czas na na oswojenie się z przybyszami. Nacjonaliści nie znaleźli tam pożywki.

Dziś w liczącym 7012 mieszkańców miasteczku Gartz 1054 obywateli to Polacy, czyli aż 15 proc. W całej Brandenburgii Polacy stanowią zaś 3,6 proc. obywateli. Przed „inwazją” ze wschodu życie w Gartz zaczęło niemal zamierać. Obecnie dziesięć lat po przybyciu pierwszych osadników jedna z lokalnych gazet tak zatytułowała swój artykuł: „Demograficzna zmiana w Gartz. Hurra, Polacy przybyli”.

 

Czeka 600 tysięcy mieszkań

Inny wiele mówiący tytuł w gazecie z września br.: „Jak polscy imigranci znów ożywiają miasta w Niemczech wschodnich”. Tu jako przykład podano liczącą 800 mieszkańców wieś Tantow i polską rodzinę, która przyjechała cztery lata temu ze Szczecina. Pan Jarosław wraz z innym Polakiem należą do miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. Jak wyznał jej szef, „gdyby nie ci dwaj koledzy z Polski, w niektóre dni nie mielibyśmy z kim wyruszać na akcje”. W Tantow 30 proc. mieszkańców to Polacy.

Polacy ożywiają wschodnioniemieckie wsie i miasteczka, ratują straż pożarną i zasiedlają pustostany, których przybywa. Według wyliczeń instytutu Ifo z Drezna, w Niemczech wschodnich stoi pustych aż 600.000 mieszkań. W ciągu dekady ich liczba podwoi się.

Z jednej strony brakuje mieszkań w metropoliach, jak Lipsk, Drezno, Berlin i rosną czynsze, a z drugiej pustoszeją wiejskie rejony i miasteczka, jak Hoyerswerda, Stadtilm, Waren, Aschersleben czy Zeitz. Miejscowe władze szukają chętnych do zamieszkania. Np. w Pasewalku za jedyne 164.000 zł. można kupić  72-metrowe, 3-pokojowe mieszkanie po kapitalnym remoncie.

Słowem, prowincja wschodnioniemiecka czeka na Polaków. Pokojowa kolonizacja jak najbardziej wskazana.